9

156 10 3
                                    

  -Ja poczekam na korytarzu.-młodszy wyszedł, a ja podszedłem do śpiącego chłopaka.

-Scott...-szepnąłem, a ten otworzył powoli oczy.

-Stiles? Mmm...tęskniłem.-usiadł, a ja zobaczyłem, że nie ma na sobie żadnego ubrania. Brunet nie krępował się zbytnio.

-Ja też, ale teraz się ubierz.-znalazłem ubrania poskładane na jednej z półek. Gdy chłopak się już ubrał, usiadł na podłodze, a ja obok niego wtulony w jego ramię.-Mój tata nie złapał jeszcze Dantego.-zacząłem bawić się jego palcami u dłoni.

-Spokojnie, Deaton coś wymyśli.-pocałował mnie w czoło.

-Scott, nie chcę cię stracić.-spojrzałem mu w oczy.

-A ja nie chcę cię stracić.-westchnąłem smutny. Poczułem jego dłonie na moich policzkach, pocałował mnie delikatnie. Nagle usłyszałem trzask, za drzwi. Gwałtownie wstałem i wyszedłem z kręgu, w którym siedzieliśmy.-Stiles, zostań tutaj.-spojrzałem osrani raz na Scott i wyszedłem z pomieszczenia. Zobaczyłem Liama leżącego na podłodze, a nad nim stał Deaton. Zmarszczyłem brwi zdziwiony zaistniałą sytuacją.

-Hej Stiles, żałuj, że cię nie było, Miał być miłe przywitanie.-stęknął boleśnie młodszy.

-Przepraszam, ale nie wiedziałem, że przyjdziecie.-odezwał się zakłopotany druid.

-Spokojnie, nic się nie stało Liam się wyleczy.-"A jak nie to nie wielka strata."

-Znalazłem lekarstwo.-otworzyłem szeroko oczy, a mój rytm serca przyśpieszył.

-Ja też chcę wiedzieć!-usłyszałem za moimi plecami krzyk mojego ukochanego. Szybko bez pytania podszedłem do kręgu, w którym był Scott i przerwałem linię z jarzębu. Stanęliśmy wszyscy przy metalowym stole.

-No więc tak Satomi ma lekarstwo, ale potrzebuje czasu, by je przygotować. Będzie gotowe jutro o czwartej po południu. Wtedy wy będziecie w szkole, stamtąd jest przejście do skrytki Hale, gdzie jest ostatni składnik, fioletowe grzybki. Stiles i Scott idą do szkoły, ponieważ rozmawiałem z twoją mamą Scott, nie mówiłem jej, co się dzieje, ale nie była zadowolona opuszczonymi lekcjami.-zwrócił się, do którego bruneta trzymałem za rękę.-Na piątej lekcji schodzicie do piwnicy a tam znajdują wejście do skrytki wtedy Liam i Lydia jadą do rezerwatu i spotykają się z Satomi która da im antidotum. Jeśli nam się uda to Scott przetrwa, ale musicie działać szybko.-skinęliśmy wszyscy zgodnie z głowami. Liam wrócił do loftu wraz ze mną i Scottem. Zostało nam parę godzin snu do akcji. Liam niechętnie spał na kanapie, a ja ze McCallem razem na naszym łóżku.

-Ale tęskniłem za miękkim łóżkiem.-wtulił się w poduszkę, a ja przyglądałem mu się z uśmiechem. Chcę zapamiętać tę twarz na zawsze, nie chcę, bym kiedykolwiek zapomniał, jak wyglądał, jego zachowania, mimiki twarzy, zapachu, wszystkiego. Chcę go zapamiętać, bo mogę go stracić.-Czemu mi się tak przyglądasz?- wyrwał mnie z rozmyśleń.

-Bez powodu.-Scott przysunął się do mnie i przytulił, splatając nasze nogi.

-Powiedz.-wyszeptał wprost do mojego ucha.

-Chcę po prostu cię zapamiętać.-przygryzłem wargę, a McCall zrobił smutną minę.

-Obiecuję ci, że nie będziesz musiał mnie pamiętać, ponieważ zawsze będę przy tobie.-pocałował mnie, a ja powoli oddałem pocałunek.

-Możecie iść spać?! Bo mi przeszkadzacie!-usłyszałem głos, na który chciałbym zabić jego właściciela, a następnie siebie za to, że pozwoliłem sobie nieprzebywanie z nim.

-Nienawidzę tego chłopaka.-mruknąłem niezadowolony.

-Słyszałem!-"No zabiję."

-Idź spać, my też już idziemy spać.-nie usłyszałem odpowiedzi, więc wtuliłem się w Scotta, wtedy czułem się bezpieczny i kochany.  

You become a monster/ Sciles 5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz