3.

75 11 6
                                    

Tego mogłam się spodziewać.

Po nim mogłam spodziewać się wszystkiego.

Kilka minut minęło zanim zdążyłam do końca oswoić się z tym, że nie będzie to przyjemna podróż.

Jak ja go nienawidzę.

Jak tylko przyjdę do domu, zafunduję mu takie lanie, jakiego jeszcze nie widział.

Jedyne co mi teraz zostało, to powrót do domu oddalonego cztery kilometry od szkoły na piechotę albo przejażdżka autobusem.

Świetnie. Po prostu świetnie.

Nawet nie wiedziałam gdzie jest ten cholerny przystanek. Wiłam się jak upośledzona po całej okolicy, mając nadzieję, że w końcu go odnajdę. Przy okazji zwiedziłam trochę miasta, co było chyba tego jedyną zaletą.

Dziesięcio minutowe, obsesyjne poszukiwania tego zasranego, jednego miejsca poszły się walić.

Zdesperowana, spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu, który pokazywał w tej chwili trzy procent.

Beth, ty szczęściaro.

Moje szczęście można byłoby rozdawać garściami w jakimś cholernym totolotku dla osób dotkniętych chorobą zwaną majestatycznym niepowodzeniem w życiu.

Fajnie by było.

I tak nie znajdę tego pieprzonego przystanka, więc po co się męczyć. Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, że już dawno mogłabym być w domu i oglądać "Grę o tron".

Trzymając dalej mój telefon w dłoni, poczułam wibracje, które oznaczały, że dostałam właśnie wiadomość.

Od: Emily

Masz czas dziś wieczorem?

Do: Emily

Zależy czy w ogóle dotrę do domu.

Od: Emily

Jak to.

Życie, kochana.

Do: Emily

Mój kochany braciszek postanowił, że oleje mnie dla swoich popieprzonych kumpli.

Od: Emilu

Oj, ty to mas...

Nie zdążyłam przeczytać wiadomości do końca, bo właśnie w tym momencie rozładował mi się telefon.

Jeszcze tego, kurwa brakowało.

Rozwścieczona, z całych sił kopnęłam o ławkę, która znajdowała się obok mnie. To znaczy, teraz już nie. Teraz to odpoczywała na trawniku.

-Nie denerwuj się tak, młoda. - usłyszałam za plecami, ale to zignorowałam. Pewnie to  jakiś frajer, który w tej chwili cisnął ze mnie niezłą bekę. Przynajmniej poudaję, że wcale tego nie słyszałam.

-Tak do ciebie mówię. - dobra, jednak chyba zobaczę kto to.

Po natychmiastowym obrocie w stronę, z której wydobywał się głos, moim oczom ukazał się on.

-Mike?! - o nie, tylko nie to. - Czemu nie jesteś w szkole? Przecież...

-Wymknąłem się na chwilę jak tylko smoczyca wyszła z klasy. - powiedział z wyjątkowym spokojem. - Jeszcze chwila i bym tam zwariował.

I Want You, BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz