Tego dnia wróciła do domu w głębi duszy przeklinając okropny ból brzucha towarzyszący jej przy każdym kroku.
Będąc już w domu wymusiła jak najbardziej naturalny i wiarygodny uśmiech i przywitała się z rodzicielką. Odmówiła zjedzenia obiadu tłumacząc się nie za dobrym samopoczuciem, jej mama tylko przytaknęła i poleciła jej zejść na dół i zjeść jak tylko zgłodnieje.
Zaraz po tym udała się na piętro, a potem od razu do łazienki, spojrzała w lustro upewniając się, że na jej szyi nie ma najmniejszego śladu, który mógłby wzbudzić niepokój jej rodziców, ale nie było na niej żadnej skazy.Zerknęła w swoje własne oczy opierając się obiema rękami o umywalkę, po czym wstrzymała na chwilę powietrze w płucach i podniosła swoją koszulkę do góry. Przełknęła ślinę widząc powolutku ciemniejącego siniaka troszeczkę pod zakończeniem jej mostka. Patrzyła przez chwilę na purpurowy ślad, po czym zakryła miejsce czarnym materiałem bluzki i włożyła ją do czarnych rurek, jakby to miało bardziej zapewnić ją o tym, że nikt tego nie zobaczy.
Cały wieczór przesiedziała w pokoju.
Dotychczasowo 2 tabletki przeciwbólowe dały chwilową ulgę od nieustającego, nieprzyjemnego uczucia, ale to było tylko oszukanie jej własnego organizmu.W nocy płakała. Jej łzy powoli spływały po jej policzkach, aż w końcu po długich godzinach zaprowadziły ją do krainy Morfeusza.
Spała jakieś dwie godziny, po upływie których jej budzik niemiłosiernie wyrwał ją z cudownego stanu pozbawionego bólu i zmartwień.
Niechętnie wyszykowała się do szkoły, po czym szybko zjadła śniadanie i udała się do piekielnej placówki, gdzie oczekiwała tylko na jednego z bliźniaków. Co prawda, unikała ich jak tylko mogła, ale nie zawsze jej się to udało.
***
- Hej śliczna! - usłyszała stojąc pod salą lekcyjną.
W korytarzu było tylko kilka osób, a jeszcze mniej co jakiś czas się przez niego przewijało.
Brunet podszedł do niej i stanął tak, żeby czubki ich butów się stykały przyprawiając ją o drgawki.
- Jak tam? - spytał - słyszałem, że Gray się tobą wczoraj zajął - mruknął i 'delikatnie musnął' dłonią miejsce, gdzie wczoraj jego brat zostawił po sobie ślad sprawiając, że z jej gardła wydobył się cichy syk - przynajmniej on to robi - powiedział z przesadnym wymuszonym smutkiem w głosie i siląc się na pociągnięcie kącików swoich ust w dół - skoro twoi rodzice nie potrafią się tobą zainteresować, to chociaż w nas nadzieja - czuła, jak coś w niej drgnęło.
Rodzice o nią dbali, interesowali się nią, ale nie do przesady. Twierdzili, że jest już na tyle dorosła żeby nie musieli jej kontrolować na każdym kroku. Nie rozmawiała z nimi za dużo. Rodzice nie wiedzieli, jak cierpi ich córka, nawet nigdy ni pomyśleli, że coś takiego może w ogóle mieć miejsce. Dwójka nastolatków dręczących o rok od nich młodszą dziewczynę. Brzmi to co najmniej obco, absurdalnie, a jednak to właśnie się działo.
- Co? - odezwał się znowu - poświęcamy ci tyle uwagi, a i tak ci to nie wystarcza? - zapytał kpiąco.
- Nie, ja, nie - wykrztusiła szybko domyślając się, do czego zmierza Ethan.
Brunet nachylił się, na co ona od razu chciała się odsunąć, ale chwycił jej łokieć i pociągnął w swoim kierunku.
- Pogadam z Graysonem i zobaczymy co da się zrobić - wyszeptał dokładnie nad jej uchem - myślę, że chętnie zacznie poświęcać ci więcej czasu - zaśmiał się, po czym odepchnął od siebie dziewczynę i zaczął odchodzić w głąb korytarza.
- Sierota - usłyszała jeszcze jego prychnięcie.
Przełknęła ślinę i na drżących nogach weszła do sali lekcyjnej.
Bała się, bała się jeszcze bardziej przez to, co 'obiecał' jej Ethan.
CZYTASZ
These twins are bullies | Dolan Twins
FanfictionBliźniaki dręczą ją od pierwszych dni szkoły. Ethan psychicznie rujnuje jej poglądy. Grayson fizycznie rujnuje jej ciało. Minęły już ponad dwa lata odkąd pierwszy raz zobaczyła mroczki przed oczami i usłyszała, że jej życie straci sens. Dopiero...