A Na Imię Miał...

34 1 0
                                    

A jednak zostałam do tego zmuszona. To wielkie wyrzeczenie dla Dave'a. Później przez dobre pół godziny będzie musiał się rozciągać, albo odwoła zajęcia, bo będą go bolały plecy. Tak, zgadza się, przez połowę miasta taszczył mnie na plecach. Nawet w metrze zakazał mi siadać obok, tylko za nim, oczywiście na jednym siedzeniu. No cóż, nic nie poradzę. Po prostu robiłam to co mi kazał, oczywiście znając granice zdrowego rozsądku. Raz nawet poprosił mnie, żebym ugryzła go w szyję. Czy to zrobiłam? Ba! Ale nie było to małe dziabnięcie tylko... powiedzmy, że zostawiłam mu niezłą pamiątkę po sobie.
Powoli zaczynałam go żałować. Jego sala treningowa jest na najwyższym piętrze i oczywiście nie ma windy. Przynajmniej odpokutuje wszystkie przewinienia.
- Spóźnię się przez Ciebie. Moi uczniowie już pewnie tam czekają.
- Nie marudź tylko idź dalej - zaśmiałam się cicho i sięgnęłam ręką do klamki, żeby otworzyć mu drzwi.
Wparował do środka, a ja wciąż się śmiałam. Istotnie, nie mylił się, wszyscy już na niego czekali.
- Dave postaw mnie.
- Bo co?
- Postaw mnie.
- Co jeśli tego nie zrobię?
- On tu jest - wyszeptałam mu do ucha i spojrzałam w kierunku obiektu moich westchnień. Patrzył się na nas, jakby chciał któregoś z nas zabić wzrokiem.
- Kto?
- No ten chłopak, o którym Ci mówiłam.
- Serio? Który...
- Cześć Dave.
Ten głos... Dreszcze przebiegły po moim karku, serce zaczęło mocniej walić, w brzuchu rozbudziło się stado rozjuszonych motyli. Co do cholery jasnej się ze mną dzieje. Ten głos, należy do niego. Do chłopaka ze sklepu... Zaraz. On zna Dave'a?
- Cześć Michael! Jak leci? Dawno Cię tutaj nie było. Gdzie żeś się szlajał?
- Postaw mnie... - pisnęłam cicho do jego ucha i w końcu się doczekałam. Zgięłam się w pół. Nogi odzwyczaiły się od chodzenia i teraz trudno było mi na nich ustać.
Michael złapał mnie pod łokieć ratując przed upadkiem.
- Dziękuję - szepnęłam, odrazu się rumieniąc.
- A więc znasz go? - zerknął wkierunku Dave'a, który właśnie się rozciągał.
- Tak, teoretycznie od dzieciństwa.
- Jak ty z nim wytrzymujesz? Nie jest trudno być z nim w związku?
Zachłysnęłam się powietrzem i zaczęłam się nim dławić.
- C-co? - wydusiłam z siebie, co chwilę odchrząkując.
- No, jesteś z nim, prawda?
Za plecami usłyszeliśmy melodyjny śmiech Dave'a.
- Stary, chciałbym. Uwierz mi. Jest jedyną dziewczyną, która nie docenia mojego uroku osobistego. Gdybyś wiedział ile razy się prosiłem, żeby poszła ze mną do łóżka, a gdzie tam. Ty to jesteś szczęściarzem. Nawet nie potrafisz sobie wyobrazić jak zajebiste ma ciało...
- Szczęściarzem?
- Michael, odkąd cię pierwszy raz zobaczyła o nikim innym nie mówi. Wykrzykuje twoje imie jak śpi i kiedy zjeżdża sobie z palca. Ona na ciebie leci stary.
- Dave! Ty idioto! Nie wygaduj takich głupot! - rzuciłam się na niego okładając go pięściami. On tylko się śmiał. Michael chwycił mnie pod pachy i odciągnął od Dave'a. Kątem oka zauważyłam rumieńce na jego twarzy.
- Wyjdźmy stąd, bo jeśli tak dalej pójdzie to go zabijesz.
- Papatki gołąbeczki. Zajebistego stosunku wam życzę - Dave krzyknął za nami, śmiejąc się w najlepsze, po czym szeptem i już nieco przybity dodał - jeszcze będę tego żałował...

Stranger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz