Cześć. Jestem Tyler. Może nie wszyscy mnie znają, ale spokojnie nie jestem jakoś dobrze znany. W szkole jestem bardziej uważany za popychadlo niż przynajmniej zwykłego gościa. Tutaj rządzi zasada "najsilniejszy wygrywa" lub tak jak w moim przypadku "nie wychylasz się masz przerabane". Ale nie narzekam czasem się pośmieja czasem uderza. Większość pomyśli, że jestem cieniasem i dlaczego nie oddam im albo przynajmniej się nie postawię. Odpowiedź jest taka, że każdy musi być kimś w życiu, lecz niestety to nie wy wybieracie kto jest kim. A wogole mądrzy ludzie raczej rozmawiają i nie muszą sięgać po agresję albo siłę, lecz ci z mniejszym intelektem lubią pokazać, że są lepsi. Tylko no nie zawsze im wychodzi. Tacy neandertalczycy.
Ale dobra zapedzilem się. Jestem Tyler i mam 16 lat. Chodzę do gimnazjum w małej i prostackiej wsi, ale tylko na pozór. Z jednej strony może to jest wieś i niczym się nie wyróżnia od innych, lecz dla mnie to dom. Znam miejsca które pomagają mi odnaleźć siebie. Tam mogłem się wydrzeć i wywkurzac na tych leszczy ze szkoły by znów móc iść do szkoły z normalnym nastawieniem.
Dziś jest dzień zakończenia roku szkolnego. Ostatnia klasa gimnazjum. Jak ja się cieszę, że wyjdę od tych...
Dzień zaczął się normalnie. Oczywiście nie poszedłem do kościoła, bo nie lubiłem i nadal nie lubię tam chodzić. Raz na jakiś czas tak, ale dlatego że się szkoła kończy? Przecież większość z nich wygląda jak by miała iść na pogrzeb. Ten klimat mi nie leży. W gimnazjum miałem jednego przyjaciela i tylko jemu mogłem wszystko powiedzieć, lecz jak się okazało nie wszystko chciałem. Bylem z nim, on zapalił papierosa, a ja no cóż piłem energetyki. Nic mi nie pomagały, ale skoro się już ich tyle wypilo to jak ma pomóc.
Gadaliśmy chwile, ale oczywiście przez to że mam pecha musiałem mieć i tym razem. Blaze (mój przyjaciel) poszedł gdzieś zostawiwszy papierosa obok mnie a ja grzecznie siedziałem nie dotykając go nawet. Ale przyszła pani i to jeszcze moja wychowawczyni która mieszkała nie daleko mojego domu. Oczywiście rozmowa na poziomie:
- Tyler zostaw tego papierosa
- Ja go nawet nie trzymam
- Zgas go, Natychmiast!
- Ja się go nie dotknę, mnie papierosy obrzydzaja
- Albo zadzwonię po rodziców
- Jak nie pani to Pan dyrektor co za różnica?
- Ty gowniarzu ja ci dam. DO SZKOŁY
- Spokojnie idę idę...
Nie nie jestem buntownikiem tylko Pani Mangolis jest strasznie nadpobudliwa i ona by mogła pracować jako ochroniarz z kamerami. Wszystko by dostrzegła nawet tego czego nie ma.Gdy doszliśmy do dyrektora facet się za głowę złapał i z ciężkim oddechem spytał się pani Mangolis:
- eh co tym razem?
- panie dyrektorze palił na terenie szkoły
- mogę powiedzieć swoją wersję zanim Pani powie swoją?
- oczywiście Tyler słuchamy
- no więc. Bylem po pierwsze poza terenem szkoły i nie nie przyznaje się, że paliłem, bo tak nie było. To że leżał obok mnie papieros zapalony nie znaczy, że paliłem. Nie wiem jak on się tam znalazł, ale poprostu chciałem odpocząć i usiadłem, ale nie wiedziałem że tam był papieros a jak zauważyłem to już mi się nie chciało przenosić. Miałem nadzieję że ktoś przyjdzie i go zabierze bo w pewnym sensie to jego własność. A cudzych rzeczy się nie powinno dotykać. (Mowie o pewnym incydencie kiedy zabrali mi piłkę pod pretekstem grania na korytarzu a ja z nią tylko przechodziłem ale dobra nie ważne.)
- rozumiem Tyler a dlaczego nie jesteś w kościele?
- mógłbym pana tez o to spytać albo panią Mangolis.
- dobrze Tyler idź do klasy bo wszyscy tu idą a pani może chwile zostać.
Z uśmiechem na twarzy wyszedłem, ale nie powinienem się jeszcze cieszyć. Bo po 10 minutach wezwali mnie znów lecz tym razem byli już tam moi rodzice. Dyrektor powiedział im o papierosie a oni byli zdumieni. Moi rodzice nie palą a mama tylko troszkę czasami wypije. Mój tata nigdy. Gdy wyszliśmy pojechaliśmy do domu oczywiście byłem posmiewiskiem szkoły ale do tego się przyzwyczaiłem. Cały czas moi rodzice o mnie rozmawiali, a ja się tylko przysluchiwalem.
- Powinien wiedzieć
- niby co?
- że jest taki jak twój ojciec
- nie nie jest. To że pali nie znaczy że jest jak mój ojciec.
- ciągle jest mu ciepło a naprawdę musi być zimno żeby coś poczuł
- to nic nie znaczy
- a energetyki? Wiesz ile on ich pije a jeszcze więcej za naszymi plecami
- ta linia wygasła ze śmiercią mego ojca
- a może nie? Nie wiesz na pewno
- wiem że mój syn jest normalny i nie będę go posyłał na obóz.
- wpadnie w źle towarzystwo i zmieni się w co innego pomysl
- może i masz rację ale idziemy do eksperta niech go sprawdzi wtedy będziemy wszystko wiedzieć.
Bylem trochę przerażony. Chyba już bym wolał dostać po twarzy i mieć karę niż takie coś słyszeć. Spytałem się:
- gdzie jedziemy?
- na zabieg kochanie musimy coś sprawdzić
- ale ja nie paliłem jestem zdrowy
- Tyler siedź cicho i czekaj aż dojedziemy.Po jakiejś godzinie drogi zobaczyłem że dojeżdżamy do szpitala i jedziemy na oddział dla dzieci i młodzieży. Po co akurat tam? Był tam jakiś chłopak o imieniu Dany pierwszy raz słyszałem to imię, a podobno to znajomy rodziny.
- Dany sprawdź naszego syna
- chyba nie sądzicie że on... - urwał w połowie zdania
- cześć ty jestes Tyler tak?
- tak proszę pana
- spoko mów mi Dany. Chodź coś ci pokaże.
- chcesz się może napić energetyka? Soku? Kawy? Herbaty? Nawadniacza?
- może energetyka
- rozumiem. Czy masz jakieś niepokojące sny?
- tak czasami śni mi się postać w lesie która pokazuje mi jak mogę umrzeć. Ze wszystkimi szczegółami.
- ciekawe. A czy czujesz się od jakiegoś czasu bardziej silny, zwinny lub szybki?
- trochę, ale nie wiem o co tu chodzi co to ma do rzeczy?
- Tyler odpowiadaj na pytania a wszystko pójdzie szybko i wrócisz do domu.
- rozumiem wiec słucham.
- czy miewasz napady agresji?
- u mnie w szkole bardzo często ale staram się je uspokajać.
- okey rozumiem boli cie coś? Klatka piersiowa, ręce, uda, zeby?
- tak często nogi i klatka piersiowa.
- rozumiem mogę cię troche prześwietlic i poddać kilku badaniom?
- jeśli pan chce
- bardzo chce.
Po pewnym czasie zabrał mnie na stół. Metalowy stół pełen krwi. Była to okrągła sala cała w lustrach. Były dwa głośniki pewnie na wezwanie lub coś takiego. Do stołu były przywiązane wielkie skórzane pasy i metalowe otoczki na nogi i ręce. Troszkę wyglądało to jak w horrorze a coś mi podpowiadalo że będzie boleć.Położyłem się na tym stole był zimny, ale od dłuższego czasu było mi strasznie gorąco. Po chwili Dany odrazu przykul mnie do stołu i mocno związał. Bylem przerażony o co chodzi, ale Dany powiedział że to zajmie chwile. Oczywiście nic mi to nie pomogło. Z sufitu zsunela się dziwna rzecz przypominająca dużą lampę z wielką kulką na środku. Nikogo nie było. Pytałem się czy ktoś mnie słyszy ale nic nikt nie opowiadał. Po chwili usłyszałem:
-Tyler nic się nie bój leż spokojnie i staraj się wciągnąć.
- wciągnąć w co?
Gdy powiedziałem te słowa lampa się zaświecila i zrazil mnie jej blaskBylem w jakimś lesie. Bardzo ciemnym i mrocznym. Usłyszałem wycie wilków wiec postanowiłem uciekać. Bieglem ile sił w nogach ale zobaczyłem, że te stworzenia mnie doganiaja. Były jak wilki lecz mogły biec nie tylko na czterech ale i na dwóch nogach oraz skakać po drzewach i inne bajery. Nagle zatrzymałem się bo była wielka szczelina. Nie chciałem skakać bo pomyślałem że to głupie. Jeśli ja przeskocze to te stworzenia też a zabijać się jeszcze nie mam zamiaru. Wiec stanąłem i się odwróciłem do tych stworzeń. Nagle wszystkie się zatrzymały przede mną a największy z nich stanął na dwóch łapach i patrzył mi prosto w oczy jakby chciał mi przepatrzec duszę. Był strasznie wysoki miał może ze 3 metry jak stal. Był cały czarny jak noc a oczy miał jak krew strasznie czerwone. Wpatrywałem się w niego dość długo, aż usłyszałem słowa a światło zaczęło gasnąc rozmazujac mi cały obraz. Gdy wstałem zauważyłem, że stoję przy jednym z luster z potargana koszulka i naciagnietymi spodenkami. Dany wbiegł i za nim weszli rodzice strasznie zszokowani. Dany skakał i wykrzykiwal słowo "wow"
- co się stało?
- Tyler jedziesz na obóz
- Jaki obóz?
- Obóz dla specjalnie uzdolnionych
- czyli?
Wtedy tata stanął kolo mnie i powiedział
-Tyler jesteś Wilkołakiem.
************************************
To jest moja pierwsza książka która pisze ze snów które mam od kilku lat mam nadzieję że się wam spodoba.

CZYTASZ
Wilcze Łowy
Người sóiMłody nastolatek po pewnym czasie dowiaduje się, że jest wilkolakiem. Jego los był bardzo poplątany a życie jeszcze bardziej. Dowiedzcie się co się wydarzyło z Tylerem. (to moja pierwsza opowieść wiec proszę o wyrozumiałość )