Rozdział 1 - Wpadka

49 5 4
                                    

Fioletowowłosa powoli otworzyła swoje czerwone oczy. Leniwie sięgnęła po swoje ulubione czarne okulary i siadając założyła je na nos. Rozejrzała się po pokoju. On nie należy do niej... to pokój, który dzieli z Yui.. "Czyli jednak to nie był sen.." spojrzała przez okno. Jest już późno, czemu nikt jej nie obudził? Chwyciła gumki leżące przy niej i założyła na nadgarstek. Cicho wstała łapią koc, by móc go poskładać. Po chwili odłożyła go wraz z poduszką na komodę. Cicho podeszła do szafy, aby wyjąć z niej walizkę oraz jakieś ubrania na dzisiaj. 
Następnie podeszła do łóżka, na którym spała Yui i szturchnęła ją.
- Yui...
Dziewczyna spojrzała na nią wyraźnie zaspana, chyba była zaskoczona.
- Nie śpisz...? Co się stało? - odezwała się ściszonym, jeszcze zaspanym głosem.
- Ja.. Chciałam tylko spytać, gdzie jest łazienka.. - nieśmiało odwróciła wzrok. Nie chciała jej budzić, jednak chyba lepsze to niż ryzyko zostania śniadaniem jednego z wampirów w wyniku błądzenia po posiadłości.
Yui podniosła się wyżej i oparła plecami o poduszki. Przeciągając się wskazała na drzwi po drugiej stronie pomieszczenia.
- Również możesz się tam rozgościć. Pewnie masz ze sobą swoje żele, mydła, pastę..- przerwała na chwilę. Ziewnęła, przeciągnęła się po raz kolejny i spojrzała na minę Miyako.- Nie przejmuj się i tak zaraz bym wstała.
- Arigato - uśmiechnęła się lekko, po czym skierowała swe kroki w stronę łazienki. 
Podeszła do wanny, zatkała korek i puściła wodę. Następnie rozłożyła swoje rzeczy na półce.
~~~~~~~~~~~~~
Blondynka leżała na łóżku wpatrując się w sufit. Karciła się w głowie za to, że dała się ponieść chwili słabości i zasnęła, gdy tylko zrobiła to jej współlokatorka. W takich okolicznościach powinien obudzić ją jeden z chłopaków, jednak tego nie zrobili... "Dlaczego? Nie chcieli przeszkadzać w 'babskich pogaduszkach'?" Pokręciła głową, a następnie schowała ją w poduszkach mając nadzieję, że znów zaśnie.
~~~~~~~~~~~~~
Gdy wyszła z łazienki odłożyła wszystkie rzeczy na miejsce. Była 10.15. W całym domu nie było słychać żadnych rozmów. Była zaskoczona, spać o tej porze? Zapomniała już o swoich wampirzych zwyczajach, ponieważ ukryła je pod warstwą ludzkich, więc nie pamiętała, że wampiry prowadzą nocny tryb życia.
Nie mając nic lepszego do roboty w trakcie czekania, postanowiła sprawdzić jak wygląda posiadłość. Już szła do drzwi, gdy nagle wpadła na lepszy pomysł - pójdzie obejrzeć ogród.
Cicho otworzyła drzwi i wyszła z pokoju. Zeszła po schodach i zatrzymała się u ich spodu. Nie wiedziała zbytnio jak mogłaby się tam dostać, więc zaczęła otwierać powoli wszystkie drzwi, aż znalazła.
- Pięknie! Jakie śliczne odmiany! Brakuje tylko czarnych i byłoby idealnie.. - zaczęła mówić do siebie. - Może by tak zebrać trochę? Pewnie świetnie reprezentowałyby się na stole! 
Sięgnęła po jedną z róż, która wyglądała wręcz cudownie, jednak ukuła się w palec. Zbliżyła go do ust i zlizała krew z satysfakcją, zawsze lubiła to robić.
- Ech, yare yare..
- Ne, Teddy, dlatego nie powinno się kraść... - na małym balkoniku pojawił się fioletowo-włosy chłopiec. Usiadł na murku i spoglądał na nią, co jakiś czas szeptał coś do misia. Najwyraźniej zaciekawił go zapach krwi dziewczyny.
Miyako mimo, iż Kanato mówił szeptem, doskonale słyszała co mówi. Nieco onieśmielona odwróciła się do niego poprawiając okulary. Złapała swój prawy kucyk i zaczęła go lekko gładzić.
- Och.. Dzień dobry Kanato..!
- Dla ciebie dobry, dla nas już taki nie będzie... Obudziłaś Teddy'ego! - był wyraźnie niezadowolony. Pokazał jej misia ze spuszczoną główką, a na jego twarzy malował się dziecinny grymas.
- Przepraszam,nie chciałam was obudzić - ukłoniła się delikatnie. - Postaram się, aby to się więcej nie powtórzyło.
- Przepraszam?- odparł z kpiną w głosie.- Twoje marne przeprosiny nie pomogą mu zasnąć!
Wyprostowała się. Nie wiedziała co powiedzieć.
- Och.. Masz rację.. Ale ty możesz pomóc mu zasnąć. Ja również pomogę nie przeszkadzając ponownie.. - uśmiechnęła się lekko, nie miała pojęcia czy to zadziała.
Chłopak syknął rozbawiony, po czym pomógł misiowi wygodnie usadowić się na murku. Powiedział coś do niego, po czym zeskoczył z balkony tak, że wylądował idealnie przednią. 
- Oczywiście, że możesz pomóc, jednak trochę w inny sposób..
- Och.. - zaczęła się powoli cofać. - Wiesz, to może ja lepiej nie będę pomagać.. - postanowiła zmienić temat, ponieważ trafiła na róże i musiała zmienić kierunek. - Tak w ogóle to gdzie reszta?
- Baka! - krzyknął równocześnie idąc za nią.- Obiecałaś! Obiecałaś pomóc! Nie wykręcaj się teraz!
- Kiedy ci coś obiecywałam?! - trafiła na kamień i wywróciła się nieco zdzierając skórę na dłoniach i trochę bardziej na nogach. W trakcie upadku spadły jej okulary, więc zaczęła ich nerwowo szukać. - Kanato? Gdzie moje okulary? Kanato..?
- Mówiłem, nie próbuj się wykręcać! - szybko znalazł się przy niej, a następnie chwycił za nadgarstek i brutalnie podciągnął do góry.- Bezczelna kłamczucha! - szarpnął ją i zaczął ciągnąć za sobą.
- Kanato zaczekaj! Zgubiłam okulary, nic nie widzę! - odwróciła się chcąc iść w przeciwnym kierunku i spróbowała wyrwać z marnym skutkiem.
- Nie obchodzą mnie teraz twoje zachcianki! - wzmocnił uścisk na jej nadgarstku, nieświadomie wbijając jej przy tym paznokcie.
Teraz liczyły się dla niego jedynie jego potrzeby, więc siłą chciał sprowadzić ją do domu. Prowadząc ją do środka cały czas krzyczał, czym obudził resztę domowników. Miyako bez okularów była niesamowicie niezdarna i co chwilę się o coś potykała,co go strasznie drażniło. 
- Kanato, proszę! Obiecuję, że teraz dam się ugryźć, ale błagam, oddaj mi moje okulary! Muszę znaleźć moje okulary! - okulary były dla Miayko bardzo ważną pamiątką po matce, która posiadała tą samą wadę co córka. Co prawda dziewczyna miała gdzieś schowaną zapasową parę, jednak nie chciała odpuścić tej.
Chłopak zatrzymał się na pierwszym stopniu, gdy usłyszał błaganie dziewczyny, a następnie wybuchnął głośnym śmiechem.
- Jakaś ty głupiutka... Ale dziękuję - oblizał kły wyobrażając sobie smak jej krwi. - Wrócę po twoje okularki, jednak obiecaj mi, że za ten czas nie dasz się nikomu ugryźć, chcę być pierwszy.
- Trudno będzie nic nie widząc... Ale postaram się.. - zdawała sobie sprawę z idiotyzmu jej działań, jednak to było ważne. 
Gdy tylko ją puścił jakimś cudem, powoli, doszła po schodach do wejścia do posiadłości i obmacując drzwi doszła do rogu, by w nim usiąść.
Po chwili poczuła, jak ktoś wciąga ją do środka, tam również skryła się w rogu.
- Co to za odgłosy okularnico? - ktoś się do niej zbliżył. - Już z jedną był problem, co ich naszło na przysłanie kolejnej? Nah..
- Too ty Ayato? Trudno was poznać, gdy nic nie widać. Długo by opowiadać co się stało.. - nieco zawstydzona podciągnęła kolana do klatki piersiowej i schowała między nimi głowę. Nie chciała, by oglądano ją bez okularów, w dodatku była cała poobdzierana.
