Prolog

110K 2.4K 1.2K
                                    


Od razu mówie,że książka jest tylko i wyłącznie moim pomysłem.Jakiekolwiek podobieństwo jest przypadkowe.

DRRRRRRN
Usłyszałam głos znienawidzonego przeze mnie budzika.Wyłączyłam go,jęknęłam i ponownie połorzyłam głowe na poduszce rozwalając się jak zawsze na łóżku.Cholera,dzisiaj szkoła.Tak mi się nie chce.
Po chwili jednak ruszyłam swój leniwy tyłek i spojrzałam na godiznę w telefonie.7:15.Spoko.Mam jeszcze czas.Dosłownie zwlekłam się z łóżka lądując na podłodze.Leniwie jęknęłam i przetarłam twarz rękami.Na czworakach ruszyłam w strone szafy,wzięłam jakieś ubrania,a później poczłapałam do łazienki obijając się o ściany.Tak właśnie wyglądał mój poranek.Witajcie w świecie Kim-leniwej siedemnastolatki!
Wzięłam szybki prysznic,który od razu mnie ożywił.Ubrałam jeansy z dziurami i biały podkoszulek.W pasie zawiązałam koszule w krate.Roztrzesałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż.Nie tapetuje się jak niektórzy w naszym wieku.Maluje sobie tylko oczy i usta.Żadnego pudru,rozświetlaczy,podkładów itp...
Poszłam na dół na śniadanie o mało nie przewracając się po schodach.Zjadłam szybko płatki z mlekiem.Słyszałam jak mój młodszy brat-Timmy biega po domu udając,że jest samolotem.Jak o tej godzinie może mieć tyle energi?
-Przychodzi dzisiaj do ciebie ten twój przyjaciel?-spytałam mamy.
-Dylan?Nie wiem.Chyba nie.Napisał,że ma dużo pracy.
-Dlaczego przyjaźnisz się z przyjacielem,a nie z przyjaciółką?
-Dylana znam już dawno.
-A mimo to ja nie miałam okazji poznać.
-Niedługo poznasz.-powiedziała z uśmiechem.
Po śniadaniu spojrzałam na zegarek.7:46.Mało czasu.Włorzyłam stopy w czarne trampki,wzięłam torbe do której spakowałam śniadanie i porzegnawszy się z mamą i bratem wyszłam z domu.
Droga do szkoły trwała koło dziesięciu minut.Zostało mało czasu.Wzięłam z szafki szkolnej potrzebne papiery na pierwszą lekcje i ruszyłam w strone sali.
Nagle ktoś na mnie wpadł.Mi upadły papiery,a jemu-telefon.No nie,tylko nie on.Nie mogłam wpaść na kogoś innego?To był James.Mierzył mnie wzrokiem jakby chciał mnie zabić za to,że to ja na niego wpadłam.Był wysokim,dobrze umięśnionym brunetem z piwnymi oczami.Nie powiem-przystojny,ale ja go nienawidze.Nienawidze jak cholera!I z wzajemnością.
Znamy się od gimnazjum.Już w tedy mi dokuczał.Częste kłótnie,nawet bójki.To mój wróg number one!
-Uważaj jak łazisz!-powiedzieliśmy w tym samym czasie.-Ja?-znowu zapytaliśmy hórem.-chyba śnisz!-czy my mamy jakąś telepatie czy co,że mówimy tak razem.On podniósł swój telefon,a ja papiery.
-Kretyn.-syknęłam.
-Frajerka.
-Lamus.
-Suka.
Pokazałam mu język i jak małe dzieci po kłótni odeszliśmy z wielkim westchieniem.Czekała już tam na mnie przyjaciółka-Daisy.
-I co?Znowu kłótnia?-zapytała z uśmiechem.
-Jak ten palant mnie wkurza.-warknęłam obracając się za siebie.James stał z kumplami rozmawiając o czymś.Nasze oczy na chwile się spotkały.On pokazał mi środowy palec,więc to odwzjameniłam.-nienawidze go.Czemu musiał przyjść do tego liceum co ja.Głupi frajer.
-Wow.Wy się na prawde nie lubicie.
-My się nienawidzimy!-poprawiłam ją podnosząc głos.-że też taki świat musiał urodzić takiego cholernego kretyna!
Na szczęście przez kolejne przerwy go nie widziałam.I dobrze.Omijaliśmy się szerokim łukiem,ale i tak dzień nie mógł się skończyć lub zacząć bez kłótni i wyzwisk.Początkowo byłam smutna,że mnie tak obraża.Teraz to mnie nie ruszało.

Daisy odprowadziła mnie do domu i po porzegnaniu się weszłam do środka.Tam powitała mnie rozweselona twarz Timmiego.
-Jedziemy na wakacje!-pisnął.
-Super.-powiedziałam i pogłaskałąm go po jego kręconych,czarnych włosach.Wiedziałam,że sześciolatek zawsze wymyśla jakieś zabawy.Pomyślałam,że to jedna z nich.Że jedzie gdzieś na wakacje.Weszłam do salonu,a tam czekała na mnie mama z...walizkami?O co chodzi?
-Jedziemy na wakacje.-powiedziała,a ja wiedziałam,że Timmy nie kłamał.Zmroziło mnie.
-Na wakacje?-spytałam.-jest do piero maj.
-To co?Dwutygodniowy urlop dobrze nam zrobi.
-Sama nie wiem...
-Oj Kim.-westchnęła mama.-dobrze się uczysz,masz dobre oceny,więc dwa tygodnie nad morzem dobrze ci zrobi.Zaufaj mi.Po drugie to funduje nam Dylan.
-Jedziemy z nim?-spytałam troche wystraszona.
-Tak.I z jego synem.Jest w twoim wieku Kim.A drugi syn jest w wieku Timmiego,więc na pewno się dogadacie.A teraz idź się spakować.

Posłusznie ruszyłam na góre i wyciągnęłam walizke.Fajnie,że powiedziano mi o wakacjach dziesięć minut przed wyjazdem.Polecam.
Na szybko spakowałam potrzebne rzeczy na te dwa tygodnie.Poza ubraniami także książki do czytania,laptop,telefon,pieniądze,gry i inne rzeczy.
-Spakowana?-spytała mama.Stała razem z podekscytowanym Timmym i z walizkami.
-Mhm.-mruknęłam ciągnąc swój bagaż na kółkach.-gdzie ten Dylan?
-Zaraz tu będzie.Na pewno wszystko masz?
-Tak.Ubrania,gadżety,wszystkie potrzebne rzeczy.Mamo,nie moglibyśmy odczekać do czerwca?To już niedługo.
-Teraz są tańsze wakacje.Dwa tygodnie dobrze nam zrobi.
Który raz już to słyszałam?
Wywróciłam tylko oczami,gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Otworze.-powiedziałam i ruszyłam do drzwi.Chwyciłam za klamke i pociągnęłam.W drzwiach stał wysoki mężczyzna w wieku mojej mamy.Czarne włosy,jasna cera.Obok niego malutki blondyn który w ogóle nie był podobny ojca.A obok niego siedemnastoletni,przystojny brunet.Chwila.Chwila.Przecież...to nie może być...
O nie.
O nie.
O nie.
O nie.
To nie może być prawda.
Kuźwa,to jest przecież...
Zmroziło mnie.
DLACZEGO!?
-To ty?!-powiedzieliśmy sobie w tym samym czasie.To nie do wiary.Moja mama zaprzyjaźniła się z ojcem mojego najgorszego wroga!

Wakacje z kretynemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz