POV AMELKA
Dziś urodziny ma moja najlepsza przyjaciółka, poszłam więc na wskazany adres, do Circus Baby Pizza Word. Po zjechaniu windą pod ziemię, skryłam się za jakimś automatem żeby nastraszyć Wiktorię. Czekałam wpatrując się w drzwi wejściowe, jednak tylko dorośli wchodzili z dziećmi, nagle wszedł piękny chłopak, miał kasztanowe włosy zaczesane na bok, jaskrawo pomarańczową bluzkę, i dżinsy z zaszytymi dziurami. Był starszy ode mnie, ale nie wiedziałam o ile, nagle niespodziewanie, ktoś złapał mnie za barki, podskoczyłam przerażona. Wiktoria zaczeła się ze mnie śmiać, ja odetchnełam i również zaczełam się śmiać.
-Wszystkiego najlepszego! Zawołałam na powitanie wiktorii.
-Cześć kochana, twoja mina była bezcenna! Powiedziała.
-Dziewczynki! Czas na nas! Poszłyśmy w stronę głosu mamy wiktorii, uśmiechając się ciągle, usiadłyśmy do stołu na którym był tort urodzinowy. Wiktoria zamkneła oczy, pomyślała życzenie i zdmuchneła świeczki, po zjedzeniu tortu poszłyśmy się bawić, w pewnym momencie zapytałam się wiktorii :
-Jakie było to życzenie?
-Żebyśmy były na zawsze razem, czy w bólu czy w chorobie. Wzruszyłam się słowami przyjaciółki, przytuliłyśmy się.
-Hej a co to za chłopak? Spytała nagle. Odwróciłam się w stronę którą pokazywała mi wiktoria, to był ten brunet, który mi się podoba.
-Nie wiem, nie znam go. Powiedziałam.
-Ładny jest, co nie? Spytała, i w tym momencie, zrozumiałam, że nie tylko mi się on podoba.
-Tak. Przyznałam szeptem.
-Co ci się dzieje? Spytała.
-Cześć dziewczyny. Powiedział brunet, podchodząc. Założyłam włosy za ucho i przełknełam ślinę, byłam zestresowana.
-Czy wszystko w porządku? Spytał mnie nieznajomy.
-Tak. Odpowiedziała wiktoria.
-Ale, ja pytam jej. Powiedział i wskazał na mnie. Oboje spojrzeli na mnie. Pokiwałam na tak.
-Przepraszam na chwilę. Powiedziała wiktoria i zaciągneła mnie do łazienki, w środku zaczeła chodzić w tą i z powrotem.
-Co ci jest? Nie możesz oderwać od niego wzroku! Zaczeła się denerwować, ja bez słowa wyszłam i trzasnełam drzwiami.
-Głupia. Powiedziałam pod nosem.
-Witam was, dzieci nazywam się baby i będę dla was, śpiewać i umilać wam czas. Powiedział robot ze sceny.
-No świetnie, jeszcze tego brakowało, żeby jakiś zwalony robot mi tu śpiewał. Naburmuszona przeszłam obok sceny, ale baby złapała mnie za ramię.
-Proszę pomóż mi. Wyszeptała.
-Jak? Odpowiedziałam szeptem.
-Jeśli jakijś, fioletowy mężczyzna będzie chciał żebyś z nim poszła, pod żadnym pozorem tego nie rób. Powiedziała.
-Czy tak, naprawdę ci pomogę? Spytałam.
-Tak. Powiedziała i dodała szeptem :
-Udawaj że zamawiasz pizze. Powiedziała, bo zauważyła że ten pan, o którym wspominała, przyszedł.
-Ale, ja chcę hawajską! Powiedziałam jak rozwydrzony bachor.
-Przykro mi skarbie, nie mamy hawajskiej. Odpowiedziała baby.
-Co tu się dzieje? Spytał fioletowy.
-Tłumaczę, dziewcznce że pizza hawajska się skończyła. Wytłumaczyła baby.
-No dobrze. Powiedział fioletowy i odszedł.
-Dziękuję. Powiedziała baby, skinełam głową i poszłam do stolika. W niedługim czasie przysiadła się Wiktoria, a zaraz po niej podszedł brunet.
-Cześć, wybacz że się nie przedstawiłem. Jestem Kacper. Podał rękę Wiktorii.
-Wiktoria. Przedstawiła się.
-A ty? Spytał mnie.
-Amelia. Podałam mu rękę.
-Mogę się dosiąść? Spytał.
-No pewnie. Powiedziałyśmy razem. Pogadaliśmy chwilę i do naszego stolika podszedł jakijś mężczyzna.
-Witajcie jestem Pan Adrian (nie umiem wymyślać imion ;__; ) pracownik tej pizzeri, a to jej właściciel William Afton. Pokazał tego fioletowego gościa.
-Chodźcie ze mną mam dla was niespodziankę. Powiedział zachęcająco fiolet.
-Ja idę pooglądać tego robota.
-To jest baby. Powiedziałam.
-A skąd wiesz? Powiedziała obrażona.
-Ale ja myślałam... zaczełam.
-To źle myślałaś : TO KONIEC NASZEJ PRZYJAŹNI!! Krzykneła. Byłam załamana, tyle lat wspólnej przyjaźni a teraz ona to wszystko zniszczyła! Łzy wpłyneły mi do oczu jednak nie pozwoliłam im płynąć, przetarłam oczy.
-Tak, pójdę z tobą. Powiedziałam i podałam rękę Kacprowi.
-Idziesz? Spytałam. Złapał mnie za rękę i z poważną miną skinął głową twierdząco, do nas dołączyła się jeszcze jedna dziewczyna. Szliśmy przez ciemny korytarz i doszliśmy do drzwi.
-Wiecie, dzieci baby nie jest jedynym animatronikiem w tej pizzerii. Powiedział i otworzył drzwi, naszym oczom ukazały się trzy animatroniki. Fioletowo-biały miś, na ręce ma maskotkę, granatowego króliczka, różowo-biała lisica i biała baletnica z granatowymi włosami i strojem, obok niej cztery małe robociki.
-To funtime freddy i bon bon. Pokazał misia.
-To będziesz ty. Pokazał Kacpra.
-To funtime foxy, to ty. Pokazał lisa i mnie.
-A to ballora i minireeny, to ty. Pokazał dziewczynę obok mnie.
-Jakieś pytania? Spytał fiolet. Podniosłam rękę.
-Dlaczego pan mówił że to ja? Spytałam i pokazałam foxy. Ten w odpowiedzi wyciągnął nóż i zamknął drzwi. Zabił najpierw dziewczynę, potem Kacpra i na końcu byłam ja.
CZYTASZ
You can't hide || fnaf sl
FantasyWilliam Afton buduje pięć robotów i wsadza do nich ciała zabitych przez siebie dzieci, ich dusze ożywają. Czy purple guy'a, bo tak na niego mówią, dosięgnie ich zemsta? Czy może animatroniki zaprzyjaźnią się z Aftonem i będą go chronić?