Koniec. Kurwa nic nie widzę, ciemno się mi zrobiło. No Magdunia jęczy, Spencer chyba nie żyje, Ryszarda nawet nie widać. W krzakach gdzieś cosik. A ja leżę pod przyczepą. I mi piszczel się zgniotła. I się ni chuja nie ruszę. Nagle słyszę jakieś łiju łiju łiju se myślę jadą po mnie. No to ja chcę spierdalać, ale kurwa nie mogie. No ja pierdolę. Ja nie wiem co ja mam zrobić. Ja bez nogi nigdzie nie polecę. No to ja kurwa leżę w trawie jak żul kurwa i nic. I nagle coś mnie bierze od tyłu. Ja kwiczę i paczam, a tu jakiś człowiek w śmiesznym wdzianeczku. Przyglondam siem, a to kurwa ratownik. Ja ocieram pot z czoła. Już myślałam, że zamkną nas za kradzież tablitu tego chuja małego. Uff. No i on coś pierdoli, ale ja go nie słyszę, bo Magduńka pierdła. No i mnie wyciąga, a mi słońce w oczy jebie. Se myślę "Ale piździ". No i wpierdalają do karetki. No i ni ma słońca. Jadymy kurwa syrena się włącza ja pierdole przyjechali oszuści i mnie uprowadzają. I jakiś człowiek stoi na de mną i mi głupoty opowiaduje. I chciałam gryźć i kopać i nie mogłam. Przyjebali mi czymś w łeb.
*pół godziny później*
Ktoś mi w pysk przyjebał. Otwieram oko. Chuja widzę. Otwieram drugie. Ziarka widzę. No i on jest w białych podkolanówkach i sandałach i siedzi i się pacza. I ja tego mu mówię:
- Zapierdalaj ! Zapierdalaj mówię ! I daj mi burgera i Cie nie ma.
Marek wstał i dał mi kartofle i powiedział, że mienso się skończyło, więc teraz bedzie dieta kartoflana. No i chuj. Głodna byłam. Ugryzłam. No i poszedł i ni chuja. No i przychodzi lekarz i się cosik tam pyta. No i ja się go zapytowywuję gdzie jest Pani Magda i Spencer.
- Dziecko przeżyło i je kebaba, a Pani Magda... no cóż... Straciła nprawdę dużo tłuszczu i robimy wszystko co w naszej mocy, żeby ją uratować.
- Łociepanie ! Kurna, ale co trzeba robić, żeby żyła ??? - się pytajem
- Potrzebny jest dawca kilku kilogramów tuszczu.
No japierdole. Ja to słyszę i trzeba Magdunię ratować. No to ja wpadam na genialnego pomysła, że japierdole nikt takiego nie miał i zapierdalam szukać nokii. Kurwa nikt dzisiaj nokiów ni ma. No to ja zajebuję jakiegoś srajfona i dwonię.
- Haloo ! Halo ! Kurwa halo ! Nie słyszem cię, bo tu głośno jest ! No ! Halo ! Martusia ?! Przyjechaj do szpitala. No musisz... nie pierdol... czekam.
No i lecę do lekarza. Wyjebałam się. Obie jedynki wbite w podłogę. No, ale cza Magdunie ratowac to zapierdalam dalej i lecę i paczę i jest lekarz ! No lekarz ! I mówię:
- Psze pana doktorka ! Jest dafca !
On się paczy, wiąże mie sznurami i skalpel bierze. Ja mu odpowiaduję:
- Panie ! Wyjdź mie ! To nie ja jestem dawca ! Zostaw mój tłuszcz głupia krowo ! Wariacie ! Debilu jeden !
I wchodzi Martunia. No i fajnie. I spierdoliłam. Sucham i słysze za drzwiami, że mieli problem, bo pasy mieli za małe i nie mieli jak Martuni przywiązać i linę górską wzięli. No i siadłam se.
YOU ARE READING
Pani Martyna i Pani Magda
HumorBardzo humorystyczna parodia życia codziennego dwóch przyjaciółek