Prolog

223 19 9
                                    

(...) Odsunęłam się od zimnego już ciała dziewczyny. Nie mogłam oderwać wzroku od zastygłej w zimnej obojętności twarzy nastolatki. Czas wokół mnie jakby się zatrzymał. Ludzie stali w bezruchu. Nie oddychali, nie mrugali powiekami. Nie wiedzieli co się właśnie stało. Byłam tylko ja i trup. Nie mogłam zrozumieć dlaczego udusiła się własnym szalikiem, na korytarzu szkolnym. Zyczyłam jej śmierci ale nie dosłownie.

A co jeśli... To ja ją zabiłam? Ostatnio dużo ludzi robi to co chcę. A jesli ona też to zrobiła? Nie... To się w głowie nie mieści. Przecież w dzisiejszych czasach nie ma superbohaterów ani magicznych mocy.

Musiałam po prostu ześwirować. W końcu widziałam śmierć dziewczyny, ludzie wokół nie reagują a ja zastanawiam się czy nie mam mocy. Na sto procent zaczynam świrować.

Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. 10.49. Za minutę zadzwoni dzwonek na lekcje, wszyscy "wrócą" do rzeczywistości i zauważą śmierć dziewczyny. Na pewno ich to poruszy i przez najbliższy miesiąc nie będą o niczym innym gadać. Tak to już jest.

Ale.. Dlaczego teraz tego nie zauważyli? Przecież nikt bez powodu nie upada na ziemię. No chyba że jest aktorem. Ale ona udusiła się! To nie jest normalne! Chyba że, to wszystko to wytwór mojej wyobraźni, a ja jestem chora psychicznie. Nie, nie jestem. Zazwyczaj osoby chore na głowę nie wiedzą że sa chore. Więc jestem zdrowa.

Byłam pewna że minuta już minęła. Znowu spojrzałam na zegarek. 10.49. Żadna wskazówka nie poruszyła się. Nawet o milimetr.

Co się tu do cholery dzieje? Jeszcze piętnaście minut temu byłam na lekcji a teraz stoję tu, obok ciała uduszonej dziewczyny. Na dodatek czas się zatrzymał! Dosłownie!

Boże... Ja chyba serio swiruję. No bo przecież czas nie może się zatrzymać! Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach, a nie w prawdziwym życiu!

Rozejrzalam się wokoło. Nic. Wszystko było tak jak przed "zatrzymaniem" czasu. Uczniowie stali w tej samej pozycji, szafki zostały niezamknięte a nauczyciele pograzeni w rozmowie.
Znowu spojrzałam na ciało dziewczyny.

"To przez ciebie".

Usłyszałam głos. Rozejrzalam się dokładniej ale nikt się nie ruszał.

"To przez ciebie".

Wtedy dotarło do mnie, że słyszę to w głowie. Ale to nie był mój głos. Więc czyj? Spojrzałam znowu na ciało.

"To przez ciebie! ".

Glos zaczął krzyczeć. Głośno krzyczeć. Spanikowana zatkałam uszy ale nic to nie dało. Słowa rozbrzmiewały coraz głośniej. Nawet nie zauważylam kiedy opadłam na kolana i również zaczęłam krzyczeć. Głowa mi pekała, w uszach dudniło od hałasu.

W końcu poderwałam się z podłogi. Zaczęłam kluczyć między żywymi posągami uczniów, byle tylko dostać się jak najszybciej do wyjścia. W głowie cały czas krzyczał mi ten okropny głos.

Wybiegłam z budynku. Przebiegłam parking i czym prędzej pognałam chodnikiem przed siebie. Zatrzymałam się dopiero gdy zabrakło mi tchu.

Z oddali dobiegł mnie jeszcze dźwięk dzwonka na lekcje...




Hejka!
O to prolog nowego opka które wyszlo spod moich palców.
Mam nadzieję że przypadnie wam do gustu. Pierwszy rozdział może pojawić się jeszcze w tym tygodniu.
Bye!

Jedna myśl /Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz