Pomyłka

280 16 9
                                    

POV FOXY
Po otworzeniu oczu, zauważyłam że jestem w Part's and Service. Wstałam i pomacałam tył swojej głowy, był naprawiony, odetchnełam z ulgą, zeszłam ze stołu, wyszłam z pomieszczenia, usłyszałam muzykę niedaleko siebie i już wiedziałam że jest dzień. Nie chciałam przeszkadzać freddy'emu, ale wiedziałam że muszę tam iść. Skierowałam się do naszego pokoju i weszłam...
POV FREDDY
Dzieci chciały mnie porozkręcać na części, żeby zobaczyć co mam w środku, wycofałem się do ściany, jednak dzieci już zaczeły. Bon bon leżał odkręcony na ziemi a dzieci zabrały się za mnie... prawie skończyły, byłem teraz tylko tułowiem z głową..., jeszcze jedna śrubka trzymała mnie przy ciele, nagle usłyszeliśmy ryk, spojrzeliśmy w stronę drzwi i zobaczyłem wkurzoną foxy.
-Foxy. Wyszeptałem.
-O! Kolejna do rozwalania! Zawołały wrenie dzieci i pobiegły do foxy, ona ruszyła w naszą stronę. Dzieci nie zdawały sobie sprawy z tego, co wkurzony animatronik jest w stanie zrobić, foxy staneła przed nami, a jej oczy zmieniły kolor na czerwony, zrobiła jumpscare'a. Dzieci przerażone przytulały się, jeden do drugiego.
-Macie natychmiast skręcić, freddy'ego i bon bon'a z powrotem! Krzykneła.
-A-ale m-my n-nie u-umiem-my. Wyjąkała dziewczynka.
-To podajcie śrubokręt a ja ich skręce. Dzieci zrobiły co kazała i niedługo potem znowu byłem cały, i bon bon też.
-I żeby mi się to nie powtórzyło! Ostrzegła ich i przytuliła mnie. Reszta dnia mineła spokojnie.
*W nocy*
Otworzyłem oczy i spojrzałem na bon bon'a, spał. Potrząsnełem ręką żeby go obudzić, jednak on nie otwierał oczu. Wzruszyłem ramionami i szukałem foxy, znalazłem ją u ennard'a, całowali się. Ryknełem.
-O hej freddy, co tam? Spytał ennard.
-Czemu całujesz moją dziewczynę?! Krzyknełem.
-Przecież ty jesteś z baby. Powiedziała foxy.
-Co?! Krzyknełem.
-Misiu gdzie jesteś? Spytała baby wchodząc do ennard'a.
-Chodź, lily chce cię widzieć.
-Kim jest lily? Spytałem rozkojarzony.
-To przecież nasze dziecko. Powiedziała baby i pokazała małego jak bon bon, misia, dziewczynka była biało-fioletowa, miała kucyki baby i jej oczy.
-Freddy, FREDDY!! Obudziłem się gwałtownie, zalany zimnym potem i spojrzałem na foxy, i innych.
-Coś ci się śniło, wierciłeś się i mamrotałeś, musieliłmy cię obudzić, bo wymachiwałeś rękami. Wyjaśnił ennard.
-O Boże! Westchnąłem uspokajając się powoli.
-Już, już. Przytuliła mnie foxy.
-A co ci się śniło? Spytała baby, spaliłem buraka i spuściłem uszy.
-Na pewno chcesz wiedzieć? Spytałem dla upewnienia.
-Tak. Odpowiedziała, wziełem głeboki wdech i wydusiłem :
-J-ja i t-ty m-mie-eliś-śmy d-dzi-ie-ecko. Wszyscy spojrzeli na nas, baby i ja zarumieniliśmy się.
-A ja? Spytała foxy.
-Ty byłaś z ennard'em. Powiedziałem.
-Dziewczynkę czy chłopca? Spytał bon bon z lenny face'm, rzuciłem nim o ścianę.
-Dziewczynkę, lily. Warknełem i poszłem sobie, gdy szłem korytarzem poczułem czyjąś rękę na ramieniu.
-Freddy. Usłyszałem lekki dziewczęcy głos, foxy.
-Co? Ty też chcesz się ze mnie pośmiać? Burknąłem obrażony.
-Nie, chcę żebyś... nie dokończyła, odwróciłem się zmartwiony, była czerwona.
-Żebym? Spytałem.
-... mnie pocałował. Po wypowiedzeniu tego, złożyła delikatny pocałunek na moich ustach, oddałem go.
-Kocham cię freddy. Szepneła i wtuliła się w moje futerko.
-Ja ciebie też foxy. Powiedziałem tuląc ją.
-Aww, jak słodko! Usłyszeliśmy resztę i spojrzeliśmy, na koniec korytarza stała tam reszta animatroników a ballora trzymała bon bon'a i bonnet.
-Weźcie ich bo nie wytrzymam. Powiedziała.
-Dlaczego jesteś granatowa? Bon bon.
-Dlaczego tu jesteśmy? Bonnet.
-Gdzie foxy? Bon bon.
-Dlaczego tańczysz? Bon bon.
-Po co słucha się muzyki? Bonnet.
-Czemu nie wybrałaś innej fryzury, tylko koka? Bonnet.
-Jak długo tańczysz? Bon bon.
-A po co ludzie tu przychodzą? Bon bon.
-A dlaczego jesteś wkurzona? Spytała bonnet, bo ballora straciła resztki cierpliwości i rzuciła królikami. Pobiegłem skoczyłem i upadłem na podłogę łapiąc króliczki w locie, trzęśli się ze strachu.
-Nic-c wam n-nie jes-st? Spytałem ich.
-N-nie. Powiedział bon bon.
-Freddy! Ty nie masz ucha! Krzykneła bonnet, spojrzałem na ucho, a raczej jego brak.
-N-no trud-dno, byl-liście w ty-ym mo-omęcie wa-ażni-iejsi n-niż utr-rata jed-dne-ego uc-cha. Powiedziałem a oni się do mnie przytulili, wstałem, założyłem bon bon'a a bonnet podałem foxy, ona założyła swojego zwierzaka na ręke i przytuliła bonnet.
-Ale masz uszkodzoną mowę. Zmartwiła się ballora.
-T-to ni-ic. Powiedziałem.
-Naprawić cię? Spytała foxy, kiwnełem głową.
-Chodź ze mną do Part's and Service. Powiedziała, zrobiłem co kazała.
-Poczekaj, tu pójdę znaleźć twoje ucho. Powiedziała foxy i wyszła.
-Och-h fox-xy. Westchnełem i położyłem się.
-Fre... ktoś przerwał. Wychyliłem głowę żeby sprawdzić co się stało, zostałem uderzony w głowę i staciłem przytomność.
*Jakijś czas później*
Powoli otwieram oczy, leżę na podłodze z rękami uniesionymi do góry, spojrzałem w tą stronę, byłem przykuty łańcuchami do ściany. Gdy mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności, zauważyłem że nie jestem tu sam, w tej samej pozycji co ja, leżał ennard?
-E-enn-nard, ws-staw-waj. Powiedziałem, ennard otworzył oczy.
-Freddy! Krzyknął jakby obudził się z koszmaru.
-T-to ty-ylko s-sen. Powiedziałem.
-Chciałem cię ostrzec, ale jest już za późno. Powiedział.
-N-na c-co? Spytałem.
-Purple guy, chce nas zniszczyć. Powiedział, wkurzyłem się, kolor moich oczu też się zmienił.
-Freddy?
-N-nikt n-nie znis-szczy mo-ojej foxy! Powiedziałem i szarpnełem za łańcuchy, pękły.
-Wow. Powiedział ennard, podeszłem do niego, złapałem za łańcuchy, pomyślałem że foxy już leży zniszczona i szarpnełem, te też pękły, wybiegliśmy z pomieszczenia i kierując się instynktem pobiegliśmy do scoopera. Wykopałem drzwi, baby i ballora były już zniszczone, foxy z bon bon'em i bonnet stała przed machiną a ta szkowała się do zniszczenia jej. Nie myśląc dużo pobiegłem do niej, odepchnełem ją a sam wpadłem w objęcia śmierci.
POV FOXY
Szukałam ucha freddy'ego, przyszli do mnie bon bon i bonnet, wziełam ich i szukaliśmy razem, nieco później przyszedł do nas purple guy.
-Hej, foxy chodź ze mną, zgarnij po drodze baby i ballora'e, ok?
-Ok. Poszłam, po dziewczyny i poszliśmy gdzieś. Gdy doszliśmy do jakijś drzwi fiolet, wziął baby, potem ballora'e i wreszcie weszłam ja, zobaczyłam dziewczyny rozwalone leżące na podłodze, obejrzałam się i zobaczyłam wielką "łyżkę" która szykowała się do zniszczenia mnie, chciałam biec, ale purple guy kliknął jakijś guzik i nie mogłam się ruszać. Maszyna już miała zadać cios gdy nagle ktoś wykopał drzwi, to byli freddy z ennard'em, freddy podbiegł do mnie, odepchnął mnie i sam został zniszczony.
-FREDDY!! Krzyknełam z maskotkami razem. Ennard zaatakował fioleta, jednak ten zdążył uciec, ennard kliknął ponownie guzik i mogłam się ruszać, podbiegłam do misia i płacząc szeptałam :
-Obudź się, prosze, błagam, bez ciebie nie umiem żyć.
-Foxy. Ktoś położył rękę na moim ramieniu, spojrzałam na... ennard'a.
-Naprawimy ich, nie martw się, bo jest mi smutno gdy widzę że płaczesz. Powiedział i przytulił mnie cicho śpiewając :
-Prawdziwa miłość połączyła was, on się obudzi zobaczysz sama, on się nie podda, bo on z tobą jest, on był, jest i zawsze będzie the best.
-Ja nigdy przenigdy nie zapomnę go, on mym światem, moje słoneczko, zawsze kiedy myślę o nim, robi mi się od razu cieplej z tym. Dośpiewałam.
-Ślicznie śpiewasz. Pochwalił mnie.
-Ty też, naprawmy ich a nie się jeszcze bardziej dołujemy. Powiedziałam, gdy ich naprawiliśmy a dziewczyny się obudziły, czekaliśmy na powrót freddy'ego, cały czas jestem z nim.
-Foxy, jest możliwość że freddy się już nie obudzi. Powiedział ennard, spojrzałam na niego smutna.
-On się obudzi. Powiedziałam, on wyszedł. Z każdym dniem coraz mniej mówiłam, jadłam, spałam czekając aż freddy się obudzi, jedynie po co jedyny raz wyszłam to po mojego pilota, raziłam się prądem i właśnie w taki sposób utrzymywałam się przy życiu.
*Tydzień później*
Już tydzień, przechodzę depresje, nie występuje, nie dałabym rady znieść pytań typu "gdzie freddy?" "Dlaczego go nie ma?".
-Och freddy, ja nie odpocznę dopuki nie będę wiedziała, że jesteś ze mną i jesteś bezpieczny. Wyszeptałam do niego i pojedyncza łza spłyneła mi po policzku.
-Wiem że chciałbyś żebym dała sobie spokój, ale ja chcę przy tobie czuwać, jestem twoim aniołem stróżem. Dodałam, usłyszałam otwieranie drzwi, wysunełam pazury, podbiegłam do drzwi i podłożyłam pazury pod brodę... ennard'a.
-To ja, to ja! Powiedział, odetchnełam i schowałam pazury.
-Jezu, foxy jak ty wyglądasz? Spytał, mam wory pod oczami, jestem głodna, nic nie mówię i nie wychodzę w ogóle z part's and service, czekając na freddy'ego.
-Ile tu już siedzisz? Spytał.
-Tydzień. Odpowiedziałam, on ryknął, dziewczyny się zleciały, maluchy też, bon bon i bonnet i lolbit.
-Wy zajmiecie się foxy, a ja i bon bon popilnujemy freddy'ego. Powiedział ednard.
-NIE! Krzyknełam, przerażona myślą że opuszczę misia.
-A co jak purple guy przyjdzie?!
-Nie martw się, my tu jesteśmy, zaufaj nam. Powiedział, ja nie chciałam opuszczać freddy'ego, ale muszę zaufać ennard'owi.
-Zgoda.
-Chodź foxy, musisz się z tym pogodzić. Powiedziała baby, poszłam z nimi.
-Najpierw musisz się porządnie najeść, potem wyspać, i przede wszystkim musisz : PRZESTAĆ MARTWIĆ SIĘ O FREDDY'EGO!! Powiedziała naciskając ballora.
-No dobrze. Dałam spokój.
-I musisz wrócić na scenę, nie mogę znieść już tego "gdzie funtime'y?". Narzekała ballora na co ja się zaśmiałam.
-No dobra, oszczędzę ci tego trudu.
-No to... opiekę czas zacząć! Dziewczyny zaprowadziły mnie do kuchni.
-Chwilka... animatronik zjada...
-Śniadanie, obiad i kolację? Zgadywałam, baby i ballora strzeliły sobie facepalm'a.
-Foxy, jesteś taka głupia, czy taką głupią udajesz? Spytała baby.
-Udaje. Zaśmiałam się.
-Wiecie do jakiego, wniosku doszłam? Spytałam.
-Jakiego? Dopytuje ballora
-Że uwielbiam was wkurzać, bo wtedy tak śmiesznie wyglądacie.
-Ja też. Powiedziała bonnet i skoczyła na mnie, a gdy dotarła na miejsce, przytuliła się.
-Serio? Spytałam rozdrażniona, na co dziewczyny się zaśmiały.
-Ok, chodź bonnet, skoro ona cię nie chce... ballora założyła bonnet i razem z baby poszły sobie, ja stałam tam jak słup soli, gdy wreszcie się ocknełam, poszłam smutna do pirate cove.
-Myślałam że one chcą mi pomóc. Powiedziałam do siebie.
-Bo tak jest. Odpowiedział mi ktoś, spojrzałam na kurtynę, stała tam lolbit.
-Świetnie, jeszcze jedna. Warknełam i odwróciłam się plecami.
-Foxy przestań, na żartach się nie znasz? Spytała lisica wchodząc.
-Daj mi spokój.
-Nie, mam za zadanie cię wyleczyć z tej depresji, a nie jeszcze bardziej w niej pogrążać. Powiedziała, odwróciłam się w jej stronę, z lekkim uśmiechem.
-Dzięki ale...
-Żadnych ale, baby z ballora'ą i bonnet nie chciały ci pomóc, więc to zadanie zostało mnie. Złapała mnie za rękę i wyciągneła z pirate cove, zaprowadziła do funtime aditorium, ja wyrywałam się, ale nie dałam rady.
-Na scenę już! Skrzyżowałam ręce.
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Skoro tak, to ja będe musiała za ciebie występować z ennard'em. Powiedziała, ja szybko weszłam na scenę, nie chcę żeby dzieci zobaczyły ennard'a w takim stanie...
-Ślicznie, a teraz masz iść spać. Ja posłusznie zamknełam oczy i pochyliłam głowę.
-No... dobranoc foxy. Zgasiła światło i wyszła.
POV ENNARD
-Myślisz że on się obudzi? Spytał mnie bon bon.
-Myślę że... usłyszałem hałas, spojrzałem na sufit i ujrzałem ją :

 usłyszałem hałas, spojrzałem na sufit i ujrzałem ją :

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Aaaaaaaaa!
-Aaaaaaaaa! Zaczeliśmy się drzeć.
-Ciszej bo... nie dokończyła lolbit, bo foxy przyszła i obie zobaczyły nas.
-Świetnie, dzięki ennard, a ja ją ułożyłam do snu! Skarciła mnie lisica.
-Wyluzuj, jakoś zasnę, tylko chcę ją poznać. Pokazała nieznajomą.
-Hej jestem minda. Powiedziała.
-A ja funtime foxy, ale możesz mówić foxy.
-Ja jestem lolbit, tamten zarumieniony to ennard, a królik  to bon bon. Przedstawiła nas, uśmiechając się głupio, chwila... jestem zarumieniony?!
-A miś, co się obudził? Spytała minda, wszyscy spojrzeliśmy na freddy'ego, miał otwarte oczy.
-FREDDY!! Krzykneliśmy wszyscy, foxy popłakała się i przytuliła go.
-Dzięki mój "aniele stróżu". Zaśmiał się freddy na co foxy spaliła buraka, zaśmiałem się.
-Ty nie lepszy ennard. Foxy pokazała minda'e, i zrozumiałem że ona nas shipuje, zarumieniłem się.
-Freddy! Bon bon też go przytulił, zaśmiałem się.
-Minda, lubisz cukierki? Spytała foxy.
-Lubię a co? Foxy dopadła mnie i nową związała nas razem, i wetkneła mi do ust laseczkę cukrową. Minda patrzała na mnie i złapała cukierka buzią, zarumieniłem się, ona przybliżała się coraz bardziej, aż w końcu...
-Ennard! Usłyszałem ballora'e, przybiegły razem z baby, byłem strasznie czerwony, minda wreszcie wyjeła cukierka z moich ust, serce waliło mi jak oszalałe.
-Co wy k**wa robicie?! Spytała baby.
-No ennard odezwij się. Powiedziała foxy z drwiną, spuściłem głowę, ale nie z poczucia winy, tylko ze złości!
-Wiesz co ci powiem? Spytałem wściekły, spojrzałem w jej przerażone oczy, rozerwałem liny i rzuciłem się na nią, przybiłem ją do ziemi.
-Ennard NIE! Ktoś odciągnął mnie od niej, spojrzałem na minda'e.
-Zostaw ją, ona... popełniła błąd, ona żałuje, na prawde. Zadrżałem i uspokoiłem się.
-Wiecie gdzie mnie znaleźć. Powiedziałem i złapałem za klamkę, ktoś znowu mi przerwał.
-Ja nie wiem. Powiedziała, uśmiechnełem się.
-To ci pokaże. I pokazałem jej całą pizzerie.
-Ok... ennard? Spojrzałem na nią.
-Hmm?
-Mogę...
-Co?
-No, bo... ja chciałam spytać... czy mogę... być z tobą... zarumieniłem się... w dark room'ie? Odetchnełem i zgodziłem się.
-Tylko ani słowa innym, ok?
-Jasne, dziękuje. Przytuliła mnie, ja zakłopotany odsunełem się, ona przesuneła się ze mną.
-Masz zamiar odpuścić? Spytałem wzdychając.
-A jak ci się wydaje? Spytała zadziornie, wpadłem na pomysł, ryknełem jej do ucha, ona puściła mnie, zaśmiałem się i uciekłem do swojego pokoju, ona pobiegła za mną, zrobiłem jej miejsce na łóżku i zasneliśmy. (bez skojarzeń)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 13, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

You can't hide || fnaf slOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz