-Co tu robi mój jeep?-zdziwiłem się.
-Stoi.-spojrzałem poirytowany na Scotta.
-Serio? Nie zauważyłem.-odparłem z sarkazmem.
-Oj no kazałem twojemu tacie wcześniej nim tu przyjechać.-powiedział już poważnie.
-Dzięki.-dałem mu buziaka w policzek i ruszyliśmy do budynku. Weszliśmy do środka, rzuciłem swoją torbę w kąt, podszedłem do dużego stołu i usiadłem na nim. -To wszystko jest nasze?-nie dowierzałem. Rozglądałem się po całym pomieszczeniu i chodź, byłem tutaj już nie jeden raz, to teraz jest tu o wiele przyjemniej.
-Tak jest nasze.-Scott stał nadal w drzwiach i przyglądał mi się z łobuzerskim uśmiechem.
-Co?-zapytałem, też się uśmiechając. Chłopak podszedł do mnie i położył dłonie na mojej tali.
-Nic.-wyszeptał, patrząc mi w oczy. Powoli zjechał wzrokiem na moje usta, przygryzłem wargę, a Scott znów spojrzał w moje oczy. Przysunął się do mnie, między moimi nogami, na tyle blisko, że stykaliśmy się nosami, poczułem jego oddech na mojej twarzy. Przymknąłem powieki, oddając się chwili. Poczułem jego usta na moich. Całowaliśmy się wolno i delikatnie, czułem się jak przy naszym pierwszym pocałunku. Dłonie mojego ukochanego błądziły po moich plecach, sprawiając, przyjemy dreszcz, przechodzący przez moje ciało. Zarzuciłem mu dłonie na szyję. Scott przeszedł z pocałunkami na moją szyję. Westchnąłem głośno, na co poczułem, że McCall się uśmiechnął. Zrobił mi malinkę.
-Zrób jeszcze jedną.-stęknąłem. Chłopak spojrzał na mnie, pytająco.-No co? Przyłóż się, bo są nietrwałe.-przygryzłem wargę a Scott przywar do moich warg.
-Czyżbyś mi sugerował, że nie potrafię zrobić malinki?-wyszeptał w moje usta.
-Trochę?-ten oderwał się ode mnie i spojrzał, wydymając dolną wargę.-Czy mam cię nauczyć jak to się robi?-
-No pokaż mistrzu.-przywarłem do jego szyi i zjechałem na obojczyk i zrobiłem mu dużą malinkę.-Zwracam honor.-zaśmiałem się cicho. Zaczęliśmy się dalej całować, gdy nagle po pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk dzwonka mojej komórki. Usłyszałem warknięcie Scotta.
-Muszę odebrać.-szepnąłem, delikatnie go odpychając. Brunet spojrzał na mnie smutno.-Kochanie, zaraz wracam.-cmoknąłem go i zeskoczyłem ze stołu. Wyciągnąłem komórkę z torby i odebrałem.
-Halo?-
-Dzień Dobry. Dzwonię z Echen Hause. Za prośbą Petera Hale chcę pana po informować o prośbie przybycia i porozmawiania z panem Peterem.-
-Dobrze, a kiedy?-
-Dzisiaj.-
-Dziękuję, przyjadę.-rozłączyłem się i spojrzałem na Scotta siedzącego na moim miejscu na stole.
-Słyszałeś?-zapytałem.
-Tak.-podszedłem do niego i tym razem to ja stanąłem między jego nogami.
-Ciekawe czego chce.-zastanowiłem się.
-Pewnie, żebyśmy mu nie zdemolowali mieszkania.-McCall zaczął całować mnie po szyi.
-Pewnie tak.-szepnąłem. W pewnym momencie Scott zaprzestał całowania. Zeskoczył ze stołu i posadził mnie, w miejscu, gdzie wcześniej siedział.
-Czuję, że zastanawiasz się nad Peterem.-spojrzał mi w oczy.
-No bo mamy tam jechać dzisiaj, ale zastanawia mnie, po co Peter, nas potrzebuje.-chłopak przewrócił oczami i zdjął mnie ze stołu.
-Jedziemy do niego, ale jak wrócimy, rezerwuję cię na całą noc.-pocałował mnie w policzek i ruszył do drzwi.
-O nie! Czy dzisiejszej nocy dokonam żywota?!-zawołałem za nim teatralnie.
-Tak zamierzam cię rozszarpać, a następnie zjeść.-podszedłem do niego, a ten przywarł do moich ust, przygryzając moją wargę, zacisnąłem dłonie na jego koszulce. Kiedy się ode mnie oderwał, zaśmiał się cicho.
-Bolało.-mruknąłem.
-Nie czuje twojego bólu.-złapał mnie za dłoń.
-Ugh... Spadaj.-
Hej wróciłam! Ahh jak dawno nie pisałam o tej słodkiej parze. Dziękuje, że dobiliście aż 700 oczek. Dziękuje i mam nadzieje, że rozdziały będą się wam podobać.
CZYTASZ
You become a monster/ Sciles 5
FanfictionTo już kolejna część seri Sciles "More that friends" Znów wracamy do Scilesa. Tym razem czeka ich nowe zagroznenie. Niby wszysto się ukałada, ale nie podejżewaliście, że jak chłopcy dostali loft od PETERA to on musi coś chcieć w zamian? Tak też jes...