I.

21 2 0
                                    

Ile miast zamiera w jednej katastrofie

naznaczonej wczorajszą

krwią,

jutrzejszym szampanem, tyle

dzwonków,

brokatów

wita niewolnika.

Tak przeszedł On obok

świergocącą burzą.

Tak przemknęła Ona wnet

lekkim cynamonem.

Widzieli się wczoraj,

dziś się

już

nie znają --

tak prawidła czasów

naznaczają wiernych.

On pierwszy nagiął miecz

zakuty w skale i

dziś

obraca się, ogląda,

by zatrzymać postęp.

Lecz n i e z d o ł a ł nawet

złapać pukla włosów,

co tak czernią się

teraz na rosie,

na gałęziach.

Muska jednak dłonią jak

aksamit ciętą złoty wieniec

ostrokrzew,

laur rozkoszy.

Faryzejski GanimedesWhere stories live. Discover now