„Znowu ulewa? Boże święty, ile można?!" Pomyślał zrezygnowany Alfred, patrząc na ścianę deszczu spływającą po szybie, doskonale rozumiał, że Anglia ma swoje własne warunki pogodowe, ale spójrzmy prawdzie w oczy cztery dni nieprzerwanej burzy w samym środku lata to lekka przesada, nawet dla Anglików. Chłopak z westchnieniem odszedł od okna, narzucił na siebie luźną bluzę z tarczą Kapitana Ameryki i jakieś luźne spodnie. Najciszej jak potrafił skierował się do kuchni, aby nie obudzić leżącego obok chłopaka „Słodziak" szepnął z uśmiechem, gdy opuścił pokój.
Gdy dotarł do celu, rozejrzał się po szafkach i ziewnął głęboko.„Jajka, mleko, masło, sól... O! Pomidorki i papryka!"Powiedział do siebie, po czym rozłożył składniki na blacie i włączył radio.
„What would I do without your smart mouth?
Drawing me in, and You kicking me out
Got my head spinning, no kidding, I can't pin You down
What's going on in that beautiful mind?
I'm on your magical mistery ride
And I'm so dizzy, dont know what hit me, but I'll be alright..."
Podśpiewywał Alfred, mimowolnie tupiąc nogą do rytmu i uśmiechając się marzycielsko. Po kilku minutach w całym mieszkaniu rozprzestrzenił się nieziemski zapach świeżo smażonego omletu, który najwidoczniej musiał zadziałać zgodnie z planem, gdyż po kilku chwilach rozległy się ciche kroki a zaraz po tym, w progu pojawił się Arthur ubrany w o wiele za dużą bluzę z kapturem z grotem strzały i napisem Arrow, jak mogliście już zgadnąć, należącą do Amerykanina oraz krótkie spodnie od piżamy. „Dzieńdoberek śpiąca królewno!" Powitał go Alfred i pocałował szybko w policzek, po czym zaniósł talerze i kubki na stół. „Dobry"mruknął, wciąż nie do końca rozbudzony, Anglik, przecierając sennie oczy. Usiadł na krześle, dłubiąc widelcem w śniadaniu i popijając herbatę. „Nieźle ci w moich ciuchach, tak swoją drogą." Zaśmiał się niebieskooki, oczy Arthura rozszerzyły się a on sam, niewiele myśląc, szybkim ruchem zdjął z siebie bluzę i rzucił nią w Amerykanina. Jego policzki pokryły się czerwonym rumieńcem wstydu natomiast oczom Alfreda ukazał się widok, o którym nigdy nie śmiał nawet myśleć, zasłonił usta ręką a w jego błękitnych oczach wezbrały łzy. Trupio bladą skórą widoczne były rzędy żeber a obojczyki i biodra wystawały nienaturalnie, dopiero teraz zauważył jak zapadnięte były jego policzki, jak matowe stały się jego włosy. Szybko podszedł do chłopaka i objął go delikatnie, aby nie daj Boże nie uszkodzić i tak kruchego ciała, Arthur stanął jak wryty. „Iggy... dlaczego?" Zapytał roztrzęsionym głosem, Anglik otrząsnął się z szoku i,prawie potykając się o własne nogi, popędził do łazienki. „Skarbie, czekaj!" Krzyknął za nim, próbując złapać go za rękę, nie zdążył. Puścił się biegiem za nim i szarpnął za klamkę, bezskutecznie, uderzył pięścią w drzwi. „Arthie otwórz drzwi, proszę!" Krzyczał ze łzami w oczach. „Arthie to nie jest śmieszne, otwórz błagam!" W odpowiedzi uzyskał jedynie ciszę, usiadł więc w kącie pod drzwiami i czekał, usłyszał dźwięk napływającej wody, lecz niedługo potem, wyczerpany łzami i wyciszony nieustającym deszczem, usnął.
Jakiś czas później obudził go dźwięk palców uderzających w klawiaturę, jęknął cicho i przeciągnął się, nie leżał na podłodze, był w sypialni w swoim łóżku. „Już się obudziłeś skarbie? Jak się czujesz?" Zapytał zmartwionym tonem Arthur, kładąc dłoń na jego policzku. Doskonale, jak nowo narodzony."Powiedział podnosząc się do siadu. „Co tam piszesz?" Spytał zaciekawiony i odrobinę zaniepokojony widząc siódmą stronę tekstu, wiedział, że jego chłopak ma ciekawy, aczkolwiek nieco dziwny nawyk „rozpisywania stresu". Usiadł za nim i zaczął masować zesztywniałą szyję i barki. „Kolejną opowiastkę,która nie ujrzy światła dziennego oczywiście, a cóż by innego?" Odpowiedział, odrywając palce od klawiatury i strzelając nimi, Alfred zwinnie wychylił się, zamknął laptopa i, mimo głośnych protestów partnera, postawił urządzenie na szafie. „Co ty na to, że zrobisz sobie przerwę, zamówimy pizzę, a potem Netflix and chill?" Zapytał, od razu widząc jak Arthur wzdryga się na wzmiankę o jedzeniu, przykucnął przy nim i położył dłoń na ramieniu. „Arthur proszę, musisz coś zjeść, chociaż dla mnie, okay?" Zaproponował, obejmując go czule. No dobrze." westchnął zrezygnowany, układając się wygodnie. „That's my boy." Szepnął, całując go w czoło.
YOU ARE READING
All of me (Usuk)
RomanceLekki angst z uroczym zakończeniem OSTRZEŻENIE: Jeśli nie czujesz się komfortowo, czytając o kompleksach i zaburzeniach odżywiania, nie otwieraj tej opowieści (choć zapewne będziesz żałować.) Konstruktywna krytyka mile widziana ;3