Prolog

1.5K 44 1
                                    

Nazywam się Alexandra Destiny Hope Merlin. Mam dwie starsze siostry, Rose, która jest starsza ode mnie o 3 lata i Jane, starszą o 5 lat. Urodziny obchodzę 14 lutego, a urodziłam się w 1960, więc dzisiaj kończę 11 lat i dostanę list z Hogwartu. Jak można się domyśleć pochodzę z rodu Merlina, ale nie mam obsesji na punkcie czystości krwi jak moi rodzice i siostry. Oprócz Jane, ona ma swoje zdanie, ale boi się przyznać rodzicom. Ja na razie nie mówiłam o moich poglądach rodzicom, ale powiem, gdy zacznę naukę w Hogwarcie. Teraz coś o mnie. Mam błękitne oczy, blond włosy i bladą cere. Bardzo lubię rysować, śpiewać i grać na pianinie, skrzypcach oraz gitarze. Mam tylko jednego przyjaciela, którym jest James Potter. Brunet w okularach. Znam go od dziecka i mimo tego, że jest młodszy o miesiąc, i 13 dni traktuje mnie jak swoją młodszą siostrę. Dzisiaj poznam kolejnych dwóch chłopaków, z czego jeden także będzie w tym roku uczęszczał do Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Moi rodzice z okazji moich jedenastych urodzin wyprawili bal i zostały zaproszone same czystokrwiste rody czarodzieji. Za każdym razem tak było i zawsze były te same rodziny, ale że ja byłam młodsza siedziałam w swoim pokoju z James'em. Teraz będę musiała siedzieć i wysłuchiwać gadania dorosłych o czystej krwii, tępieniu mugolów oraz mugolaków. Nudy... Nie zgadzam się z tym, a muszę tego słychać. Mam nadzieję, że przynajmniej wymknę się jakoś z tego przyjęcia.

*15:30 - półtorej godziny do przyjęcia*

Mama zaciągneła mnie do pokoju, żeby mnie przyszykować. Ubrałam sukienkę, założyłam białe balerinki, a po ubraniu mama zaczęła robiś mi fryzurę. Po 30 minutach zdecydowała się na dobieranego, luźno związanego warkocza. Gdy skończyła, pomalowała mi usta różową pomadką i pomalowała rzęsy. Po wszystkim spojrzała na zegarek. Zostało nam niecałe 10 minut. Mama była już uszykowana, sprawdziła czy moje siostry i tata są gotowi, i kazała nam zejść na dół. Równo o godzinie 17:00 do drzwi zapukali pierwsi goście. Byli to Potter'owie. James po przywitaniu się z moją rodziną rzucił mi się na szyję.
-Witaj Alex - powiedział.
-Cześć James - uśmiechnęłam się. Po kilku minutach byli już wszyscy. Rodziny Potter, Malfoy, Black, Prewett, Yaxley, Rosier, Lestrange i Nott. Poznałam bardzo dużo osób, ale najwięcej czasu spędzałam z młodym Potter'em. Gdy siedzieliśmy na kanapie i planowaliśmy jak się wykraść, podszedł do nas chłopak z czarnymi, do ramion, włosami, i na oko w naszym wieku.
-Cześć! Jestem Syriusz Black. Widzieliście gdzieś jubilatkę, bo chciałem jej osobiście złożyć życzenia, a przyszedłem później niż moja rodzina - powiedział chłopak z uśmiechem.
-Miło Cię poznać Syriuszu. To jest James Potter, a ja jestem Alex Merlin, czyli dziewczyna, której szukałeś - zaśmiałam się, a na twarzy chłopaka pojawił się delikatny rumieniec.
-Prze... Przepraszam... Nie wiedziałem jak wyglądasz i... - zaczął.
-Nic się nie stało. Miałeś prawo nie wiedzieć - uśmiechnęłam się.
-Wszystkiego Najlepszego - uśmiechnął się czarnowłosy.
-Dziękuję, chcesz z nami posiedzieć? Planujemy się wymknąć z tego nudnego przyjęcia - powiedziałam.
-Jasne - odpowiedział zadowolony i po kilku mimutach byliśmy w ogrodzie, niedaleko mojego domu. Bawiliśmy się świetnie, póki mój warkocz się nie rozplątał i włosy zasłoniły mi twarz. W skutek czego wpadłam na coś, a właściewie na kogoś przewracając się razem z tym "ktośkiem". Gdy odgarnęłam włosy zorientowałam się na kim leże.
-Syriusz... Ja przepraszam... Nie widziałam Cię... - powiedziałam, a na moją twarz wpłynął rumieniec.
-Nic się nie stało. Poza tym ładnie wyglądasz, gdy się rumienisz - powiedział, a ja poczułam jak na moich polikach pojawia się więlsza czerwień.
-Zrobiłeś to specjalnie? - spytałam.
-Zgadłaś - zaśmiał się i pomógł mi wstać.
-Szukałem was - powiedział zdyszany James.
-Przewróciłam się i chwilę porozmawialiśmy - odpowiedziałam. Siedziałam oparta o konar drzewa i rozmawialiśmy. Po około dwóch godzinach poczułam jak przysypiam.
-Alex co jest? - spytał James, a ja spojrzałam na niego zaspana.
-Zmęczona jestem - odpowiedziałam i ziewnęłam oraz zamknęłam oczy. Poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce. Otworzyłam oczy i zobaczyłam idącego obok Potter'a, czyli niósł mnie Syriusz. -Syriusz dam radę iiiiiść - powiedziałam ziewając.
-Właśnie widzę - stwierdził, a mi zrobiło się chłodno. Czarnowłosy postawił mnie na chwilę, żeby dać mi swoją marynarkę.
-Pogieło Cię do końca? Będzie Ci zimno - stwierdziłam opierając się głową o tors chłopaka.
-To ty chyba zwariowałaś, jeśli myślisz, że pozwolę Ci zmarznąć - stwierdził idąc przed siebie.
-Syriuszu, ona już dawno zwariowała - zaśmiał się okularnik.
-Tak, to było w ten dzień kiedy Cię poznałam, czyli jakieś siedem lat temu - odpowiedziałam pół-przytomna. Resztę drogi słyszałam jak chłopacy rozmawiali ze sobą, ale byłam na tyle zmęczona, że ich nie słuchałam. Weszliśmy tylnym wejściem, a chłopacy odprowadzili mnie do pokoju.
-Dobranoc- to ostatnie co usłyszałam przed zaśnięciem. W tym roku do Hogwartu. To będzie wspaniałe...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka, hejka, hej!!!! (Za dużo czekolady...) Oto pierwszy rozdział nowej książki o mamie Wiktorii. Opowiadania będę pisała na zmianę. Raz jedno raz drugie. Mam nadzieję, że także to opowiadanie będzie się wam podobało jak poprzednie. Pozdrawiam😘😘😍😍

Dziewczyna z rodu Merlina... i Huncwoci! [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz