Tak jak obiecał, przyjechał rano i bezpiecznie zawiózł mnie do Wiednia. Stresowałem się okropnie nie mogąc złapać spokojnego oddechu. Czy już zawsze tak będzie? Wyszedłem z czarnego Opla i ruszyłem w stronę górskiej, drewnianej chatki na uboczu miasta. W środku było ładnie, choć niekomfortowo się tam czułem. Wszystko poukładane, jakby każda rzecz miała tam swoje miejsce. Bałem się dotknąć czegokolwiek, żeby nie zepsuć tej harmonii.
- Oo... cześć - usłyszałem głos mężczyzny za plecami.
Odwróciłem wzrok, żeby spojrzeć na niego i odpowiedzieć, lecz zamarłem. W progu stał skoczek. Prawdziwy skoczek. Nijaki Michael Hayböck, najlepszy członek naszej reprezentacji.
- Dzień dobry - powiedziałem zmieszany sytuacją.
Nie byłem zadowolony, że nie miałem żadnej kartki, by prosić go o autograf.
- Zaprowadzę cię do twojego pokoju - przerwał ciszę - o 18 rozpoczną się twoje skoki próbne, więc masz kilka godzin na rozpakowanie się i porządną rozgrzewkę.
Zanim się obejrzałem już go nie było, a ja stałem ze świadomością, iż najlepszy skoczek w kraju to mój znajomy.
Nim spostrzegłem, która godzina wyszedłem z domku na orlik, żeby trochę poćwiczyć. To co zobaczyłem załamało mnie po całości. Manuel Fettner i Andreas Kofler grali w piłkę na boisku, Gregor Schlierenzauer z Clemensem Aignerem ćwiczyli siatkówkę, a na bieżni rozciągali się Markus Schiffner, Michael Hayböck, Stefan Huber i Manuel Poppinger. Wszyscy moi idole, jeśli chodzi o naszą kadrę w jednym miejscu.
Czułem się żenująco, stanąłem na małym skrawku trawy i zacząłem delikatnie naciągać mięśnie nóg.
- Czy ja będę kiedyś choć trochę tak dobry jak oni? - spytałem w myślach.

CZYTASZ
Stefan Kraft - Jak zostałem mistrzem świata
Teen FictionHistoria jest po części zmyślona, więc proszę się nie czepiać szczegółów. Zaczyna się od 18-letniego Kraftiego, który dowiaduje się, że... z resztą sami możecie przeczytać ;) Miłej lektury.