- Dave! - wrzasnęłam radośnie wbiegając do mieszkania. Rzuciłam torbę na blat w kuchni, a jabłka rozsypały się spadając i obijając się o podłogę. - Dave!
Nie reaguje. Wyszedł? Nie możliwe, nie opuścił by okazji nażarcia się za darmo. Poleciałam do sypialni obawiając się, że... O! Nie ma go tu. Cholera, salon, kanapa, pewnie śpi. Poszłam, miałam rację. Głupolek, że mu się jeszcze spać chce. Rzuciłam się na niego przygniatając go ciężarem własnego ciała. Trzymałam się go kurczowo, żeby mnie czasami nie zrzucił.
Wiercił się niesamowicie. Raz rzeczywiście o mały włos nie spadłam, ale w ostatniej chwili zdążyłam złapać się kanapy.
- Złaź ze mnie... - wymamrotał sennie. Zsunęłam się na jego kolana i czekałam, aż się przebudzi. - Co tak szalejesz? Stało się coś?
- Znów go spotkałam.
- No i co z tego? - podrapał się po głowie i przeczesał włosy palcami.
- Jesteś okrutny - mruknęłam naburmuszona.
- Dobra, dobra, przepraszam. Opowiadaj - klepnął mnie otwartą dłonią w udo tak, że aż zgięłam się w pół.
- Bolało - pisnęłam, patrzyłam na niego, ściągając brwi. - Dobra - poprawiłam się na co on się skrzywił, bo wciąż siedziałam na jego nogach. - Spotkałam go - poruszyłam zabawnie brwiami. - Jak go zobaczyłam upuściłam reklamówkę z jabłkami i rozsypały się po podłodze, no i pomógł mi je pozbierać.
- Kupiłaś jabłka? - wręcz kipiał entuzjazmem.
- Ej!
- Umm... - odchrząknął i uśmiechnął się do mnie. - Zagadałaś do niego?
Pacnęłam się w czoło i ukryłam twarz w dłonie.
- Nie - wymamrotałam cicho.
- No nie! Jak ty możesz żyć będąc tak wstydliwą. Powiedz mi jeszcze, że byłaś czerwona jak burak, gdy chciałaś sięgnąć po to samo jabłko co on - zarumieniłam się na samą myśl o tym. - Jak mogłaś! Ty beze mnie zginiesz. Nie potrafisz funkcjonować beze mnie - znów tak okropnie poruszył brwiami. Coś się szykuje. - Na pewno nie chcesz mieć przy swoim boku TEGO seksownego chłopaka, z TYM zajebistym ciałem, TĄ śliczną buźką... - mówił i po kolei wskazywał swoje części ciała. - ... z TĄ bestią w spodniach... - jego palec powiódł w kierunku jego krocza.
- J-już przestań!
- Zająknęłaś się - i znów ten okropny ruch brwiami.
- Panu już podziękujemy - i znowu - Ile razy mam Ci mówić, że masz tak nie robić brwiami, bo wyglądasz jak pedofil? Obrzydliwe!
- Jak przestanę tak robić to skusisz się na TO ciałko?
- Znowu to zrobiłeś...
- Serio? Kłamiesz.
- Na prawdę.
- No to jak widzisz, jednak nie umiem się tego oduczyć. Wymyśl coś innego.
- Co mam wymyślać?
- Ja od czegoś się wstrzymam, a ty skusisz się na TO ciałko.
- Dave, skarbie
- Mmm... słucham?
- Może lepiej idź spać... - walnęłam go poduszką w twarz i ruszyłam w kierunku kuchni.
- Wszystkie laski w mieście lecą na mnie, tylko nie ty. Wiesz jakie to irytujące? - usłyszałam krzyk z pokoju i kroki.
- Wiesz w ogóle co znaczy słowo irytujący? - mruknęłam pod nosem zbierając jabłka z podłogi.
- Żebyś się nie zdziwiła... - sięgnęłam po kolejne jabłko, ale natrafiłam na coś innego, była to dłoń Dave'a. - To było coś takiego? Czemu się teraz nie rumienisz?
- Bo mnie nie pociągasz. Proste, logiczne, koniec tematu.
- I tak go więcej nie spotkasz, więc dlaczego jesteś dla mnie taka oschła. Nie podoba mi się to.
Roześmiałam się tylko w odpowiedzi na jego słowa.
- Przyjdziesz jutro na zajęcia? Dawno u mnie nie byłaś.
- Po co? Żeby patrzeć jak napalone nastolatki patrzą jak łapiesz się za krocze?
- Ej! Kochanie, to jest część układu. Ja ich tam uczę wartościowych i bardzo ważnych rzeczy.
- Może wziąłbyś się za naukę?
- Po co? Taniec mi wystarczy. To jak? Przyjdziesz?
- Zobaczę...
- Faceci też tam przychodzą.
- Zobaczę Dave...
CZYTASZ
Stranger
Romance"Jestem beznadziejna, jestem żałosna, jestem do niczego, jestem nędzna, do bani, jestem, kurna, dotknięta kryzysem. Tak. Kryzysem uczuciowym. Jak do jasnej cholery można zauroczyć się mężczyzną, którego pierwszy raz widziało się na oczy. W sklepie...