- Jakie są właściwie relacje między tobą, a Dave'em? - Michael spojrzał na mnie tym swoim hipnotyzującym spojrzeniem zza filiżanki z czarną kawą i już nic więcej nie miało dla mnie znaczenia. Odpłynęłam w swój kolorowy świat fantazji. Jaki on jest cudowny! W prawdzie, nie zalicza się do mężczyzn, którzy odpowiadają moim ideałom. Szczerze powiedziawszy, bliższy nim jest głupiutki Dave, ale główną rolę odgrywa jego charakter, który rujnuje wszystko. Michael jest wysokim mężczyzną, o pospolitej rzeźbie ciała, ale umięśnionych nogach, a przynajmniej tyle mogę wywnioskować z tego co widzę. Ma szczupłe dłonie, długie palce i widoczne żyły, do których mam słabość i aż za bardzo pobudzają moją wyobraźnię. Jest posiadaczem prostego nosa, niebieskich oczu, kwadratowej szczęki i delikatnego dołka w podbródku. Delikatny zarost i kruczoczarne włosy, w których panuje kompletny nieład również mają swój urok. Aż z chęcią zatopiłabym w nich palce i poczochrała tą jego czuprynę...
- Sophie, wróć na ziemię - zaśmiał się, co kompletnie wyrwało mnie z mojego snu na jawie.
- Słucham? - spojrzałam na niego, lecz od razu zawstydzona spuściłam wzrok.
- Odpowiesz mi na pytanie?
- Przepraszam, zamyśliłam się nieco. Możesz powtórzyć, co mówiłeś? - byłam kompletnie zażenowana. Jestem w kawiarni z mężczyzną, który podnieca mnie do granic możliwości, a ja tak po prostu go nie słucham i myślę o niebieskich migdałach.
- Dave i ty, co was łączy? - nie jestem pewna, ale wyczułam w jego słowach nutkę irytacji. Clark, jesteś skończoną idiotką.
- Tak właściwie, to znamy się od piaskownicy. Łączy nas jedynie przyjaźń, choć czasem może to być przez niektórych odbierane inaczej, bo jesteśmy dosyć... Bezpośredni, o ile można to tak w ogóle nazwać.
- Nigdy nie było między wami czegoś więcej? - Michael przeszywał mnie wzrokiem. Przez chwilę czułam się, jakbym była na przesłuchaniu, jakbym coś ukradła, albo gorzej, kogoś zabiła.
- Nie, nigdy... - powiedziałam niepewnie, a na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech.
- Nie spotykaj się z nim zbyt często, bo będę zazdrosny.
What! Moje oczy chyba w tym momencie wyszły z orbit. "Będę zazdrosny"... "BĘDĘ ZAZDROSNY"! Te słowa unosiły się w mojej głowie echem.
- Sophie, spędzisz dziś ze mną cały dzień? Jutro niestety wyjeżdżam na tydzień w sprawach służbowych, więc nie będę miał możliwości, by się z tobą zobaczyć.
Ja chyba śnię...
- T-tak, oczywiście - przytaknęłam od razu, by nie zmienił zdania. - A czym się zajmujesz? - korzystając z okazji starałam się zmienić temat, by odwrócić uwagę od mojego kipiącego entuzjazmu.
- Parę lat temu odziedziczyłem w spadku firmę farmaceutyczną i niestety dosyć często muszę wyjeżdżać w delegacje.
O matko! Nie dość, że pociągający, kochany to jeszcze nadziany. Czy ja jestem w niebie? Czego chcieć więcej! Jest moim wygranym losem na loterii.
Michael ni stąd ni z owąd podniósł się z miejsca i wyciągnął dłoń w moim kierunku.
- Chodźmy stąd, szkoda czasu, by siedzieć w jednym miejscu - powiedział i uśmiechnął się tak cudownie, że już całkowicie straciłam władzę w nogach. I jak ja miałam się podnieść!To był naprawdę udany dzień i cudowna randka. Michael zabrał mnie na spacer po parku, jedliśmy przepyszne lody, patrzeliśmy na bańki mydlane puszczane przez jakiegoś młodego chłopaka w centrum miasta, oglądaliśmy zachód słońca, siedząc na brzegu rzeki. Dużo mi o sobie opowiadał. Wstrząsnęła mną historia o jego przeszłości, biedak musiał przez wiele przejść...
CZYTASZ
Stranger
Romance"Jestem beznadziejna, jestem żałosna, jestem do niczego, jestem nędzna, do bani, jestem, kurna, dotknięta kryzysem. Tak. Kryzysem uczuciowym. Jak do jasnej cholery można zauroczyć się mężczyzną, którego pierwszy raz widziało się na oczy. W sklepie...