Jako że mój pokój, znajdował sie na poddaszu, otworzyłam okno i wyszłam. Usiadłam w wygodnym miejscu na dachu. Siedziałam tak jakiś czas, nie wiem ile, po kilku minutach straciłam wyczucie czasu. Patrzyłam się na gwiazdy. Co chwila pojawiała się kolejna. Usłyszałam trzask drzwi, ale dalej siedziałam w bezruchu. Do okna zbliżył się Logan, usiadł obok mnie. Wlepił we mnie wzrok, przez co nie mogłam się skoncentrować na moim wcześniejszym zajęciu. Wybijał we mnie ogromną dziurę, przez co czułam się niekomfortowo. Usiadłam po turecku, przyłożyłam łokcie na kolana, oparłam się głową o otwarte dłonie. Pochyliłam się delikatnie do przodu, aby moje włosy zakrywały twarz. Zaczęłam wspominać...
----------------------------------------------------------------------------------------------
WSPOMNIENIE
Erik!Erik!-Krzyczałam zadowolona, przez nauczenie się trudnego kroku akrobatycznego.
Erik!Erik!-Krzyczałam jeszcze głośniej gdy zauważyłam brata.
Erik.-Powiedziałam gdy znalazłam się przy bracie, który znów grał na swojej gitarze.
Co się stało?-Zapytał Erik uśmiechając się i patrząc na mnie swoimi piwnymi oczami, pełnymi radości.
-Nauczyłam się!-Krzyknęłam zadowolona.
-Naprawdę? Zaprezentujesz?-Zapytał z ogromnym uśmiechem.
-Oczywiście, z wielką przyjemnością.-Odpowiedziałam, po czym cicho zachichotałam.Czasem robimy sobie takie żarty.
Zaczęłam skakać, krok po kroku wykonywałam to czego się nauczyłam. Brat patrzył na mnie z nie dowierzaniem, bo w końcu mi się udało. Idealnie wylądowałam, ukłoniłam się i szeroko uśmiechnęłam. Erik zaczął głośno klaskać.
-No,no nieźle. Mama była by z ciebie dumna.-Uśmiechnął się blado. Spuściłam głowę.
-No, a teraz zagram ci, dobrze?-Od razu podniosłam głowę i uśmiechnęłam się.
Zaczął grać dobrze mi znaną melodię, to była kołysanka, którą śpiewała mi mama. Zaczęłam skakać, bo nie nazwę tego tańcem. Muzyka od zawsze żyła we mnie. W tamtej chwili zapomniałam o wszystkim co jest w okół i na świecie. Nie czułam nic oprócz muzyki, która płynęła w moich żyłach.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Moja mama zmarła kiedy miałam 5 lat, zachorowała na raka płuc. Odwiedzałam ją codziennie, zawsze była uśmiechnięta, przynosiłam jej ulubione kruszonkę od babci. Ale któregoś dnia przyszłam jak zwykle, weszłam do sali gdzie była mama.
-Mamo to ja! Zgadnij co ci przyniosłam. To twoja ulubiona kruszonka, babcia upiekła specjalnie dla cie...-Przerwałam, po czym upuściłam tackę z ciastem, które po uderzeniu o ziemie, rozsypało się na drobne kawałeczki.
Mama nie była uśmiechnięta, nie cieszyła się ja co dnia, była blada. Nie oddychała, miała szeroko otwarte oczy, lekko rozchylone wargi. Mojej kochanej mamy już tu nie było. Poczułam pustkę, moje małe serce pękło, rozdzieliło się na kawałki. Powoli do niej podeszłam, nie wierzyłam w to co się właśnie dzieje.
-Nie to jakiś sen, mamo nie rób mi tego!-Krzyczałam, ale wiedziałam, że to prawda, ale nie mogłam w nią uwierzyć. Jej już tu nie ma i to boli najbardziej.
Kiedy to ona pocieszała mnie w każdym smutnym momencie, kiedy to ona obgadywała ze mną każdą koleżankę. Byłyśmy ze sobą tak blisko...
Nie zauważyłam, kiedy na moim poliku pojawiła się samotna łza, pociągnęłam nosem.
-Ty płaczesz?-Spytał zaskoczony Logan.
-Nie, to tylko katar-Odpowiedziałam cicho, ale wiem że i tak usłyszał.
W tamtej chwili wiedziałam że zrobię wszystko, aby moja mama była ze mnie dumna. I obiecałam sobie, że już nigdy nie będę płakać, już nigdy....
**********************************************************************
W końcu rozdział xd Ale mnie wena naszła. Wszyscy czekali, więc w końcu jest! Dziękuje również za prawie 600 odsłon oraz ponad 50 gwiazdek, kocham was <3 DZIĘKUJE WAM BARDZO! I do następnego, mam nadzieję że jak najszybciej.
Rumi :*
CZYTASZ
X-Men || Nowa Historia ||
FanfictionAkcja toczy się jakiś czas po ostatniej części X-Men'a (Ostatni Bastion). Jean zginęła, tak jak profesor oraz Scott. Logan oraz Storm próbują znaleźć sposób na przywrócenie profesora do żywych. Pewnego dnia znajdują kogoś kto może im pomóc. Czy rów...