na samym wstępie chciałabym podziękować, że wybraliście akurat to fanfiction. mam nadzieję, że wam się spodoba. byłoby miło, gdybyście zostawili po sobie komentarz, uwielbiam je czytać.
***
Lampa zwisająca z sufitu zamrugała parę razy, kiedy kolejny grzmot rozległ się gdzieś niedaleko. Tej nocy panowała istna nawałnica, którą pogodynki wręcz zastraszały wszystkich od miesiąca. Taehyung mógłby przysiąc, że jeszcze nigdy nie podskoczył przy huku wywołanym przez padający piorun. Pan Lee spojrzał na niego znad okularów i uśmiechnął się z rozbawieniem.
– Panie Kim, proszę wracać do pracy, za chwilę skończymy.
Pan Lee był wiecznie uśmiechniętym, wesołym człowiekiem, którego charakter nijak pasował do zawodu. Przeprowadzał sekcje zwłok, a Taehyung, student drugiego roku medycyny, od pół roku był jego pomocnikiem. Sam Taehyung niezbyt lubił to zajęcie, wpatrywanie się w martwych ludzi nie należało do przyjemnych zajęć. Szczególnie o dwudziestej, w ciemną noc, przy akompaniamencie burzy z piorunami i rzęsistym deszczem, bębniącym niemiłosiernie w dach i okna.
– Przepraszam – kiwnął głową, wracając do notowania swych oględzin. Zwłoki należały do kobiety po czterdziestce, wyglądającej zaskakująco młodo. Jak się później okazało, zmarła prawdopodobnie na wskutek wstrzyknięcia botoksu przez niekompetentną osobę. Pan Lee zabrał się do zszywania denatki, której płaty odgarniętej na boki skóry wyglądały jak komiczny płaszcz. Taehyung wzdrygnął się na ten widok.
– Skończyliśmy – oznajmił po chwili Lee, sięgając po notatnik, który służył studentowi do zapisywania swoich spostrzeżeń – bardzo dobrze to ująłeś, poprawiłeś się! – pochwalił go, oddając notatnik. Spojrzał na zegarek i uśmiechnął się przyjaźnie – dochodzi pół dziewiątej, uwinęliśmy się szybciej niż myślałem.
– Całe szczęście, padam na twarz – oznajmił chłopak, na co pan Lee się zaśmiał.
– Wszyscy studenci mówią to samo. Eh, jak wy sobie poradzicie w życiu, jesteście wiecznie śpiący!
Taehyung już miał ubrać zamszowy płaszcz, wiszący na wieszaku przymocowanym do ściany, jednak od strony drzwi rozległ się nagły łomot. Pan Lee zmarszczył brwi i podszedł szybko do drzwi.
Na progu stał policjant. Pan Lee często miewał takie wizyty, w większości chodziło o ofiary śmiertelne. Kim naprawdę nie rozumiał, jak można zajmować się trupami bez żadnych uszczerbków na psychice. Całe szczęście musiał przy tym asystować tylko raz w tygodniu.
– Mamy nowe ciało – oznajmił policjant, a Taehyung z trudem powstrzymał się od jęknięcia. A już miał nadzieję na powrót do domu.
– Dobrze, zajmę się nim jutro – machnął ręką Lee, jakby mówił o pogodzie. Policjant pokręcił głową.
– Nie, potrzebujemy autopsji na jutro rano. Koniecznie.
Pan Lee spojrzał na studenta, próbującego nie wyglądać jak najbardziej zmęczony człowiek na świecie, po czym westchnął i skinął głową.
– No dobrze, dajcie nam to ciało. Uwiniemy się raz-dwa.
Mężczyzna wrócił się do samochodu i po chwili wniósł na salę czarny materiał, który Taehyung kojarzył z miejsc wypadków samochodowych. Położył ciało na metalowym stole, skinął panu Lee i wyszedł z budynku.
– Przepraszam – powiedział pan Lee, rzucając Taehyungowi zmęczone spojrzenie – taka praca.
– Rozumiem – uśmiechnął się student i podszedł do szafki, by ubrać rękawiczki. Kiedy się odwrócił i podszedł do stołu, pan Lee już rozsuwał zamek w materiale. Taehyung wytrzeszczył oczy, czując jak krew odpływa mu z twarzy. Nie musiał sprawdzać danych przyniesionych przez śledczego, żeby wiedzieć, jak nazywa się denat, wpatrujący się w nicość szklistymi, ciemnymi oczami.
To był Jeon Jeongkuk.
Jego sąsiad.
CZYTASZ
autopsja • vkook
Fanficmłody student medycyny asystujący przy sekcjach, pewnej burzliwej nocy trafia na kogoś, kto jeszcze tydzień temu machał mu wesoło z okna sąsiedniego domu.