Rozdział 2 Nate

39 5 0
                                    

31 grudnia 2019 taka data prawdopodobnie znajdzie się na moim nagrobku. Tuż obok daty śmierci moich prawdziwych rodziców, o ile oczywiście pozwolą mnie pochować na tym samym cmentarzu. Jako samobójca wychowany przez opiekunów tej samej płci prędzej wyląduje w ogródku obok mojego martwego psa niż na cmentarzu obok rodziców. Ale o to będą się martwić moi tatusiowie Michael i Jackson. W końcu mnie na tym świecie już nie będzie.
Nie mam depresji i wbrew pozorom nie jestem zaburzony psychicznie. Ja po prostu po dziewiętnastu latach życia chcę je skończyć. Odliczę od dziesięciu do zera razem z innymi, a potem skoczę z budynku. Kiedy zacząłem myśleć w jaki sposób się zabić to skok wydawał się najlepszy. Jednak teraz, gdy zostało mi zaledwie dwadzieścia minut do północy, to zacząłem dostrzegać wady tego planu. Skok z piątego piętra powinien spokojnie mnie zabić, ale nigdy nie wiadomo, może życie postanowi sobie ze mnie zażartować. Ze smutnego chłopaka zamienię się w sparaliżowanego smutnego chłopaka. Wypicie wybielacza pewnie lepiej załatwiłoby sprawę. Oczywiście refleksja na imprezie nie może trwać długo... Wystarczy chwila nieuwagi i przelotny kontakt wzrokowy z Edgarem, żeby ukierunkował swoje rozchwiane kroki w moją stronę. Biedaczysko idąc potyka się o nieistniejące przeszkody i obija o stojących ludzi. Ciekawe czy coś z tej nocy zapamięta czy już alkohol całkowicie go zamroczył. Edgar to mój najlepszy przyjaciel. Oboje jesteśmy wyrzutkami, więc siłą rzeczy zaprzyjaźniliśmy się. Wykluczenie ze społeczeństwa tworzy doprawdy silne więzi. Powiedziałbym, że traktujemy się jak rodzeństwo, ale ja swojego nie cierpię. Mam brata różniącego się ode mnie w każdym możliwym aspekcie. On lubi rock, ja muzykę klasyczną. Ja jestem wegetarianinem, jego największą miłością jest bekon. Lista jest nieskończenie długa. Możliwe, że pochodzi od innego ojca. Nigdy się tego nie dowiemy. Jego preferencje nie sprawiają jednak,że go nienawidzę. Nie jestem tak płytki by różnice decydowały o moim podejściu do ludzi. Mój braciszek ma natomiast wyjątkowo paskudny charakter. Zawsze wykorzystywał każdą okazje by uprzykrzyć mi życie. Edgar byłby natomiast idealnym bratem. Mimo swoich dziwactw zawsze mogę na niego liczyć. Nigdy mnie nie zawiódł i to tylko dzięki niemu w ogóle jeszcze jestem na tym świecie. Nie ma pojęcia co zamierzam dzisiaj zrobić.
Zazwyczaj zaczesane do góry ciemne włosy Edgara opadły mu na czoło niemal całkowicie zasłaniając jego rozświetlone trunkami oczy w kolorze złotych jesiennych liści.

–Nate, nie musisz siedzieć na tej kanapie całą noc. Weź przykład ze mnie zabaw się.

– Ależ ja tak właśnie chce spędzić ostatnie minuty tego roku–powiedziałem nie wspominając co jeszcze chce zakończyć w ten sposób

–Gdzie zgubiłeś Angelę, co ona na Twoje zabawianie się?

Angela to drobna blondynka, która wyglądem przyćmiewa gwiazdki z okładek niejednego modowego czasopisma. Do upragnionej kariery modelki brakuje jej jedynie kilku... No dobra kilkunastu centymetrów wzrostu, ale to nie znaczy, że nie próbuje. Była już na castingu do każdej agencji modelek w obrębie 100 km od naszego miasta. Liczby wciąż rosną. Warto też wspomnieć o jej niezdrowej obsesji na punkcie Edgara...Jak tylko nie są razem, co zdarza się rzadko, ale jednak zdarza. To każe mu zdawać raporty z tego czym się zajmuję co godzinę. Do wiadomości pisemnej oczywiście musi zostać dołączone zdjęcie. Jej zdaniem Edgar wciąż szuka sobie panienki z dłuższymi nogami... Panienki albo i pana. Na litość boską, posądziła już Edgara o romans ze mną, jako że mam: "Lepsze nogi od niejednej kobiety" . Dziewczyna ma charakterek i troszkę nierówno pod sufitem. Na wzmiankę o Angeli oczy Edgara rozszerzyły się w niemym przerażeniu.

– Nie wypowiadaj tego imienia...Musiałem zapłacić 5 dolców za zdjęcie z tym panem co siedzi na fotelu.

Wskazał na siwiejącego mężczyznę siedzącego w rogu, swoją drogą co robi taki dziadek na sylwestrowej imprezie?

–Zbankrutuje przez nią kiedyś.

–Widzisz Edzio mówiłem Ci dziewczyna drogi interes.

Uderzył mnie w ramię, okazując sprzeciw nazywaniu go przeze mnie Edziem.

–Przynajmniej dzięki Angeli oszczędzam na pornosach...

Wybuchnąłem śmiechem przypominając sobie Angelę zakładającą blokadę rodzicielską na jego telefon.

– Inaczej sobie to wyobrażałem...inaczej– mruknął jeszcze pod nosem.

Upłynęło w końcu dwadzieścia minut i usłyszałem głośne odliczanie. Zaczął się początek końca. Wyszedłem z pokoju, zostawiając Edgara z ryczącym tłumem. W całym zamieszaniu nikt nie zauważył jednego obłąkanego nastolatka, który wychodzi z imprezy w punkcie kulminacyjnym. Skierowałem się do łazienki. Warto poprawić swój wygląd w końcu rzadko kiedy jest okazja by znaleźć się na pierwszych stronach wszystkich gazet. Znając moich "znajomych" przed zadzwonieniem po pogotowie zdążą zrobić tuziny snapów z filtrem pieska na mojej twarzy... Także ten muszę się prezentować wyjściowo.
W łazience wita mnie odór moczu. Czego innego by się spodziewać na imprezie zlokalizowanej w starym bloku mieszkalnym. Cud, że w tym pomieszczeniu znajduje się niepotłuczone lustro. Chociaż patrząc na moje odbicie to wolałbym żeby lustro było stłuczone, zamazane i w ogóle najlepiej jakby go nie było. Niektórzy lubią sobie ponarzekać na swój wygląd. Zapraszam te wszystkie osoby do mnie, niech się dowiedzą jak wyglada prawdziwy obraz nieszczęścia. Włosy posklejane, oczy podkrążone, usta popękane. Codziennie budzę się brzydszy ale dzisiaj, to już przesadziłem. Skoczę twarzą w dół, zaoszczędze wszystkim przykrego widoku. Poprawiłem tylko włosy i wyruszyłem w poszukiwaniu wyjścia na dach. Światło nie działa. Telefon też nie działa. Nie pozostaje mi nic jak tylko poczekać aż oczy przyzwyczają się do ciemności. Chyba świruje, ale czuje jakby ktoś tu ze mną był. Sceneria idealna do horroru, głupi nastolatek oddalający się od grupy wprost w ciemność. Cała publiczność krzyczy: "Idioto wracaj, nie idź tam, NIE idź! ". Ale on nie słucha i pcha się prosto w ręce zabójcy. Wszyscy już wiedzą, że nastolatek nie wyjdzie z tego cało. Zajadając się popcornem powiedzą: " Masz za swoje, mówiłem żebyś tam nie szedł". Wczułem się w swoją rolę i ostrożnie rozpocząłem wędrówkę ku górze po schodach. Bogu dzięki, że nie były drewniane i nie wydawały żadnych przerażających dźwięków. Dotarłem na szczyt schodów i przywitała mnie tam upragniona tabliczka z napisem "Wyjście na dach". Z jeszcze większą radością przyjąłem fakt, że drzwi nie są zamknięte żadnymi łańcuchami. Wolałbym nie wyłamywać zamka w ciemności i bez odpowiedniego sprzętu. Od razu po wychyleniu głowy zobaczyłem niebo rozświetlone wszystkimi kolorami tęczy. Jak tylko jeden fajerwerk wygasał był zastepowany przez drugi. Już nie było żadnych przytłumionych odgłosów, wychodziłem wprost w kakofonię wszystkich dźwięków. Huk fajerwerków, krzyk ludzi, ujadanie psów i niespodziewanie płacz. Kobiece szlochanie... największy wróg faceta. Pierwszy odruch dać sobie spokój z tym dzisiejszym skokiem i uciekać jak najdalej. Dziewczyna płacze na dachu i to sama w sylwestrową noc. Tak osobliwe zachowania najlepiej pozostawić samymi sobie. Ale jednak sumienie nakazało mi sprawdzić co się dzieje. Ruszyłem do niej niepewnie, planując od razu co mam zamiar jej powiedzieć. Dobra Nate dawaj spontan nie może pójść tak źle i tak już niczego nie masz do stracenia. Puknąłem ją lekko w ramie a ona podskoczyła i w ułamku sekundy wyprowadziła cios prosto między moje nogi. Szok na jej twarz natychmiast przerodził się w zmartwienie gdy zobaczyła jak kulę się z bólu i wyrzucam z siebie wiązankę grzecznych wersji przekleństw.

–Ciebie też miło poznać.

Powiedziałem szybko jak już ból przestał promieniować żeby przerwać niezręczna ciszę, a dziewczyna dalej nic nie mówiła. Patrzyła tylko na mnie swoimi niesamowicie opuchniętymi oczami niczym jakaś niemowa. A co jak dziewczyna faktycznie jest głuchoniema ? Może w końcu nadeszła okazja bym mógł się popisać moją znajomością języka migowego, wiedziałem że kiedyś się przyda. Zacząłem wykonywać znak powitania i przeszedłem do zapytania jak się czuję, ale zwątpiłem gdy zaszczyciła mnie spojrzeniem w stylu o co Ci chodzi człowieku.

–Co Ty robisz ?

–Próbuje nawiązać z Tobą coś na kształt komunikacji, słowa nie zadziałały to wiesz warto było spróbować języka migowego. I popatrz najwyraźniej zadziałało.

Dziewczyna posłała mi krzywy uśmiech po czym odwróciła ode mnie wzrok i zaczęła wpatrywać się w niebo. Usiadłem koło niej, już bez słowa i po prostu tam siedziałem. Było coś magicznego w tym momencie. Dwójka obcych sobie osób razem na dachu w sylwestrową noc.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 24, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zmiana kursu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz