04. Byłbym zdewastowany

6 4 0
                                    

Wysiedli z autobusu na przystanku Luki. Flynn nigdy nie jechał te dwa przystanki dalej, na których miał wysiadać, bo zawsze odprowadzał ciemnowłosego pod sam dom, a potem na piechotę wracał do siebie. Luka nie wiedział dlaczego jasnowłosy tak postępował, ale nie przeszkadzało mu to. A Flynn nie chciał tylko, by Luka czuł się samotny. Ale Luka nie czuł się samotny, czuł się znacznie lepiej odkąd poznał chłopaka. I powiedział mu kiedyś o wszystkim co ciąży mu na sercu, co go zadręcza i jak się czuje. Nie mówił mu tylko o tym, jak bardzo go ceni i co dla niego znaczy, i jak bardzo mu pomaga. I o tym, że na początku ich znajomości łykał cztery tabletki nasenne, zamiast jednej czwartej. A Flynn wiedział tylko, że chłopak je ma, bo ma problemy z zaśnięciem. Nie wiedział nic więcej. Szli obok siebie w ciszy, która jednak im nie przeszkadzała. I jedyne co można było słyszeć, to przejeżdżające okolicznie samochody i szuranie ich butów. Luka nie wiedział jak sformułować to, co chce powiedzieć. Myślał, że najlepiej będzie wprost i szybko. Ale bał się reakcji chłopaka. I nie wiedział dlaczego. Przecież Flynn był definicją spokoju i opanowania, a Luki zawsze wysłuchiwał. - Flynn? - zapytał, spoglądając na chłopaka, który wydawał się być zupełnie gdzie indziej myślami.- Hm? - mruknął, nie zwracając większej uwagi na Lukę. Zajęty był spoglądaniem w chmury nad nim.- Zaraz wpadniesz na jakąś starszą paniąA Flynn momentalnie spojrzał przed siebie.Ale nie było tam żadnej starszej pani, więc spojrzał zdziwiony na Lukę.- Co?- Nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłeś. - Uśmiechnął się do niego. - Zastanawiałeś się kiedyś. - Zaczął grzebać w swoim plecaku, by nie musieć utrzymywać bezpośredniego kontaktu wzrokowego z blondynem. - Jak byś się czuł gdybyś dowiedział się, że bliska ci osoba nie żyje? Chłopak był zmieszany i nie wiedział do czego szatyn zmierza. Przyglądał mu się uważnie, ale ten zajęty był swoim plecakiem.- Byłbym zdewastowany - odpowiedział bez zastanowienia.- No to nie będziesz. - Wyciągnął drżącymi rękami spore opakowanie tabletek. - Bo one już mną nie rządzą. - Uśmiechnął się do niego. - Brałem tego dużo za dużo zanim cię poznałem, jak można się domyśleć nie w celu tymczasowego uśnięcia. Byłem bardzo zagubiony. Nie widziałem w niczym sensu. Czułem się jakbym się dusił, ale to było tylko uczucie. Ale brałem tego mniej i mniej, im bliżej cię poznawałem. I zastanawiałem się czemu nadal się budzę, a potem przypomniałem sobie, że chcę się budzić. A pewnego dnia poczułem się naprawdę źle. Wtedy brałem już bardzo mało tych tabletek. Ale tamtego dnia czułem się fatalnie, jakbym już nie żył, jakbym był martwy w środku. I chyba byłem. Wziąłem garść tych tabletek i miałem popić je jakimś syfiastym alkoholem. Płakałem i nawet nie wiedziałem dlaczego. Już od dawna nie zbierało mi się na płacz. Po prostu nic nie czułem, pustkę. A wtedy coś we mnie pękło. Okropnie się bałem. Bałem się, że jak to zrobię, to sie nie obudzę i już cię nie zobaczę. A ja chciałem cię widzieć, więc musiałem się obudzić. I tak sobie myślę, że mnie uratowałeś. Po tym incydencie nie wziąłem już żadnej tabletki. A tu mam ostatnie opakowanie, nawet nie otwarte, walało się tylko po plecaku. Wyrzucę je teraz. - odetchnął i wrzucił do kosza obok. Przez cały ten czas mówił zwrócony do blondyna. Mrugał tylko, bo zbierało mu się na łzy i aż się zdziwił. Ale nie odwracal wzroku, nie unikał jego spojrzenia. Nawet głos mu się nie chwiał. To była jedna z jego bardziej opanowanych wypowiedzi. A mówiąc to wszystko, czuł, że tłumaczy też wszystko samemu sobie. A patrząc na Flynna, przypominało mu się, że żyje. I tym razem cieszył się z tego. A Flynn uświadomił sobie, jak dużo szczęścia miał, widząc codziennie Lukę. Nawet nie wiedział, że z dnia na dzień mógł go więcej nie zobaczyć. Sama myśl, że chłopak mógł się nie obudzić w zwyczajny, kolejny dzień, paraliżowała go. Ale teraz już wiedział, że jest bezpieczny. I wiedział, że nie wie, co powiedzieć. Czuł, że szatyn podzielił się z nim czymś bardzo ważnym, czymś o czym ten chciałby wiedzieć od samego początku. Ale gdyby wiedział wcześniej, to panicznie by się bał, tak jak Luka bał się, że kolejnego dnia może nie zobaczyć Flynna.

Byli bardzo blisko domu chłopaka. Tak blisko, że gdyby mama brązowowłosego wyglądała przez okno, to na pewno, by ich zobaczyła. Było mu głupio, że nic nie odpowiedział. Wiedział, że żadne słowo nie odda tego, jak bardzo się cieszy, że Luka jest razem z nim.- Nie musisz nic mówić, widzę wszystko po twojej minie, powiesz potem. - rzucił chłopak, jakby czytał mu w myślach. Ten tylko pokiwał głową, jak zwykle. Robił to, gdy nie wiedział, co odpowiedzieć. Czyli bardzo często. Ale jak już się namyślił, to mówił Luce bardzo piękne rzeczy. - Poza tym zabieram cię teraz do mamy na obiad, daj znać rodzicom, że wrócisz później!

ALIVE {one shot}Where stories live. Discover now