- Dobrze, że nie pomyliłaś mnie z żadnym z tych idiotów! - odwarknął, a następnie zniżył się do jej poziomu i przejechał kciukiem po linii jej kości policzkowej. - Hę, a gdzie twoje szkiełka?
Wzdrygnęła się. Była zaskoczona, choć trzeba przyznać, że miło. Odsunęła się odrobinę.
- To część tej historii..
Ayato widząc, jak zmieszana dziewczyna stara się utrzymać między nimi dystans, ponownie go zmniejszył jednocześnie przyciskając ją do ściany.
- Oh.. - dotknął swojego brzucha udając wygłodniałego. - Powinienem coś zjeść, a twoja krew będzie w sam raz.. - nachylił się nad jej szyją. - Możesz umilić mi posiłek swoją historią..
Złapała go za nadgarstki i odepchnęła tworząc sobie drogę ucieczki. Szybko pomknęła wzdłóż ściany.
- Przepraszam, ale obiecałam Kanato.. - nie wiedziała gdzie idzie, ani gdzie chce iść, więc po prostu szła. jakimś cudem trafiła na schody, więc szybko wbiegła na górę.
Wampir był mocno zdezorientowany. Po chwili dotarło do niego co powiedziała i natychmiast znalazł się za nią blokując jej drogę ucieczki. Gdy poczuła, że jest za nią, delikatnie odchyliła nogę do tyłu chcąc sprawdzić, czy ma rozstawione nogi. Gdy okazało się, że tak jest szybko przeszła pod nim i zaczęła iść w losowym kierunku, niechcący były nim schody. Daleko jednak nie zaszła, ponieważ Ayato szybo chwycił ją za nadgarstek.
- Co ten dzieciak ci zrobił?! - ryknął jej do ucha. 
Nie miałanawet czasu na odpowiedź, bo do środka wbiegł Kanato. Gdy zobaczył, że Miyako jest z Ayato wpadł w złość. Zacisnął pięść na jej okularach ledwo ich nie łamiąc.
- Mikoooś! Znowu mnie okłamałaś!
- Nie okłamałam, cały czas mu uciekam, by dotrzymać tej głupiej obietnicy! - wyszarpała Ayato swoją rękę i rozejrzała się tak, jakby szukała Kanato. - Masz moje okulary?
- Głupiej? - uniósł lekko głos.- Skoro tyle dla ciebie znaczą twoje słowa...
- Jakiej znowu obietnicy?! - wtrącił się jego starszy brat. - Dlaczego obiecałaś coś J E M U?!
- Może dlatego, że woli moją osobę niż wywyższającego się durnia!
Ayato odepchnął Miayko i ruszył w stronę brata. Jako że popchnął ją na schody dziewczyna z nich spadła mocno się obijając. Usiadła obolała przy ścianie i złapała się za nadgarstek i jęknęła cicho.
- Kanato, oddaj mi moje okulary i nie kłóćcie się.. Ayato, wytłumaczę ci wszystko za chwilę tylko błagam, dajcie mi te okulary.. 
Kanato odrobinę ochłonął po słowach Miyako, jednak nie można było powiedzieć tego samego o Ayato, który rzucił się na brata. Zaczęli się bić w między czasie obrzucając przezwiskami, które mieszały się z cichymi prośbami dziewczyny. Po chwili u szczytu schodów pojawił się Reji, a po nim Laito, którzy najwyraźniej nie mogli już tolerować tego hałasu. 
- Znowu.. - mruknął Reiji.
- Kolejna wojna o naszą nową suczkę? - wymruczał Laito.
Miyako próbowała powoli przeanalizować ich głowy, by dowiedzieć się z kim ma do czynienia. Reiji zignorował brata i zbiegł na dół, żeby rozdzielić naparzających się chłopaków.
- Ayato, czy każda kłótnia musi zaczynać się przez ciebie? - spytał łapiąc go za kołnierz i odsuwając od Kanato.
- Em.. Reiji, Laito? - pisnęła.
- To nie ja zacząłem! To Kanato! Zmusił Miyako do jakiejś idiotycznej obietnicy! - odkrzyknął wyszarpując się mu.
- Do niczego jej nie zmuszałem, Baka! Nie wypowiadaj się, jeśli nie masz najmniejszej wiedzy na temat! 
- Kłamiesz! Wiem to!
Byli zbyt zajęci rozstrzygnięciem sporu, więc kompletnie zignorowali dziewczynę. Jedyną osobą, która się nią zainteresowała był Laito. Zszedł powoli po schodach kręcąc głową rozbawiony. Podał jej dłoń.
- Nic ci nie jest laleczko? Wyglądasz jak siedem nieszczęść - zaśmiał się.
Miyako niepewnie chwyciła jego dłoń, bo nie widziała nie widziała jej wyraźnie. W tym samym momencie, gdy chłopak pomagał jej wstać ze schodów zleciała Yui w piżamie, nawet nie uczesała włosów.
- A-Ayato! Ayato-sama! - podbiegła do chłopaka i uklękła przy nim.- Co tu się stało? - gdy Ayato milczał postanowiła zwrócić się do Reiji'ego, który poprawiał okulary z pogardą spoglądając na całe zbiorowisko. - Reiji?
- Arigato Laito... Szczerze mówiąc sama nie jestem w stanie określić co ze mną jest, nie widzę jak wyglądam, odczuwam jedynie ból. - powiedziała zrezygnowana i spojrzała w stronę z której słyszała kłótnię. - Ech, mam nadzieję, że Kanato nie zniszczył mi okularów...
- Yui-chan! - Kanato rzucił się jej na szyję, jak małe,niewinne dziecko, po czym zaczął jej szeptać do ucha:- Obudzili mi Teddy'ego, ja chciałem tylko, by zaśpiewali mu kołysankę..
I kto komu tu zarzuca kłamstwo? - syknął Ayato.
- Tylko nie zaczynajcie znowu.. - mruknął Reiji.
- Grzecznie tu poczekaj, suczko - Laito ją puścił i udał się do zbiorowiska.
Dziewczyna delikatnie pokiwała głową i oparła się o ścianę przysłuchując rozmowom.
~
Reiji w milczeniu stał i patrzył na dwójkę skłóconych wampirów, która zaczęła się powoli uspokajać. Przynajmniej tak to wyglądało. Nie mógł odejść, nie mając pewności, że do niczego więcej nie dojdzie.
"Shuu jak zwykle przespał wszystko w najlepsze"-pomyślał z irytacją. Bezczynność jego brata męczyła go.
 W pewnym momencie zauważył Laito, który na klęczkach przyglądał się pobojowisku.
-Szukasz czegoś? - zwrócił się do brata, żeby skupić swoją uwagę chwilowo na czymś innym.
-Okularów naszej niuni... - w dalszym ciągu przeczesywał podłogę, nawet nie podnosząc na niego wzroku.
Reiji zerknął jeszcze w stronę tamtej dwójki. Ayato wciąż siedział urażony pod ścianą, tam gdzie go zostawił, natomiast Kanato odbywał właśnie rozmowę z Yui. Spokój. Mógł zając się czymś innym, więc postanowił pomóc Laito.
- Spójrz pod tamtą szafkę.. - odezwał się po chwili. Laito wsunął pod nią rękę i wkrótce wyciągnął ją trzymając okulary. Niestety z lekko pękniętym szkiełkiem. Przyjrzał się zniszczeniu i wzruszył ramionami. Nie wyglądało na duże, więc chyba będzie przez nie widzieć.
- Dzięki, jednak czasem się do czegoś przydajesz! - uśmiechnął się złośliwie.
- Szkoda, że ty jesteś taki bezużyteczny - odparował odprowadzając go wzrokiem.
~
Chłopak podszedł do niej i założył jej okulary.
- Wrócił twój pan suczko i przyniósł ci nagrodę za dobre sprawowanie! - zaśmiał się.
- Arigato Laito! To naprawdę miłe z twojej strony - posłała mu promienny uśmiech i spojrzała w dół. - .. Aa! - pisnęła, gdy tylko zobaczyła w jakim stanie jest. Cała w ziemi, krwi, ubrania pełnie dziur a skóra poobdzierana. Było jej wstyd, że stoi tu, przy większości domowników, w takim stanie. 
Po chwili u szczytu schodów pojawił się Subaru.
- Nie można się przy was spokojnie wyspać - spojrzał na nią z pogardą, co wywołało u niej rumieniec.
Dziewczyna odwróciła wzrok, chciała ukryć się gdzieś głęboko pod ziemią.
- Subaru-san! No proszę, już myślałem, że poszedłeś w ślady Shuu.. - Laito spojrzał na niego i zachichotał. Wrócił do swojej "zdobyczy". Obszedł dziewczynę dookoła, pod koniec okrążenia podparł się o jej ramię łokciem. - Rozważałaś moją wczorajszą propozycję?
-S-Subaru.. - powiedziała cicho Yui.
- Desko, daj sobie spokój, idziemy stąd - Ayato wstał i położył jej rękę na ramieniu.
- A-ale..
- Ze mną nie ma "ale" - podniósł ją, przerzucił sobie przez ramię i wyszedł.
- Chwilę tak, gdy byłam w pokoju, który dzielę z Yui.. Stwierdziłam jednak, że nie będę wam przeszkadzać o tej porze i poszłam spać.. - Miyako odparła cicho i spuściła wzrok.
Wampir był najwyraźniej zadowolony z jej odpowiedzi.
- Teraz już i tak rozbudziłaś wszystkich laleczko.. Nie wyglądają na zadowolonych - dodał po chwili namysłu. 
- Myślę, że wszyscy możemy wrócić do łóżek.. - powiedział Reiji najwyraźniej nieco spokojniejszy po tym jak Ayato opuścił pomieszczenie z Yui.
- Świetnie! Bitch-chan, no to idziemy..! - puścił jej oczko.
- SWOICH łóżek.. - podkreślił.
Kanato nie przejął się tym.Podszedł do Miyako i chwycił ją za dłoń.
- Mikoooś, miałaś pomóc zasnąć Teddy'emu - spojrzał na nią błagalnym wzrokiem. 
Nikt nawet nie zauważył, gdy Subaru zniknął ze schodów mrucząc coś pod nosem. 
- Um.. Reiji..? Pójdę tylko na chwilę z Kanto i Teddy'm i zaraz do siebie wrócę, dobrze? - spojrzała na wciąż lekko zestresowanego chłopaka nieco zakłopotana. 
Chłopak skrzyżował ręce na piersi i obdarzył ich przenikliwym spojrzeniem. Nie chciał już zbędnych kłótni.
- Zgoda, ale jeśli wieczorem zobaczę ślad na jej szyi..
- Tonie fair! Ze mną nie mogła iść! - oburzył się Laito.
- Bo wiem, jak to się dla niej skończy..
Kanato obdarzył brata złośliwym spojrzeniem i zaprowadził dziewczynę do swojego pokoju.
 W końcu, gdy weszli do środka zauważyła mnóstwo porozrzucanych na podłodze zabawek. Była zbyt zajęta oglądaniem pokoju by zauważyć, jak chłopak zamyka drzwi na klucz i chowa go do kieszeni.
- Witaj w moim... - nagle przypomniał sobie, że zostawił misia na balkonie. Szybko tam pobiegł. - Teddy! 
- Hm? - spojrzała na chłopca który wybiegł na balkon. Nie wiedziała, czy może usiąść.. Czy może w ogóle coś zrobić... Stała po prostu i czekała aż Kanato wróci z misiem.
Po chwili wrócił kołysząc misia na rękach.
- Wybacz Teddy, mogłeś tam spaść... - pogłaskał go, przy okazji poprawił również opaskę na jego oku. - Ale patrz, kogo ci przyprowadziłem! - wyciągnął misia przed siebie. Cieszył się jak małe dziecko.
- Hej Teddy! -uśmiechnęła się lekko oraz krótko pomachała do misia.- No, to wskakiwać do łóżka. Im szybciej zaśniecie tym dłużej pośpicie - pokazała na łóżko otwartą dłonią głowiąc się, jak sprawić, by Kanato zasnął.
- Zaśpiewasz nam kołysankę? - przechylił uroczo głowę na jeden bok, zakrywając głową misia swoje usta. - Teddy inaczej nie zaśnie...
- Nie znam za wielu kołysanek... - zamyśliła się na chwilę szukając w głowie jakichś kołysanek z dzieciństwa. Wtedy przypomniała jej się ta, którą kiedyś śpiewała jej mama.- Już wiem którą wam zaśpiewam, ale musicie najpierw leżeć w łóżku - uśmiechnęła się do niego.
-  Haai, Mikoo-chan, skoro to mus... - delikatnie pogładził swojego misia po główce, a następnie zakopał się z nim pod kołdrą. Teddy'ego ułożył na osobnej poduszce, wcześniej poprawiając ją, żeby misiowi było wygodnie.
Rozsiadła się wygodnie na podłodze obok łóżka i czekała aż Kanato ułoży się wygodnie z Teddy'm. Nie lubiła śpiewać, nie lubiła nawet swojego głosu. Nie rozumiała co inni w nim widzieli. Głos jak głos, tylko ten jej był jakiś dziwny. Zawsze dostawała propozycje pójścia na jakiś konkurs muzyczny i zawsze odmawiała, dziwiła się nawet, że ludzi nie męczą te ciągłe bezcelowe próby. W końcu mogła zacząć, więc zaczęła śpiewać Kanato (i Teddy'emu) kołysankę sprzed lat:

