Lekcje mijały bez większego szału. Minął również angielski, na którym miał być test. No i był, i był łatwy. Przynajmniej dla Luki. Przypominało mu to, że jednak nadal się stara. O zachowanie normalności i dobrych ocen. A przecież mu nie zależało. Czy zależało? Nie chciał mówić sobie, że tak, bo to powodowało to nieprzyjemne poczucie potrzeby angażowania się we wszystko, jeszcze raz. Zadzwonił dzwonek, a to oznaczało długą przerwę. I pewnie Luka skrzywiłby się na samą myśl o niej. Ale w szkole był Flynn i dobre jedzenie mamy. To wystarczało, by przetrwać te pół godziny, które i tak skróciłby do dziesięciu minut.Wszyscy wybiegali z sal i kierowali się do stołówki lub na zewnątrz, jeśli mieli własne jedzenie. I tego dnia Luka był zadowolony, że miał ze sobą drugie śniadanie. Cieszyło go również to, że wystarczy i dla blondwłosego chłopaka. A ten kierował się z przyzwyczajenia na stołówkę. Brązowowłosy pociągnął go za ramię i w kierunku wyjścia ze szkoły.- Dziś jemy w tej kafejce obok szkoły, "at Freddy's" czy jakoś tak - oznajmił chłopak. - Nie, nie mam pieniędzy na tamtejsze drogie ciasta, ale mam maminy lunch dla nas obojga, może jak kupię nam po najmniejszej gorącej czekoladzie, to nas nie wyrzucą na zewnątrz - dodał na jednym wdechu, widząc zdziwione spojrzenie jasnowłosego.Ten tylko pokiwał głową, jak miał w zwyczaju i ruszył za chłopakiem.Po wyjściu ze szkoły, dojście do ich celu zajmuje jakieś dwie minuty. I w te dwie minuty się tam znaleźli. Zobaczyli kilka znajomych twarzy, pijących kawę, by zdołać przesiedzieć kolejne godziny w szkole, i jedzących tutejsze tarty.Usiedli przy stoliku przy oknie, w rogu kafejki. Luka pospiesznie wyjął pudełko z drugim śniadaniem i od razu udał się do blatu, przy którym kelnerki przyjmowały zamówienia. Wydukał, że chciałby dwa razy najmniejszą gorącą czekoladę, a ta zapisała z przyzwyczajenia, choć po chwili ją zrobiła. Chłopak wracał z dwoma kubkami do stolika, rozglądając się jeszcze trochę po pomieszczeniu. Skąd ci ludzie mają tyle pieniędzy, pomyślał. Dotarł do stolika i usiadł, podając Flynnowi jeden z kubków. On sam nie przepadał za słodkim i wiedział, że odda mu również swoją czekoladę. A jasnowłosy sam mówił, że uwielbia wszystko, co słodkie, więc musiał polubić też i Lukę. To było tak samo żenujące za każdym razem, że kazał mu się wtedy zamykać, bo nie chciał słuchać jakiś gadek na podryw. A Flynn wybuchał śmiechem, dodając, że przecież stwierdza fakty.Blondwłosy zdążył otworzyć pudełko z jedzeniem, podczas gdy Luka był jeszcze zamawiać czekoladę. Brązowowłosy zastanawiał się przez chwilę, jak jego mama wcisnęła do środka aż tyle rzeczy. Na środku w misce stała sałatka, która wcześniej była szczelnie zapakowana, by jej zawartość nie latała potem po całym wnętrzu pudełka. Były tam też dwie, spore kanapki, a na koniec dwa upchane kawałki ciasta jabłkowego, o których Luka w ogóle nie miał pojęcia. Kiedy jego mama w ogóle to upiekła? Przynajmniej były też widelce, co by nie jeść sałatki palcami. - Nic jeszcze nie próbowałem, tylko otworzyłem - powiedział Flynn w obronie przed pytaniem, którego Luka wcale nie chciał zadać. Ale przecież sałatka wcale nie była rozpakowana, a jeden z widelców wcale nie był w środku.- Jasne Jedli wolno i w ciszy, co jakiś czas tylko sprawdzając godzinę, by nie spóźnić się na pozostałe lekcje. Jak już skończyli, siedzieli jeszcze chwilę, oboje gapiąc się w okno. Znaczy Flynn gapił się w okno. Luka gapił się w odbicie Flynna na oknie.
YOU ARE READING
ALIVE {one shot}
Teen Fiction'Jak byś się czuł gdybyś dowiedział się, że bliska ci osoba nie żyje? ' Kiedy jeden zagubiony chłopak zostaje uratowany. © fknbonkers; 2017