Wyostrzam mój wzrok i przyglądam się czy z nikim go nie pomyliłam. Oczywiście, że nie. Nie da się go z nikim pomylić. Charyzma, która od niego bije onieśmiela mnie aż tutaj, tak daleko od miejsca w którym się znajduję. Chłopak rozmawia z grupką znajomych i co jakiś czas wybuchają śmiechem.
Wchodzę głębiej do pokoju, idąc za Alanem i Erin ale nie ukrywam, że teraz kiedy wiem że on też jest tutaj, nogi mi się uginają. Nawet nie znam tego chłopaka, a reaguję tak niepokojąco. Co ze mną nie tak?
Zatrzymuję się przy drzwiach pokoju do którego właśnie weszliśmy. Jak widać, to tutaj jest większość zaproszonych. Środek pokoju zajmuje parkiet tańczących par. Pod ścianą ustawiono długi stół na którym znajdują się różne przekąski. Rozglądam się i poznaje niektóre twarze. Widzę jak Gwen przeczesuje swoje ognisto-rude włosy, tańcząc z jakimś chłopakiem. Obok niej trochę mniej umiejętnie porusza się Phoebe, ma na sobie tak obcisłą sukienkę, że zastanawiam się jak daję radę wykonywać ruchy.
Nagle ogarnia mnie przerażenie. Co miałabym tutaj niby robić? Spoglądając na tych wszystkich ludzi wywnioskowuję że 90% z nich jest już wstawiona. Ja nie piję i z pewnością nie zamierzam. Wycofuje się z tego pokoju ale niestety potykam się o jakąś dziewczyna, która obrzuca mnie wściekłym spojrzeniem bo rozlała napój który niosła. Przepraszam ją szybko a potem wracam tam gdzie chciałam iść. Czyli do domu. Nie ma sensu tego ciągnąć. Imprezy to po prostu nie moja bajka, i nigdy nie będzie. Udaje mi się dotrzeć do drzwi bez napotknięcia się na kogokolwiek, więc wychodzę na zewnątrz.
Opieram się o balustradę tarasu i biorę kilka głębokich oddechów. Po jakimś czasie wyciągam telefon i pisze smsa do Erin, że musiałam iść do domu bo źle się poczułam.
To śmieszne. Kto wychodzi z imprezy po dobrych 5 minutach?
W tej samej chwili drzwi się otwierają a ja odwracam głowę. To on. Na moje (nie)szczęście nie zwraca zupełnie na mnie uwagi tylko przystaje przy przeciwnej stronie balustrady i wyciąga papierosa. Wstrzymuję oddech bo nienawidzę tego zapachu, ale odwracam się w jego stronę i obserwuje jego plecy. Widzę jak kłębki dymu wylatują jego ust. Wyczuwam jak powoli opada z niego napięcie. Nigdy nie rozumiałam co może być fajnego w paleniu papierosów. Nie dość, że się śmierdzi to jeszcze palenie okropnie szkodzi. Ale jak widze Robinowi widocznie pomaga to się odstresować. Sama nie wiem.
Stoję tak parę dobrych minut napawając się jego widokiem. Muszę przyznać, że widzieć go w szkole a tutaj- na pustym tarasie, jest zupełnie inne. Chłopak wydaje się być taki "zwyczajny" w swojej niezwyczajności. Taki normalny. Mam wrażenie, że kompletnie nic nie udaje. Bierze głębokie oddechy jakby chciał się przygotować na kolejne zetknięcie z ludźmi. A przecież takie osoby jak on nie boją się ludzi. Czy może się mylę? W tej samej sekundzie Robin odwraca się w moją stronę. Nie wydaje się być zaskoczony moją obecnością. Po prostu przeszywa mnie swoim spojrzeniem, a na jego twarzy maluje się... troska? Trudno mi powiedzieć, próba wyciągnięcia czegokolwiek z tego chłopaka jest koszmarnie trudna.
-Uważaj na Fibi -mówi a potem wchodzi z powrotem do domu.
Tylko tyle. Trzy nic dla mnie nieznaczące słowa. Jak mam to niby rozumieć? I kto to do cholery jest Fibi? Brzmi jak imię dla pieska.
Przez jakiś czas stoję tam jeszcze wpatrując się w drzwi przez które wyszedł a potem odchodzę, póki nikt nie kazał mi jeszcze wrócić do środka.
Całą drogę odtwarzam w myślach tą scenę. Ja i on. Na tarasie..Nie mogę wyprzeć tego z pamięci i zacząć myśleć o czymś innym. Krok za krokiem, czuję się coraz bardziej zagubiona. Gdy docieram do domu, witam się z tatą, który je kolacje. Siedzi sam przy stole, błądząc wzrokiem po talerzu. Kiedy mnie zauważa jego w jego oczach zauważam małe iskierki. Przez chwilę jest mi naprawdę smutno, że zostawiłam go samego w domu. Bez kolacji i towarzystwa. Jak widać jakoś sobie jednak poradził...
-Witaj słonko- woła tata
-Cześć- ściągam kurtkę i zawieszam ją na wieszaku a potem kieruję się po schodach do swojego pokoju.
-Gdzie byłaś?- pyta z troską w głosie i przypatruję się mojej reakcji.
-Ze znajomymi- odpowiadam
-To świetnie- sili się na uśmiech a potem wraca do jedzenia, a ja idę do swojego pokoju.
Docieram do łazienki i biorę się za zmycie z mojej twarzy pozostałości dzisiejszego wieczoru. Jestem zmęczona więc robię to szybko, a potem przebieram się w piżamę i kładę i do łóżka przeglądając social media. Mam na koncie wiadomość od Erin od Gwen.
Od: Erin
Treść: W porządku, spotkamy się w poniedziałek w szkole? Dobranoc ;)
Od: Gwen
Treść: Co tak szybko się zwinęłaś? Nie zdążyłyśmy zamienić ani słowa! Chciałam ci powiedzieć coś o Robinie. Chyba Cię to ciekawiło, prawda? No nic, do zobaczenia.
Przeklinam się w myślach za to, że nie pogadałam z Gwen. Mogłam się w końcu czegoś dowiedzieć.
Po jakimś czasie gaszę światło i wpatruje się a księżyc za oknem. W odróżnieniu do niektórych, kocham pełnię. Jest hipnotyzująca i sprawia, że zapominam o problemach. Leżę i zachwycam się jego mocnym światłem. Wyobrażam sobie jakby to było stanąć na księżycu, dotknąć jego powierzchni, zostawić ślad. Zostawić skąd. To jest to. Tak bardzo chciałabym zrobić coś by zostać zapamiętana. Bez tego życie jest niepełne. Żyjesz, żyjesz a potem umierasz. Przez jakiś czas pamięta o tobie twoje rodzina. Pamięta o kamiennym pomniku do którego się modlą.. Ale później stajesz się już tylko legendą. Może jakiś pra pra wnuk zapali znicz, lecz nie ma zielonego pojęcia kim i jaka byłaś.
Zupełnie inaczej sprawa wygląda gdy zostajesz zapamiętana jako pisarka, autorka, sławna osoba, malarka. Wtedy twoje dzieła zapewniają ci nieśmiertelność. To wyraz tego jaka byłaś. Nie jesteś już tylko i wyłącznie pomnikiem pra pra babci o której nikt nic nie wie.
Moje myśli wędrują po głębinach oceanu aż w końcu zasypiam unosząc się na ciepłej fali morskiej.
***
Gdy nastaje przerwa świąteczna w mojej głowie pojawiają się pytania. Tłumy pytań, walących w drzwi, oczekujące odpowiedzi. Pytania i coraz więcej pytań. Zawsze należałam do osób lubiących chodzić w chmurach o myśleć lecz teraz, kiedy naprawdę moje codzienne zajęcia ograniczają się do czytania książek, pomocy mamie o czasem wyjścia ze znajomymi, jestem po prostu rekordzistką w rozmyślaniu na temat mojego życia. Mam dość tego, że na żadne z tych pytań nie mam odpowiedzi. Jestem zdesperowana, a przy życiu utrzymuje mnie tylko powrót do szkoły. Wiem, że brzmi to komicznie ale potrzebuje zobaczyć tego chłopaka. Nie potrafię zrozumieć czemu, ale od tygodnia o nim myślę i analizuję w głowie jego słowa.
Z drugiej strony, cieszę się na powrót bo znów zobaczę Erin, Gwen i Louise. Oprócz sms-ów, które wysyłały na początku przerwy, nie miałam z nimi kontaktu. Nie sądziłam, że będzie mi ich brakować. Jednak są dla mnie najbliższymi osobami w tej szkole. Pomimo tego, że minęły dopiero 2 tygodnie, ja już czuję do nich sympatię za to, że postanowiły dać mi swoją bezinteresowną przyjaźń. Nawet słysząc plotki o mnie i nie zważając na to.
Dziś postanowiłam, że przejdę się na spacer by ułożyć parę spraw w głowie. Tak, zdecydowanie tego potrzebuję. Wędruje znanymi mi uliczkami, przyglądając się napotkanym ludziom i próbując odkryć piękno tego miejsca. Wiem, że zawsze można je dostrzec jeśli tylko się chce, ale dziś wszystko jest dla mnie ponure i bez wyrazu. Przechodzę obok marketu a następnie zamiast iść prosto tak jak mam w zwyczaju, idę w prawo by zobaczyć co tam się znajduje . Ulica zwie się Flynn Street. Domy są naprawdę okazałe, wiele z nich posiada tarasy i idealnie zadbane ogrody. Podziwiam je i rozmyślam o tym jaki ja chciałabym mieć dom.
Wędruje tak jakiś czas, aż się ściemnia a ja podziwiam piękno księżyca. Nogi same mnie kierują do domu. W którymś momencie dosięga mnie taka myśl, że nie chcę tak żyć. Nie chcę być nikim. Idę pustą ulicą a z oczu płyną mi gorące łzy. Wiem, że zachowuje się niedojrzale ale nie potrafię dłużej tego trzymać w sobie. Mam dość udawania przed ludźmi by wpasować się w ich "standardy". Tracę przy tym najgłębszą część mnie. Tą prawdziwą, która jest ukryta. Ocieram wierchem dłoni łzy i obiecuję sobie nowe, lepsze życie.
CZYTASZ
Spojrzenie
TeenfikceCornelia po śmierci matki zaczyna cierpieć na lęki. Po propozycji nowej pracy jej ojca, przenosi się z nim i nastoletnim bratem do większego miasta. W szkole spotyka grupę potencjalnych przyjaciół, którzy zadziwiająco szybko oferują jej pomoc. Dzi...