Spokojnie, moja kochana, nie płacz

Już prawie świta

Zamknij oczy, kochana, i śpij

Jesteśmy już bezpieczni, nie ma się czego bać

Bo kiedy promienie słoneczne

Ustąpią wschodzącemu księżycowi

Wtedy znów będziemy podążać własnymi ścieżkami

Śpij teraz, wkrótce nadejdzie ten czas

Śpij mój skarbie, i śnij

O lesie, jeziorze i księżycu

Śnij o cudach, miejscach nieznanych

Niebawem udamy się tam, by zapolować

Chcą nas unicestwić i dręczą nas kłamstwami

Ale tutaj jesteśmy bezpieczni, jak pszczoły w swoim ulu

Kiedy ujrzysz lęk i strach w ich oczach

Pamiętaj, że jesteśmy tymi, który są -

Naprawdę żywi(Śpij... Nemi...)

Śpij mój skarbie

Z dala od słońca

Śpij mały wampirku

Wstajemy o zmroku i panujemy nocą

Jesteśmy wszystkim, co prawe i światłe.

Chłopak ziewnął i podkurczył nóżki. Pod koniec kołysanki nie mógł już walczyć, sen go zmorzył i uniemożliwił wykonanie tego, co zaplanował sobie, gdy prowadził Miyako na górę. Gdy ta skończyła kołysankę i zobaczyła, że Kanato zasnął cicho wstała i podeszła do drzwi. Lekko nacisnęła klamkę i pociągnęła, jednak te ani drgnęły.

- Hm? Zamknięte? I jak ja mam teraz wyjść?
Odwróciła się i spojrzała na balkon.
"Jeśli są dość blisko osadzone, to może się nie zabiję.. W końcu z wf-u byłam nie najgorsza..."
 Wyszła na balkon i rozejrzała się. Kolejny balkon był dość daleko, ale dało się do niego dostać, ponieważ od ściany wystawał całkiem spory jej kawałek, po którym z łatwością mogła przejść na palcach. Powoli postawiła na nim pierwszą stopę niepewna, czy faktycznie jej się to uda. Gdy uzyskała jakiś minimalny procent szans, że się nie zabije postawiła drugą stopę. Śmiertelnie wystraszona posuwała się w stronę pobliskiego balkonu. Gdy tylko się na nim znalazła nogi miała jak z waty i musiała usiąść. Nie chciała jednak zostawać na balkonie, więc cicho weszła do środka nie wiedząc kogo tam zastanie, czy w ogóle zastanie i w jakim stanie.


~~~~~~~~~~~~~~- Liluch

Diabolik Lovers: Dark MoonWhere stories live. Discover now