W kuchni?

349 12 0
                                    

*5 lat wcześniej*


Szłam zgarbiona przez szkolny korytarz. Próbowałam być jak najmniej widoczna. Nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie zobaczył. Podeszłam do mojej szafki, która znajdowała się na końcu korytarza, w najmniej widocznym miescu, i powoli otworzyłam. W tym samym czasie ktoś z jeszcze większą siłą zamknał ją. Ledwo co zdążyłam wziąść rękę, aby mi jej nie przyciął. Nie musiałam się nawet odwracać, ponieważ wiedziałam już kto stoi obok. Niall i jego koledzy-  Luke, Ash i Calum. Z niedwiadomych przyczyn zaczęli mnie prześladować dwa lata temu i właśnie wtedy moje życie zmieniło się całkowicie. Ze szczęścia popadłam w lekką depresję. 
Spojrzałam przestraszona w ich stronę. Widziałam na ich twarzach wredne uśmieszki, które nie świadczyły wcale dobrego.

- Patrzcie kogo my tu mamy- powiedział Niall- Moja mała, głupia siostra - ostanie słowo jakby wypluł

-Nie miałaś co założyć, że ten sweterek pożyczyłaś od babci?- zaśmiał się Luke.

- Albo jest taka gruba, że nic na nią się nie zmieści- zawtórował mu Ash.

- Wcale nie jestem gruba- powiedziałam cicho z najdzieją, że nikt mnie nie usłyszy. 

- O i chce się jeszcze postawić- powiedzial Niall i zbliżył się do mnie- Czy nikt cię gówniaro nie nauczył, że nam się nie sprzeciwia- powiedział i uderzył mnie w policzek. Uderzył mnie. 

Zebrały mi się łzy w oczach. Upuściłam na podłogę trzymane przeze mnie wszystkie książki i ze łzami na policzkach uciekłam. Wpadłam do domu i szybko pobiegłam do mojego pokoju. 

 Dobrze, że nikogo nie ma.

Wyjęłam spod łóżka moją walizkę i zaczęłam pakować ubrania. Nie potrzebowałam ich dużo. Jak znajdę jakąkolwiek pracę to sobie kupię coś na miescu. Wzięłam jeszcze ze skarbonki oszczędności i zbiegłam po schodach na dół. Założyłam trampki, na moją bluzę - kurtkę i ostatni raz smutnym wzrokiem spojrzałam na dom.

- Prawdopodobnie już nigdy tu nie wrócę- powiedziałam do siebie- Może tam będzie mi lepiej.
Westchnęłam.  Pomimo wszystko to jest mój rodzinny dom. To tu przeżyłam moje chwilę podczas dzieciństwa i wszystkie złe chwile, które działy się nawet dzisiaj. Wzdrygnęłam się lekko. Odłożyłam klucze na stolik, ale zanim wyszłam zgarnęłam jakąś małą kartkę, która leżała na blacie w kuchni i napisałam mały liścik.

Może i chcę stąd uciec, ale nie chcę, żeby się martwili - przychnęłam - I tak nawet jak to przeczyta to pewnie od razu wyrzuci do kosza, nie przejmując się tym.

Zamknęłam drzwi za sobą i poszłam na przystanek autobusowy. Wsiadłam do autobusu i usiadłam na wolnym miescju. Włożyłam słuchawki do uszu i zamknęłam oczy. 

Nie wiem ile dokładnie minęło czasu, ale gdy byłam na przystanku obok lotniska, wysiadłam z autobusu i pobiegłam do budynku. 

- Poproszę bilet na najbliższy lot - powiedziałam do pani przy kasie. Po chwili odebrałam swój bilet i spojrzałam, gdzie lecę. Oralndo. Spojrzałam przed siebie pustym wzrokiem i dokładnie wtedy naszły mnie wątpliwości. Może nie potrzebnie uciekam? Może mój brat zmienił by się? Szybko odgoniłam te myśli. Mój brat nigdy się nie zmieni. W nikim nie mam oparcia. Rodzice się rozwiedli i pojechali w swoje strony. Stwierdzili, że nie sprzedadzą naszego rodzinnego domu, a oni  nie chcą tam mieszkać. Więc mój brat skoro skończył dwa lata temu osiemnaście lat, to przepisali na niego budynek. Mi pozwolili wybierać z kim chcę zostać. Wybrałam Nialla, bo w końcu mieszkał w mieście, gdzie mam przyjaciół i znajomych. I do teraz żałuje, że tak wybrałam. Po niecałym pół roku, odkąd Niall rozpoczął swoje znęcanie, przyjaciele odeszli ode mnie, bojąc się, że mój brat ze mnie przejdzie na nich.

My family is my gangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz