|2|

107 25 13
                                    

Usiadłam na krańcu swego łóżka, kiedy Maren weszła do mojego pokoju. Była moją opiekunką od kiedy pamiętam, można powiedzieć, że zastąpiła mi moją mamę, kiedy ta podróżowała po świecie i pracowała.

- Już ubrana?- zaśmiała się moja opiekunka, kiedy ja podwijałam swoje czarne podkolanówki do kolan.

- Już.- uśmiechnęłam się szeroko i pozwoliłam niani usiąść obok mnie. Kobieta wyciągnęła wcześniej z szufladki dużą szczotkę i delikatnie przeczesała moje włosy. Ja za to błądziłam dłońmi po swojej szarej spódnicy, którą przywiozła mi mama z Francji. Była idealna. Zresztą czego mogłam się spodziewać po mojej rodzicielce? Zawsze była perfekcjonistką, chciała aby wszystko było idealne. Ja tak samo.

- Tante* |ciocia| Maren!- krzyknęłam a niania aż podskoczyła.

- Mówiłam ci przecież abyś tak nie robiła.- skarciła mnie lekko, jednak nie pogniewała się. Była już dosyć starszą kobietą z cudownym uśmiechem i szczerym sercem. 

- Przepraszam, przecież wiesz, że nie chciałam. Hva gjør du på firtiden?** |Co robisz w wolnym czasie?|

- A co mogłabym robić? Zajmuję się tobą.- zaśmiała się i obwiązała gumką moje włosy.- Dzisiaj najprawdopodobniej znowu będę oglądać telenowelę i zobaczę, czy w końcu Rose wyzna Markowi, że będą mieli maluszka w rodzinie. Poza tym muszę zrobić obiad i jeszcze iść do Svena, bo ma coś dla mnie.

- No tak Sveeen.- obróciłam się do niej i zaśmiałam.- On cię lubi, wiesz?

- Tak jak i Ciebie.- złapała mnie za nos i lekko pociągnęła. Podtrzymała się dłońmi  na łóżku i powoli wstała.- Frokosten er fredig*** |Śniadanie gotowe|

- Zmieniasz temat!- jęknęłam.- Może i mam sześć lat, ale nie oznacza to, że nie widzę, co się dzieje.- pokiwałam jej palcem, a ona objęła mnie matczynym ramieniem.

- Dobrze, panienko "Mam sześć lat i znam się na sprawach sercowych".- zaśmiała się i obydwie ruszyłyśmy do kuchni.

Maren i Sven, i tak kiedyś będą razem. Ja to czuję.

Jak Rose i Maks, z ulubionego serialu cioci. Tylko bez dziecka.


~***~

Jadłam już swoją trzecią kromkę chleba razowego z brązowym serem, który Sven specjalnie nam przyniósł. Mężczyzna produkuje ten wyrób, gdyż ma bardzo dużo kóz w swoim gospodarstwie, które nie są zbyt miłe.

Tante Maren przeglądała poranną gazetę, popijając przy tym czarną kawę. Nie rozumiem, jak mogła ją pić. Wtem do drzwi ktoś zadzwonił, a ja szybko pobiegłam do łazienki, umyć zęby.

- Kogo to diabli niosą...- jęknęła Maren, kiedy otwierała drzwi, przed którymi stał mały blondynek. Chłopiec nie był zbyt wysoki, a jego plecak wydawał się większy niż on.

- God dag! Mam na imię Anders Fannemel. Czy tutaj mieszka Nina Johanson? Razem chodzimy do klasy.- uśmiechnął się szeroko, ukazując brak jednego zęba.

- Och, tak. Nina powinna już zaraz wychodzić. Jesteś tu sam?- zapytała.

- Nie, jest jeszcze ze mną mój brat bliźniak, ale on jest ciutkę głupi. Oczywiście spokojnie wezmę odpowiedzialność za Ninę, gdy będziemy szli razem do szkoły.- znowu się uśmiechnął, a niania ze zdziwieniem otworzyła usta. Czy miała właśnie powierzyć swój mały skarb, małemu chłopcu?

Zapomnienie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz