Clarise

32 4 0
                                    

Kruczoczarne kosmyki włosów wypadały jedno po drugim, z niechlujnie uplecionego warkocza. Spod grzywki lał się pot, wskazujący na stres i dużą temperaturę powietrza. Każda część ciała Clarise oznajmiała, że to już dziś , pierwszy dzień w nowym miejscu. Jazda samochodem ciągnęła się niczym najdłuższa kolejka w dennym sklepie, w starej miejscowości. Ciemnoczekoladowe oczy dziewczyny skupiały się na każdym punkcie nowej okolicy, wyłapywały każdy najdrobniejszy szczegół, chciały poznać wszystko. Mimo słuchawek, mających zagłuszać ciszę pomiędzy rodziną, dało się słyszeć monotonne bicie serca , wnętrzności grały walca na myśl o odcięciu się od starej rzeczywistości.
- Clarise to już tutaj - zabrzmiał potężny głos mężczyzny, przerywając nostalgiczną pieśń, która nawet po odłączeniu słuchawek brzmiała w uszach dziewczyny, nie odpowiedziała, po prostu wysiadła z auta. Nie chciała, by wiedzieli, że się cieszy, taka była jej natura.
- Zabierz swoją walizkę i możesz zacząć się rozpakowywać - powiedziała mama, z minimalnym entuzjazmem w głosie. Dziewczyna westchnęła ciężko, po czym zaczęła wchodzić po schodach, walizka była lekka, nie wzięła ze sobą wiele rzeczy. To nie była jej pierwsza przeprowadzka, zmiana miejsca nie była czymś nowym, ale zawsze niosła ze sobą szczyptę nadziei, że może to ten dom, może to tutaj się ułoży. Mimo to Clarise, nie chciała się przyzwyczajać, wiedziała, że kiedy to zrobi, straci wszystko w mgnieniu oka. Weszła do pokoju, jej nowego pokoju. Tynk schodził z ścian, a w powietrzu unosił się zapach trupa, nawet to nie mogło zepsuć tego dnia.

- Mówiłam, żeby wybrać dom, na Penter.82, ale nie, ten będzie lepszy! - załamujacy się głos mamy rozbrzmiał echem i w 4 sekundy rozniósł się po całym domu.
- Eva dobrze wiesz, że nie było nas na niego stać, będzie dobrze, to wszystko się urządzi - tata zawsze próbował pocieszać mamę, choć sam wiedział, że to i tak niczego nie zmieni. Clare usiadła na łóżko, które wydobyło z siebie ostatnie słowa, jej warkocz, ani trochę nie przypominał siebie z początku podróży. Wstała z łóżka. Dom nie był rewelacyjny, ale gdy podeszła do okna, jej oczom ukazał się najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziała, pasma pól wyglądały jakby namalowane, zboża tańczyły najpiękniejszy z tańców, jaki kiedykolwiek miała szansę zobaczyć. Będzie dobrze - powiedziała sobie w duchu, po czym zaczerpnęła ochydnej woni ulatniającej się z każdego kąta tego pomieszczenia i zbiegła na dół.
- Mamo? - powiedziała z nieco przestraszonym głosem, widząc niezadowolona minę swej rodzicielki.
- Tak? - odparła, spoglądając na Clare naburmuszonym wzrokiem.
- Pójdę się przewietrzyć i zapoznać z okolicą - powiedziała z lekką ulgą w głosie. Nie doczekała się odpowiedzi, ale potraktowała to jako kiwnięcie głową. Gdy otwierała drzwi, mogła usłyszeć, tylko odgłos narzekań, ale prawie się nim nie przejęła, tylko uśmiechnęła się sarkastycznie i przekroczyła próg jej nowego domu, który był dla niej wszystkim co ma.

Empty HandsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz