2

220 39 6
                                    

M A T K A

   Ciepłe kobiece dłonie objęły te mniejsze, należące do dziecka. Ujęły je w ciepłym, delikatnym uścisku.

   Carla się uśmiechała. Szczerze i radośnie, nie na pokaz. Tak, jak powinna to robić codziennie.

   Jej syn był już duży...

   Odgarnęła czekoladowe kosmyki, które spadły na jego różowe policzki.

   Pochyliła się lekko i musnęła ustami czoło syna. Eren skrzywił się na ten gest, jednak w dalszym ciągu spał. A przynajmniej tak jej się wydawało.

   Pogładziła kciukiem skórę jego dłoni, po czym zgasiła światło i odeszła w kierunku drzwi. Stojąc przy framudze, ostatni raz spojrzała na pogrążoną we śnie twarz syna. Wyglądał na niewinnie zadowolonego.

   Odwróciła się i zamknęła drzwi. Odetchnęła cicho, opierając lekko głowę na drewnianej powłoce. Nagle poczuła delikatne szarpnięcie na dole spódnicy.

   Spojrzała w dół, napotykając na swojej drodze szare, lekko przysłonięte przez łzy, tęczówki. Błyszczały.

   Dolna warga dziewczynki drżała. Tak rzadko zdarzało jej się płakać.

– Mamo... – szepnęła, zaciskając mocniej pięści na bordowym materiale. – On wyzdrowieje, prawda?

– Wszyscy mamy taką nadzieję, Mikasa. Wszyscy – mruknęła, schylając się odrobinę. Położyła dłonie na jej ramionach. – Ale musimy być silne. Dla niego.

   Brunetka skinęła głową i uśmiechnęła się delikatnie. Puściła trzymany w rękach fragment tkaniny. Po jej policzkach spłynęły łzy. Skapywały na podłogę. Jednak ona dalej się uśmiechała.

   Carla starła je wierzchem dłoni, po czym złożyła drobny pocałunek na jej policzku.

– Nie płacz... Chodź spać, jutro pomyślimy co dalej – powiedziała wyciągając rękę w jej kierunku.

   Dziewczynka niemal od razu za nią złapała. Lekko ją ścisnęła i kiwnęła głową.

– Dobrze...!









  W końcu tonący chwyta się brzytwy.









N A J S I L N I E J S Z A

   Opuszkami palców dotknęła zimnych, metalowych krat celi. Chłód odbijał się nie tylko od nich, ściany również nim emanowały.

   Westchnęła, spoglądając daleko przed siebie, w kierunku niewielkiego świetlika na korytarzu. Gwiazdy świeciły delikatnym światłem na ciemnym niebie, była pełnia.

In my veinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz