Rozdział 12

446 38 18
                                    

Następnego dnia Grayson przemierzał szkolne korytarze ze spuszczoną głową i, tak samo jak dzień wcześniej, kapturem naciągniętym na sam jej czubek.
Opuchlizna w dużym stopniu zeszła z jego twarzy, ale zaczerwienienie nie chciało opuścić jego skóry i ustąpić miejsca jej naturalnemu kolorze tak samo, jak siniaki, ale co się dziwić, minęły tylko 2 dni odkąd został pobity.

Jak zawsze trzymał głowę w górze, jego nos był zadarty, a na ustach malował się delikatny uśmiech zadowolenia, że większość mijających go osób patrzy na niego z zauważalnym szacunkiem, tak teraz z daleka było widać, że coś gryzie go niemiłosiernie. Jego oczy skierowane były na podłogę, szurał nogami przy każdym kroku i nie zwracał na nic większej uwagi.

Szedł przed siebie, a kiedy ktoś zarzucił mu rękę przez ramiona spiął się momentalnie.

- No braciszku - usłyszał i po chwili poczuł jak Ethan klepie dłonią jego klatkę piersiową, na co zakaszlał delikatnie - spisałeś się - dopowiedział uśmiechając się.

- O co ci chodzi? - spytał bez większej ochoty na rozmowę z bliźniakiem.

- Ty nie wiesz? - zapytał i prychnął po chwili, zatrzymując Graysona w pół kroku.

Stanął przed nim i chwycił jego ramiona spoglądając prosto w jego oczy.

- Laska jest w szpitalu ot co - zaśmiał się, a Grayson tylko patrzył na niego z niedowierzaniem.

Jego wargi były lekko rozwarte, a oczy puste, ale jego wnętrze było wręcz przepełnione paniką.

- Co? - spytał myśląc, że Ethan żartuje.

Naprawdę chciał, żeby Ethan teraz tylko żartował, mając na celu zmylenie go, a potem powtórzyć to, co zrobił w nocy dwa dni temu. To absurdalne, ale w tej sytuacji pragnął tego całym sobą.

- Znaleźli ją wczoraj, nieprzytomną, z rozbitą głową - wzruszył ramionami - zawieźli do szpitala i tyle - dokończył.

Grayson zmarszczył brwi i zwrócił wzrok w dół.

- Odzyskałeś mój szacunek - powiedział brunet i uśmiechnął się - może jednak coś z ciebie będzie - szturchnął go ramieniem żartobliwie, po czym odszedł zostawiając go na środku korytarzu.

Gray był skołowany i próbował sobie przypomnieć, co zrobił dziewczynie. Nie ruszał się i odtwarzał w głowie sytuację ze wczoraj.

- To twoja wina!

- Grayson-

- To twoja wina!

Brunet zamknął oczy i przełknął głośno ślinę. Pamiętał to. W tym momencie gwałtownie ściągnął kaptur ze swojej głowy. Przed oczami widział tylko przerażone spojrzenie Avery. Nic więcej.

- To - powiedział i położył swoją zazwyczaj ciepłą, ale w tym momencie zimną jak lód dłoń na jej policzku - tylko twoja - kontynuował z zaciśniętą szczęką - wina! - dokończył krzykiem i całą swoją siłą pchnął głowę Avery na ścianę.

Nagle zaczerpnął powietrza i otworzył szeroko oczy wlepiając je w wyłożoną kafelkami podłogę.

Wtedy musiało się to stać - pomyślał.

Wcześniej nie potrafił przywrócić ze swoich wspomnień sytuacji, w której jej głowa mogła zostać naruszona, ale zupełnie zapomniał o tej.

- Ja pieprze - szepnął sam do siebie, po czym z rozmyślań wyrwał go szkolny dzwonek oznajmiający rozpoczęcie pierwszej lekcji.

***

Zaraz po powrocie do domu udał się do swojej sypialni. Usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach. Oddychał głęboko nie mogąc wypędzić myśli o brunetce z głowy.

W końcu wpadł na pewien pomysł.

To on zdobył numer Avery i dał go Ethanowi, więc mógł to przecież wykorzystać.

***

Avery stała właśnie w szpitalnej poczekalni ze swoimi rodzicami. Dostała już wypis, a w tym momencie czekała tylko na pielęgniarkę, która miała wyciągnąć, jak dziewczyna zdążyła zacząć nazywać, diabelstwo tkwiące w jej ręce powszechnie znane jako wenflon.

Nagle poczuła wibracje w swojej kieszeni.

Zmarszczyła brwi i wyciągnęła telefon nie mając pojęcia, co mogło spowodować przyjście powiadomienia.

Numer Nieznany:
Hej

Patrzyła na wypisane trzy litery jak zahipnotyzowana. Ktoś do niej napisał. Każdy pomyślałby, że przecież to normalne, ale dla Avery było to coś nowego.

Numer Nieznany:
Jak się czujesz?

Po kilku sekundach na ekranie pojawiła się kolejna wiadomość, która jeszcze bardziej zadziwiła brunetkę. Pomyślała, ze ktoś się pomylił i napisał "hej" do złego numeru, ale kiedy została zapytana o samopoczucie dotarło do niej, że to jednak nie przypadek.

Numer Nieznany:
To ja Grayson

- Avery - usłyszała nieco podniesionym głosem.

Podniosła wzrok znad telefonu blokując go i potrząsnęła głową.

Zdezorientowana spojrzała na pielęgniarkę, która musiała prawdopodobnie już kilka razy powtórzyć jej imię, a ona nie zwróciła na to uwagi.

- Zapraszam do gabinetu - powiedziała sfrustrowana kobieta.

Avery potaknęła i ruszyła w jej stronę nadal zszokowana wiadomościami.

Grayson do niej napisał. Ten Grayson.
W jej oczach zagościły łzy na wspomnienie momentu, w którym wrzeszczał, że to jej wina.
Ledwo przełknęła ślinę.
Nie miała zamiaru mu odpisywać, a uściślając, miała w planie zablokowanie numeru zaraz po tym jak opuści to piekielne pomieszczenie, a potem wróci do domu i spróbuje zapomnieć. Zapomnieć, że była taka głupia i ślepo kochała Graysona.

These twins are bullies | Dolan Twins Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz