pierwszy.

368 21 2
                                    

[ W mojej historii Eva i jej koleżanki są z tego samego rocznika co chłopcy z The Penetrators, czyli '97. ]





___________________________________________________

lørdag, 15:43.

- Schistad, do diabła! Skup się!
Rudowłosa warknęła do chłopaka, gdy po raz kolejny bardziej skupił swoje zainteresowanie na telefonie niż na fakcie, że siedząca naprzeciwko niego dziewczyna robi wszystko co w jej mocy, by jak najlepiej wytłumaczyć mu, na czym polegają ciągi arytmetyczne i geometryczne. Schistad nie był głupi. Potrafił myśleć logicznie. Zazwyczaj trójki czy nawet czwórki przychodziły mu z matematyki z łatwością, bez większego przykładania się do powtórek w domu. Niestety ten dział jakoś niekoniecznie mu podpasował, co zaskutkowało oceną niedostateczną na zeszłotygodniowym teście. Chcąc nie chcąc potrzebował korepetycji. Sam nie potrafił zabrać się za to albo po prostu nie chciało mu się poświęcać na to czasu.
Gdy chłopak nie zareagował na jej uwagę w żaden sposób, dźgnęła go długopisem w pierś. Jęknął i przerzucając swoje zaskoczone spojrzenie z ekranu smartfona na twarz swojej korepetytorki złapał się za bolące miejsce.
- Zgłupiałaś kompletnie? – Syknął, rozmasowując mięsień.
- Gdybyś łaskawie mógł poświęcić mi trochę uwagi to nie musiałabym tego robić.
Wyrwała mu urządzenie z ręki, jednym przyciskiem wyłączając je, co spotkało się z wielkim oburzeniem ze strony chłopaka.  Odłożyła telefon na stolik nocny nic sobie nie robiąc z jego reakcji.
- Eva, no!
- Schistad, nie po to poświęcam swój cenny, wolny czas żebyś mnie ignorował, do cholery! – zirytowała się.
- Jest sobota, Mohn! – zawołał, przejeżdżając w znużeniu dłonią po twarzy.
- Jestem tego świadoma. Istnieje o wiele więcej ciekawszych rzeczy do roboty niż uczenie Cię matmy, ale przypomnę, że sam tego chciałeś! – wytknęła mu, na co westchnął.
- Ja też znam wiele interesujących form spędzenia wolnego czasu, Mohn. O wiele przyjemniejszych niż to dziadostwo – poruszył zabawnie brwiami, a na jego usta wpłynął cwaniacki uśmieszek.
Pokręciła głową, wywracając oczami na dwuznaczność jego wypowiedzi. Przyzwyczaiła się do takich tekstów już dawno. Chris nie byłby sobą, gdyby choć raz w każdej rozmowie nie dorzucił czegoś zbereźnego. Od dłuższego czasu między nimi zrodziło się coś na obraz przyjaźni, więc była pierwszą osobą, o której pomyślał, gdy tylko usłyszał od swojego nauczyciela, że nie może zostawić tego testu bez poprawy. W dodatku, co było na początku dla ich dwojga ogromnym zaskoczeniem - dogadywali się naprawdę dobrze.
- Jaki ty dziś jesteś upierdliwy, Schistad. Gorzej niż zazwyczaj. Żadna Ci wczoraj nie dała? – parsknęła ironicznie, zamykając leżący na jej skrzyżowanych nogach podręcznik.
- A żebyś wiedziała – zajęczał, opadając twarzą prosto w poduszkę.
- O nie! Czyżby urok sławnego Chrisa Penetratora wygasł?
Mruknął coś, ale jego słowa przez poduszkę zlały się w cichy szmer. Po chwili przekręcił się na bok, spoglądając na nią poważnym wzrokiem, na co zmarszczyła brwi nie rozumiejąc co się dzieje.
- William wymyślił, że nie wytrzymam miesiąc bez  zaliczania panienek jak leci. A potem ta twoja durna przyjaciółeczka, - widząc, że chce mu przerwać, przewrócił oczami - którą Magnusson raczy nazywać „swoją dziewczyną" podpuściła go żeby się ze mną założył! O cztery pieprzone tysiące koron! Zgodziłem się, bo co! Przecież taka sumka ulicą nie chodzi – westchnął. – Ale nim miesiąc się skończy uschną mi jaja. Wiesz, że organ nieużywany zanika?
Ostatnie zdanie powiedział z taką powagą, że wybuchnęła śmiechem o mało nie spadając z łóżka.
Życie Chrisa Schistad'a miało przez miesiąc zamienić się w prawdziwy melodramat.

___________________________________________________

Jest i pierwszy rozdział! Krótki, ale nie chciałam zwlekać z jego publikacją.

Buziaki! xx

it's complicated [eva x chris]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz