- Laska wstajesz!!- Miley zrzuciła mnie z łóżka.
- Co nagła pobudka??- łapię się za kołdrę, próbując wstać.
- Musisz to zobaczyć!- Miley zaciągnęła mnie do Salonu.
- Noi?- Spojrzałam na Miley, siadającą na kanapie.
- Teraz zobacz. Spójrz w telewizor.- Miley złapała mnie za brodę, w kierunku telewizora, po czym go włączyła.
- Lecą wiadomości, i co z tym?- wciąż nie spuszczając zwroku, czekałam na jej odpowiedź.
- Już leci, słuchaj.- Miley.
Jestem Ania Bałon,
Nad budynkiem sklepu,
leży ofiara, bardzo zmasakrowana,
Nad nim jest godzina 22:00.
I...Nagle z cienia wyszła Macka, wbijając w jej brzuch, po czym wyrzucając ją za budynek. Widząc jak kamerzysta uciekał.
- To niemożliwe.- podbiegłam do telewizora, spoglądając na zegar.
- Coś się stało?- Miley chciała do mnie podejść, ale ją ominęlam biegnąc do pokoju.
- Nic ci nie jest!!??- Miley podeszła do schodów.
- Nie, ale nie mam czasu. Mam dużo do roboty. Kocham cię.- zbiegłam ze schodów, całując ją, po czym do wyjścia.
- Eee....
#Time up# 21:40....
- Hej kochana.- prędko poszłam do lodówki.
- Gdzie ty byłaś?... Czy ty byłaś u fryzjera!?- Miley spojrzała na mnie.
- Tak, byłam.- wyjęłam niedokończone naleśniki, siadając do stołu
- Zamartwiałam się gdzie ty jesteś, a ty be zemnie idziesz do fryzjera!?- Usiadła koło mnie.
- Ja naprawdę się śpieszę.- wcinałam już naleśnik.
- Dlaczego się tak ubrałaś, jakbyś szła na randkę?- Miley.
- Eee... No tak, zgadłaś.- na niby się uśmięchnęłam, powoli obracając głowę w stronę zegara.
- O nie!!- wybiegłam z domu, zabierając klucze do auta.
#Time up# 22:05...
- Gdzie do cholery dąb!!- biegłam, rozglądając się.
2 min...
- Chyba nie zdążyłam...- spojrzałam do okoła siebie. Nagle coś mnie rzuciło w drzewo, uderzając się o głowę.
- Ałł!- dotknęłam ręką, z tyłu głowy widząc na ręku krew.
- Co ty odemnie chcesz!?- Nagle zobaczyłam, dużego mężczyznę z mackami
- Dlaczego się spóźniłaś!?
- To ty byłeś w telewizji!!- powoli zaczęłam wstawać.
- Odpowiedz! Inaczej skączysz jak oni!- swoimi mackami podniósł mnie do góry.
- Przepraszam, słyszysz... Przepraszam!- leciały mi łzy.
Po chwili mnie puścił, po czym leżąc, łapałam oddech.
- Nikt za tobą nie szedł?- stał nadal na demną.
- N-nie...- spojrzałam w górę, na niego.
- Wybacz, tak mam...- podał w moim kierunku rękę.
- Jesteś... Nieno--rmalny.- zaczynałam kaszleć krwią.
- Co ty nie powiesz.- nagle wziął mnie, po czym byłam w innym miejscu. Położył mnie na łóżko, idąc w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz, Ałł.- zaczęła mnie boleć rana z tyłu głowy.
- Żeby zszyć ci ranę, nie ruszaj się.- po czym znikł za drzwiami.
- Nie jestem dzieckiem.- Usiadłam na brzegu łóżka, po chwili wstałam oglądając te pomieszczenie.
- Apsik! Apsik! No nie...- spojrzałam na tapczan, widząc krople krwi.
- Chyba coś ci mówiłem.- rzeczy położył na łóżko, po czym po mnie.
- Czy ty zabiłeś tą panią w telewizji?- próbowałam na niego patrzeć.
- Tak...- położyłam się brzuchem, a on zaczął szyć.
- Jak masz na imię?- powoli obruciłam głowę w jego stronę.
- Offerman... Ten najprzystojniejszy.- równocześnie się uśmiechnęlismy.
- Mieszkasz sam?
- Nie.
- Ałł!!! To boli!
- Chyba muszę ci to odkazić.- po czym mnie położył na łóżko.
- Zabijesz mnie?- leżałam nieruchomo.
- Haha!!- podszedł do szuflady, kładąc rzeczy, śmiejąc się.
- Co cię tak śmieszy!?- zdenerwowałam się.
- Nic... Ty....- Zamknął mi buzię poduszką.
- Co ty tam robisz?- nieznany głos.
- Nic, tylko czytam książkę.
- Ty książkę?- głos odszedł.
- Żyjesz?- zdjął ze mnie poduszkę.
- Tak! Jesteś jakiś niedorozwój!?- Spojrzałam na niego.
- Nikt nie może się dowiedzieć, że tu jesteś. Zrozumiano?- zbliżył się.
- Tak.... Mam pytanie. Czy ty jesteś mordercą?
- Tak.- usiadł koło mnie.
- To znaczy, że jestem...- połknęłam ślinę.- w domu morderców?
- Tak. W tym domu jesteśmy rodziną.- położył się.
- Ile was jest?- spojrzałam, siadając po turecku.
- Nie dużo. Będziesz jeszcze zadawać mi pytania?
- Nwm. To co robimy?
- Masz na myśli co ja?- spojrzał się na mnie... Chyba.
- Emm... Czy ty chcesz się ze mną bzyknąć?- Zdziwiona się zrobiłam.
- No tak.- położyłam się, a on na mnie.
- Sama nwm.- oplotłam go rękoma po jego szyi.
- Mam ochotę na ciebie.- zaczął mnie po szyi całować.
- Dobra...- teraz ja na nim siedziałam zdejmując mu bluze, po czym całując go, a on rozpinał mi bluzkę.
- Awwww!!- Offermam Łapię mnie za biodra.
- Offerman! Ktoś idzie!
""""
Noi jak wam się podoba?
Mam dalej pisać?
Jeśli są błędy to pisać!
679 słów!!!
CZYTASZ
Creepypasta: Jestem Twoja
RomanceDiana jest młodą kobietą, która nie ma pięknego życia. Rzucona przez narzeczonego zamieszkała ze współlokatorką Miley. Miley widząc jej żałosne życie, zaproponowała jej pracę dziwki. Po długiej namowie zgodziła się. Od tego czasu pracowały razem prz...