quattro

934 78 24
                                    

– Jesteś jakiś pomylony. Nie piszę się na to. 

Odraza w głosie Eleny zabrzmiała mi w uszach, a jej wykrzywione usta z resztkami szminki, którą nieświadomie zlizywała - przypominały mi mojego sześcioletniego brata na myśl, że miałby zjeść kawałek gówna z wątróbką w sosie słodko-kwaśnym.

– Masz wolną wolę – stwierdziłem beznamiętnie. – Chociaż – zatrzymałem się. – wolna wola to iluzja. O wszystkim decydują za nas procesy zachodzące w układzie nerwowym. Nie chcesz się wyrwać z tego procesu?

 Otaczały nas murowane ściany opuszczonego domu. Przewiew z dziurawych ubytków uderzał w zaczerwienione policzki. Ściany. nie! parszywe, liszajowate cegły pokryte turpistycznymi graffiti. Na jednej z nich widniała przeżółcona wyryta, jakby toporami, ostatkami spreju inskrypcja 

Ognie sztuczne, pożary, podpalacze

 Coraline paliła fajkę z jagodowym filtrem. Miała podniszczoną spódniczkę w kratkę i bawełniane popielate zakolanówki. Chodziła ze mną na zajęcia dodatkowe z programów Adobe. 

Widziałem jak ogarnia mnie wzrokiem co jakiś czas. Brzydziły mnie te papierosy. Odór ubrań. Oddech. Prześmierdłe palce. Prześmierdłe nimi mieszkanie. Podziurawione płuca. Podziurawione płaty mózgu.

Nogą pchnąłem kilka desek, drewienek na siebie, tworząc stosik.

– Masz ognia? Zgubiłam zapalniczkę –  zapytała i oparła się o ceglane ściany, wyciągając paczkę fajek.

Płomieniste kosmyki jej włosów falują, roztaczając wokół siebie gorzkosłodką, tragiczną aurę, wpychając się, wdzierając bezbłędnie do mojej głowy. 

– Chcesz podpalić tę ruderę?

Podpalenie tej ruiny będzie symbolem. Potrzebujemy symboliki, rytuałów, obrzędów. Śluby z ogniem. Ceremonia stanie w płomieniach. Krwawy ogień, płonąca krew. Ogniki, kołyszące się jak fale w oczach.

– Oblałem wszystko benzyną, zanim tu przyszliście.

Zwróciłem uwagę każdej duszy, znajdującej się w tej spelunie. Grubszy chłopak, przytykający do warg puszkę redbulla zastygł,  jego kolega - jedno oko miał osadzone niżej niż drugie, które połyskiwały jak morze wczesnym rankiem - zmarszczył brwi wyprowadzony z równowagi.

– Co powiedziałeś, pokurwie? – rzucił w moją stronę. Na moją twarz wstąpił tym razem zjadliwy uśmieszek.

– Strach jest napędem władzy. To był tylko żart, żeby zwrócić waszą uwagę. Chciałem, żebyście  wyostrzyli zmysły.  

– Zasztyletowałeś już kogoś, czy jeszcze nie? Nie widziałam tego nerda nigdy z żadną kobietą prócz jego siostry, bez dwóch zdań odwali jakąś masową strzelankę szkolną – Melissa, z wyrytą w głosie protekcjonalnością rzuca w stronę jednej z dziewczyn, wcale nie próbując mówić szeptem.

To włoska Regina z Mean Girls. Jej były przespał się z jej najlepszą przyjaciółką, a potem jakimś cudem nagie fotki Melissy rozeszły się po całej szkole. Była piękna. Idealna długonoga Włoszka o oliwkowej cerze i burzy ciemnych loków. Nudna piękność.

Podpaliłem papierosa Coraline. Podpaliłem kawałek cienkiego drewienka, a potem rzuciłem go na stosik. Nasz stosik zapłonął.

– Homosubi został poćwiartowany przez swojego ojca - podczas czegoś dla niego najbardziej naturalnego - poparzył swoją matkę podczas porodu od tego stopnia, że zmarła.

– Nic dziwnego, że go poćwiartował – zakpiła Elena.

- To alegoria. Najszczersze intencje, metafizyczność wypalona żywcem z twojej podświadomości, niezrozumiała kuriozalność. Anomalia wrośnięta w żyły. Ty to ty, czy to niewyborne? Ty to ty i za to zostaniesz ukarany. Czy to ostracyzm społeczny, czy marunowanie. – dokładam kolejne drewienka i ogniki rozbłyskują w moich oczach, w ich oczach. – Doprawdy, nie ma tak absurdalnego poglądu, którego ludzie by nie przyjęli jako własny, o ile tylko potrafi im się wmówić, że pogląd ten został przyjęty przez ogół - Arthur Schopehauer – zacytowałem znanego pesymistę.

SwitchbladesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz