11. "Nieoczekiwane zdarzenie"

56 14 23
                                    

     Gdy otworzyłam oczy, przez okno już wkradało się słońce. Promienie oświetlały wszystko wokół. Nie wiedziałam, która była godzina, jednak czułam się wyspana jak nigdy dotąd. Lily jeszcze smacznie chrapała, dlatego po cichu wstałam z łóżka, wzięłam swoje rzeczy i udałam się do łazienki.

     Weszłam do kabiny prysznicowej i puściłam na siebie letnią wodę. Po długiej i relaksującej kąpieli, ubrałam na siebie szorty w kolorze białym oraz biały crop-top, po czym opuściłam toaletę. Zaniosłam swoje rzeczy do pokoju i udałam się do kuchni.

     Otworzyłam lodówkę by zobaczyć, co tak w ogóle ze sobą zabraliśmy. Postanowiłam zrobić śniadanie dla nas wszystkich, jednak uprzednio włączyłam kanał muzyczny. Do pracy przygrywał mi Imagine Dragons.

     Wyjęłam jajka i bekon. Stwierdziłam, że najlepiej będzie, gdy zrobię jajecznicę. Nie zabiera to tak dużo czasu, dlatego wystawiłam wszystko co było mi potrzebne i zaczęłam przygotowywać jedzenie, co chwila nucąc piosenki, które leciały. Nogi same porwały się do tańca. Po chwili jednak poczułam, że ktoś mi się przygląda. Odwróciłam się i napotkałam wzrok Jakego.

     — Oh, hej! — powiedziałam zawstydzona.

     — Hej, jak się czujesz? — zapytał z uśmiechem przyklejonym do twarzy.

     — Dobrze, dzięki, że pytasz, a ty? Długo mi się przyglądasz?

     — Nie bardzo, głowa mi pęka od nadmiaru alkoholu. Hm... Patrzę na ciebie od jakiegoś czasu i fajnie kręcisz pupą. — Uśmiechnął się łobuzersko.

     Odwróciłam wzrok, by nie zauważył moich zarumienionych policzków. Nie rozumiałam, dlaczego niektóre słowa tak na mnie działały. I nie byłam w stanie się do nich przyzwyczaić. Dziwiłam się sama sobie, że wczoraj nie wstydziłam się przy grze w butelkę, lecz to wszystko było spowodowane nadmiarem trunku.

     W chwili, gdy się odwracałam by wyjąć talerze, znowu wpadłam na chłopaka. Jake był osobą, z którą zderzyłam się po raz trzeci.

     — Tak bardzo lubisz moją bliskość? — zapytał z uśmiechem.

     — Hm... jakby się nad tym zastanowić... — odwlekałam odpowiedź — Nie! — powiedziałam ze śmiechem.

     — Czyżby? 

     — Owszem, a poza tym to ty nie patrzysz jak chodzisz. — Posłałam zwycięski uśmiech i wyminęłam go, by w końcu wyjąć potrzebne naczynia.

     Zaczęłam znosić wszystko na taras do stołu. Miller postanowił mi w tym pomóc, dlatego wszystko zajęło znacznie mniej czasu niż powinno. Udałam się na górę, by obudzić dziewczyny na gotowe już śniadanie. Jake miał zrobić to samo z pozostałymi.

     Lily jeszcze spała, dlatego podeszłam do łóżka i lekko ją szturchnęłam. O dziwo obudziła się szybciej niż Rose.

     — Hej, hej — powiedziałam, uśmiechając się do niej.

     — Hej  — odpowiedziała jeszcze trochę zaspanym głosem.

     — Zejdź na dół jak wstaniesz. Przygotowałam śniadanie i już stygnie na tarasie, więc rusz swoją ładną dupkę. 

     Obudziłam pozostałą dwójkę. Nie kłopotałam się z pukaniem do ich drzwi, ponieważ byłam przekonana, że jeszcze śpią, jednak pomyliłam się, Rose spojrzała w moją stronę, w momencie gdy otworzyłam drzwi.

     — Hej, nie śpisz już? — zapytałam wyraźnie zdziwiona.

     — Nie mogę spać — odpowiedziała.

Big mistakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz