Rozdział 8.

5.3K 399 256
                                    

#ZostawPoSobieŚlad!


   Następnego dnia Severus obudził Harry'ego wraz ze wschodem Słońca. Chłopiec tę noc przespał spokojnie, a rankiem, wypoczęty i uśmiechnięty, zszedł z ojcem na śniadanie.

Wciąż trochę do niego nie docierał fakt, że Mistrz Eliksirów zdecydował się na adoptowanie go. Nie chciał, aby oddał go, jeśli nie będzie zachowywał się tak, jak należy.

W jadalni Clarissa krzątała się przy stole, sprowadzając zaklęciami naczynia i jedzenie.

- Cześć, Harry – rzuciła przez ramię.

- Cześć – odparł chłopiec, siadając na krześle, które podskoczyło razem z nim. Tym razem nie przestraszył się, jak to się stało za pierwszym razem.

- Nasze rzeczy są już w naszych apartamentach – dodał Severus, nakładając sobie bułki na talerz. – Dumbledore prosił, abyśmy pojawili się już po śniadaniu, więc nie mamy wiele czasu na pożegnania.

- Będę tęsknić – szepnął chłopiec, po czym odgryzł kawałek tostu z szynką.

- Już o tym rozmawialiśmy. Clary będzie do nas pisać, a my odwiedzać ją na Boże Narodzenie.

Harry już nie odpowiedział, tylko zajął się jedzeniem. Severus musiał przyznać, że chłopiec nie krępuje się posiłkami i z każdym z nich je coraz więcej. Siniaki znikały, a malec zdrowiał. Rozmawiał więcej niż pierwszego dnia. Nawet uśmiechał się lekko. Kąciki ust mężczyzny same powędrowały ku górze, gdy spoglądał na syna.

Syna. Jak to dziwnie brzmiało. Niegdyś, jeszcze w Hogwarcie, marzył, aby poślubić Lilly. Lecz pozostało to tylko mglistym marzeniem, na zawsze zniweczonym śmiercią ukochanej. Teraz opiekował się dzieckiem szkolnego wroga – i podobało mu się. Z każdą chwilą coraz bardziej przywiązywał się do chłopca.

Harry zjadł kilka tostów, podziękował za posiłek i odniósł talerz do zlewu. Severus nie komentował tego, że chłopiec nadal czasami zachowuje się, jakby mieszkał u wujków. Dawał mu czas, aż przyzwyczai się do nowego miejsca i nowych zachowań.

Odprowadził wzrokiem syna. Dokończył posiłek i, tak samo jak malec, zostawił naczynia w zlewie. Poszedł jeszcze do gabinetu, gdzie często pracował. Zastał niespotykany tam porządek. Zawsze sterta książek piętrzyła się w jednym rogu biurka, sterta papierów w drugim, a na najbardziej oddalonym brzegu co najmniej dwa kubki po kawie. Dziś było tam pusto. Książki leżały na półkach, skatalogowane i uporządkowane. Papiery, dokumenty i traktaty znalazły się posortowane w szufladach. Kubki już dawno były w szafce nad zlewem.

Westchnął, omiatając wzrokiem pozostałe meble. Iskierka była nieocenioną pomocą. Gdyby nie ona, już kilka lat temu gabinet obrósłby kurzem, brudnymi naczyniami i górą niepotrzebnych skrawków papieru. Teraz lśnił czystością. Upewnił się, że najpotrzebniejsze pozycje z jego pokaźniej biblioteczki są w Hogwarcie i wyszedł, zamykając drzwi na klucz. Tak z przyzwyczajenia.

Clary grała na pianinie jakąś spokojniejszą melodię. Harry siedział na dywanie, zasłuchany. Myślami błądził gdzieś daleko, bardzo daleko. Wyobrażał sobie Hogwart. Mógł być on zamkiem z książek, które ciocia Petunia czytała Dudziaczkowi, gdy on zabijał kolejne zombie w grze albo pałacem królowej elfów. Na pewno piękny, okazały i... jak to było w pewnej bajce... majestatyczny. Nie do końca rozumiał, dlaczego niektóre rzeczy są majestatyczne. Poprosi tatę, żeby mu wytłumaczył.

Severus pojawił się w salonie. Uśmiechał się. Clary wstała od instrumentu.

- No, Harry. Czas się żegnać.

- Trochę smutno tak odchodzić – powiedział, podnosząc się z ziemi.

- Ale będę do ciebie pisać. Mogę nawet codziennie! Potem zobaczymy się na święta. Zobaczysz, jak ten czas szybko zleci.

Namiastka ciepła - SevitusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz