#Prolog

443 18 3
                                    

Pogoda była paskudna. Ogromne szare chmury pojawiły się na niebie. Wskazywały tylko na to, iż zaraz lunie z nich deszcz. Wiatr wiał niemiłosiernie, było bardzo zimno. Stałam nad trumną ubrana w czarną sukienkę i czarne baleriny. Łzy same cisły mi się do powiek. Starałam się nie rozkleić ale to nie było możliwe. W końcu nie codziennie traci się najważniejszą osobę w życiu, która cię wychowała i pokazywała świat od najmłodszych lat. 
Zaczęło się. 
Przez całą uroczystość pogrzebową nie mogłam powstrzymać łez. One leciały bez mojej zgody. Same pozwoliły sobie na wypłynięcie. 
Ostatnia droga.
Jako jedyna córka prowadziłam trumnę.
Ostatnie pożegnanie.
Wszyscy zebrani położyli już wieńce w miejscu, gdzie dwa metry pod ziemią leżał mój tato.
Rodzina, znajomi, koledzy i koleżanki z pracy taty, wszyscy składali mi i mamie kondolencje. Jednak nikt nie mógł się postawić w naszej sytuacji.
To ja w wieku siedemnastu lat straciłam ojca, nie oni.
Już na pewno nic nie będzie takie samo.
⭐⭐⭐
Hej!
Można powiedzieć, że to moje pierwsze opowiadanie na wattpadzie, bo wcześniejsze usunęłam..
A więc, witam Was i proszę, komentujecie, gwiazdkujcie i przede wszystkim czytajcie, może Wam się spodoba 😉

BuntowniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz