Spoglądałam na siebie w odbiciu lustra, ale tak naprawdę nie widziałam nic co było w pokoju. Nie zważałam na dalsze strojenie mnie przez Eurydykę. Coś tam psikała, coś dodawała, coś innego zabierała. Na koniec uśmiechnęła się dumna ze swojego dzieła i spojrzała na mnie wyczekująco jakby spodziewała się komplementu. Ciekawiło mnie czy ona rzeczywiście nie widzi mojej nieszczęśliwiej i zniesmaczonej miny. Chyba że udawała, iż jej nie dostrzega... to jest myśl!
- I co o tym wszystkim sądzisz? - zapytała lekko zdenerwowana moim brakiem reakcji.
- Że to najgłupszy pomysł na świecie - przyznałam. - Emil jest upartym osłem, nawet coś takiego - machnęłam dłońmi wskazując siebie - nie pomoże mu w podjęciu decyzji korzystnej tylko dla jednej ze stron. To bez sensu!
- Przesadzasz! Każdy facet jest taki sam. Wystarczy, że dasz mu to czego pragnie, a zrobi wszystko, abyś i ty była zadowolona...
- Ale ta "umowa" - zrobiłam cudzysłów palcami w powietrzu - nic a nic mi nie daje więc dlaczego miałabym być zadowolona? - uniosłam brwi w wyrazie zwątpienia.
- Och, no proszę cię! Powinnaś być zadowolona tym, że da ci dziecko - uśmiechnęła się jakby właśnie dała mi genialny powód na postąpienie według jej pokręconego planu.
Westchnęłam ciężko. I co ja mam teraz zrobić? Jak dyskretnie przekonać ją jak zły i niemożliwy jest ten pomysł? Przecież my nie jesteśmy nawet małżeństwem, takim prawdziwym małżeństwem. Po za tym Emil - gdybym się zgodziła - nie zrobiłby nic, żeby dotrzymać umowy i przyjąć warunki jakie daje Edmund.
- Tylko spójrz na siebie! - powiedziała wskazując lustro - Będzie zachwycony.
Ze świstem wypuściłam powietrze, po czym podążyłam za jej spojrzeniem w stronę tafli lustra. Początkowo musiałam parę razy zamrugać, aby przekonać się, że nie śnię i to co widzę to prawda. Ale tak było. Wyglądałam jakbym była przepiękna, najdrożej ubrana... wyglądałam tak jak nigdy. Prawdziwa zniewalająca dama.
Eurydyka znalazła gdzieś białą falbaniastą sukienkę z szarymi, skrzącymi się ornamentami ukazującymi drobne kwiaty. Dopiero po dotknięciu ich przekonałam się, że to rozdrobnione, farbowane diamenciki. Sukienka była na ramiączkach z wysokim stanem. Ale nie to mnie najbardziej zszokowało. Eurydyka musiała czymś we mnie sypnąć, bo jakkolwiek się ruszyłam - świeciłam.
Dodatkowo kobieta pozwijała moje włosy w sprężynki i spięła je w ufryzowaną fryzurę z masą wplątanych w nie długich, złotych sznureczków. Nałożyła mi na twarz troszeczkę makijażu, podkreślając nim mój największy - i jedyny - atut: skrzące się podziwem oczy.
- Łał - wyszeptałam.
- No idź!
***********
Wprowadzono mnie do sypialni połączonej z gabinetem. Za biurkiem siedział Emil w skupieniu przeglądając jakieś dokumenty. Jego blond włosy opadły mu na oczy całkowicie je przysłaniając. A ja zaczęłam żałować, że nie odmówiłam Eurydyce tych dwóch kieliszków wina na dodanie sobie odwagi
Zdecydowana na przyznanie mu się do czego mnie zmuszono, zawahałam się przed otwarciem ust. Przystojny mężczyzna o szarych oczach nadal nie wiedział, że jestem w pokoju więc dlaczego by nie uciec? Tylko gdzie i po co? Może kiedy wyjaśnię Emilowi, on zrozumie i będzie tak jak zawsze?
Dlaczego więc pragnę, aby spojrzał w moją stronę? Dlaczego pragnę, aby mnie pocałował, bo dawno tego nie robił?
W końcu otworzyłam usta, po to aby zaraz je zamknąć. Ze zdecydowaniem postąpiłam kilka kroków w stronę biurka, stukając obcasami. Mimo to Ratero dalej patrzył na dokumenty, a nie na mnie.

CZYTASZ
Odważysz się?
Fantasy- Nie możesz mnie zabić! - Emil nie wyglądał na zbytnio przejętego informacją o swojej rychłej śmierci - Nie możesz mnie zabić, ponieważ moja żona będzie cierpieć, prawda kochanie? - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem na ustach - Dalio? Wystarczy...