snapshots from a zombie apocalypse

414 21 11
                                    

Dla tych, którzy obserwują mnie ze względu na inne fandomy, a nadal jakimś cudnym cudem mają ochotę przeczytać ten fic: generalnie jest to ff bazujące na grze o zombie, Left 4 Dead2, której znajomość nie jest wymagana, by to to przeczytać i indżojować. Jedyne co trzeba wiedzieć to fakt, że (duh) są tutaj zombie; niektóre trochę niestandardowe. :')

//ostrzeżenia: slash, zombie +  obrzydliwości z nimi związane, przekleństwa, napomknięcie seksu





Za zamgloną szybą niebo łypało na niego bladymi odcieniami szarości, zupełnie jak podczas zimowych poranków. Nick utopił swojego w połowie wypalonego peta w szklance. Wciąż miał jeszcze pół paczki, nawet pomimo tego, że wypalił już z pięć fajek w ciągu ostatnich piętnastu minut. Zakazy palenia niech będą przeklęte.

Przyjrzał się swojemu odbiciu w lustrze i parsknął z obrzydzeniem, kiedy dostrzegł nowo formującą się malinkę na szyi. Zerknął przelotnie na otwartą walizkę, która leżała obok niego. W środku znajdowały się przynajmniej ze dwa kafle wygrane zeszłej nocy, a na tym wszystkim leżał pistolet.

Scena prawie jak wyrwana prosto z filmu. Zaśmiał się sam do siebie na tą myśl. Prawie, prócz tego, że znajdował się w cuchnącej łazience, w równie cuchnącej restauracji w środku pieprzonej Georgii.

Prawdopodobnie powinien być bardziej ostrożny, gdyby nie fakt, że była szósta rano w niedziele i żadnej żywej duszy w pobliżu.

Z zewnątrz doszedł do niego odgłos czyichś kroków, obijających się po korytarzu. Brzmiały jakby ich zataczający się właściciel nie do końca wiedział gdzie dokładnie chce dotrzeć, prawdopodobnie wracając ze srogo zakrapianej imprezy w poszukiwaniu zdatnego do jedzenia śniadania.

Gdzieś dalej z hukiem robiła się szklanka. Zmarszczył brwi.

Nieważne.

Nick zapalił kolejnego papierosa i zamknął walizkę, uprzednio wyjmując z niej broń. Powoli dokończył palić, obserwując szary dym mieszający się przed nim z powietrzem, z ręką zaraz obok pistoletu, który leżał na umywalce.

Na razie, Savannah, Georgia. Lepiej się już pożegnajmy.

I nagle drzwi wyłamały się do zewnątrz w akompaniamencie deszczu złożonego z drzazg. Jakiś gość wtoczył się do środka, dziwnie charcząc.

"Co do kurwy?!"

Facet wywalił zawartość swojego żołądka prosto na podłogę. Nick zerwał się i momentalnie cofnął kilka kroków, ratując swoje buty przed... czym, do cholery, właściwie? Krwią?

"Co jest z tobą nie tak, do diabła?!"

Mężczyzna nie odpowiedział, a kiedy wreszcie podniósł na niego wzrok, Nick nagle uświadomił sobie, że było z nim coś bardzo, bardzo nie tak.

"Cóż, cholera" stwierdził dobitnie Nick.

Chwycił za broń.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Więc, no, gdzie pracowałeś?" zapytał Ellis, rozmasowując sobie kark.

Nick po prostu wgapił się w niego w odpowiedzi.

"Hej, stary, po prostu staram się jakoś zacząć rozmowę!"

"Więc, no, dlaczego uważasz, że chcę z tobą o czymkolwiek rozmawiać?" odparł Nick, naśladując głos i akcent Ellisa. Kpiący ton nie zrobił na Ellisie zbytniego wrażenia, chłopak tylko popatrzył na niego kątem oka i zaraz wrócił do pilnowania wejścia do toalet.

fotki prosto z zombie apokalipsyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz