Pierwszy powrót do domu

816 35 1
                                    

W Hogwarcie jestem już miesiąc. Najbardziej zaprzyjaźniłam się z chłopakami i Lily, chociaż nie mogę powiedzieć, że z innymi nie. Reszta dziewczyn to moje dobre przyjaciółki, jednak to właśnie Lilka jest dla mnie jak siostra. Przez cały ten czas żadna z sióstr się do mnie nie odezwała. Jedynie czasem Jane uśmiechnęła się delikatnie, co odwzajemniam. Gorzej z Rose. Często słyszę jak wyzywa mnie od zdrajczyń. Jednak nigdy do mnie niepodchodziła i dobrze. Miałam przynajmniej spokój. Często razem z chłopakami robimy jakieś dowcipy. Przez co często mamy szlabany. Przez ten miesiąc razem z Lilką i Severus'em staliśmy się jednymi z najlepszych uczniów w Hogwarcie. Oczywiście jak na pierwszoroczniaków. Bardzo polubiłam Eliksiry, Transumatcje, Zaklęcia, OPCM. Gorzej z Historią Magii. Na każdej lekcji przysypiam razem z Black'iem. I moglibyśmy tak sobie spać, gdyby nie Lily siedząca za nami, i ciągle nas szturchająca żebyśmy wstali. Zawsze kończyło się to tym, że po lekcji nasza dwójka dostawała wykład o spaniu na ławce od rudowłosej. Ogólnie było w porządku, aż do czasu powrotu do domu. Siedziałam z chłopakami w przedziale i przez połowę drogi patrzyłam się bezczynnie w okno.
-Hej Alex, co jest? - usłyszałam James'a.
-Wszystko w porządku. Dlaczego pytasz? - spytałam.
-Jesteś jakaś nieobecna - stwierdził Remus.
-Tak wam się tylko wydaje - odpowiedziałam.
-Nas nie okłamiesz - stwierdził James.
-Co się dzieje? -  zapytał Syriusz.
-Boję się powrotu do domu - westchnęłam. Black siedzący obok mnie przytulił mnie do siebie.
-Ja też - usłyszałam i bardziej się w niego wtuliłam. W końcu dojechaliśmy do Londynu. Wysiadłam razem z chłopakami. Pożegnałam sie z nimi i czekałam na siostry. W trójkę ruszyłyśmy do rodziców. Na peronie się nie odezwali. Gdy wróciliśmy do domu, moim siostrą kazali iść do swoich pokoi, a mi do salonu. Gdy weszłam zostałam pchnięta na podłogę. Poczułam silny ból nadgarstka. Ledwo wstałam, a już zostałam spoliczkowana. Spojrzałam na moich rodziców. Mieli wyciągnięte różdżki.
-Crucio - usłyszałam, a chwilę potem poczułam ogromny ból przeszywający całe moje ciało. Po chwili ból ustał, a ja spojrzałam na rodziców. Po moich polikach spływało mnóstwo łez. -Do pokoju - rozkazał ojciec. Szybko pobiegłam do pokoju, gdy chwytałam za klamkę, poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się, a za mną stała moja najsatrsza siostra. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam jej zaszklone oczy. Oparłam się o drzwi.
-Jane co się stało? - spytałam patrząc na siostrę. Ona tylko mnie przytuliła, a ja to odwzajemniłam.
-Przepraszam, przepraszam, że Ci nie pomogłam. Jak mogę Ci to zrekompensować? - zapytałam. Spojrzałam w jej oczy.
-Jane, jeśli chcesz mi pomóc to nigdy w to nie ingeruj. Nie chcę, żeby ktokolwiek cierpiał prócz mnie. Zrozumiałaś? - spytałam.
-Ale... - zaczęła.
-Nie ma żadnego "ale" - przerwałam jej.
-Obiecuje - powiedziała i przytuliła mnie do siebie jeszcze raz.
-Idę odpocząć - stwierdziłam i weszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i podeszłam do okna, przez które wyszłam. Pokój na parterze ma swoje plusy. Poszłam do najbliższego mi miejsca. Do Doliny Godryka 12, do domu Potter'a. Po około 30 minutach byłam na miejscu. Zapukałam do drzwi i czekałam, aż ktoś mi otworzy. Po chwili przede mną stał przede mną młody Potter.
-Co Ci się stało? - spytał wprowadzając mnie do środka.
-Twoi rodzice są w domu? - spojrzałam na niego oczami pełnymi nadziei.
-Nie, ale po co pytasz? - spytał.
-Pomóż mi - stwierdziłam i gdyby nie refleks James'a upadłabym na podłogę. Chłopak zaniósł mnie do swojego pokoju i położył na swoim łóżku. Po chwili siedział obok mnie z apteczką w rękach. Zaczął oczyszczać i opatrywać rany. Jak na jedenastolatka bardzo dobrze potrafił opatrzeć rany.
-To wszystko - stwierdził.
-Dziękuje - uśmiechnęłam się i usiadłam opierając się o ścianę przy łóżku. -Będę już iść - chciałam wstać, ale chłopak mnie powstrzymał.
-Co się stało? - spytał. Westchnęłam.
-Rodzice się zdenerwowali, przerwrócili mnie, spoliczkowali i rzucili Crucia - w tym momencie mi ktoś przerwał.
-Dziecko co się stało?! - pani Euphemia Potter. Jedna z najmilszych kobiet jakie znam.
-Wywróciłam się, gdy zanosiłam kufer do pokoju siostry na piętrze. Mogłaby mi pani pomóc z nadgarstkiem? James mi już opatrzył zadrapania - odpowiedziałam. Kobieta podeszła do mnie i po kilku machnięciach różdżki było po wszystkim. -Dziękuje, a teraz będę już iść. Do widzenia - i wybiegłam z domu przyjaciela. Święta minęły bardzo szybko i trzeba było wracać do Hogwartu. Na szczęście...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem! Żyję! Dopiero teraz mój internet pozwolił mi na robienie czegoś więcej niż tylko czytanie. Kolejny rozdział pojawi się w weekend lub poniedziałek. Tak samo jak rozdział do poprzedniej książki, ponieważ wtedy będę z przyjaciółką i będziemy świętować. Mam nadzieję, że się rozdział podobał. Pozdrawiam😘😘😍😍

Dziewczyna z rodu Merlina... i Huncwoci! [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz