Rozdział 2

4.9K 175 31
                                    

Alice POV

Obudziłam się. Zerknęłam na telefon, żeby sprawdzić godzinę i była 6.15. Bardzo nie chciałam wstawać, ale musiałam mimo, że byłam mocno zmęczona. Powoli zeszłam z łóżka i udałam się do łazienki, wzięłam szybko zimny prysznic i lekko się pomalowałam. Po zrobieniu tych czynności poszłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki. Gdy zjadłam wstawiłam naczynia do zmywarki i wtedy usłyszałam, że Isak się obudził i rozmawia z kimś przez telefon, nie zwracając na to uwagi poszłam się ubrać.

Stałam przed szafą z 15 minut z tym samym problemem co zawsze, czyli „NIE MAM SIĘ W CO UBRAĆ " dopóki nie zerknęłam na zegarek. Była 7.35, więc Isak za 10-15 minut jedzie. Zaczęłam szybko grzebać w szafie. Postanowiłam, że ubiorę czarne rurki z wysokim stanem, moją ulubioną koszulkę z Tommy'ego i niezawodne vansy. W tej samej chwili, gdy się ubrałam zawołał mnie mój kuzyn. Zarzuciłam plecak na ramię i poszliśmy do samochodu.

Podczas jazdy do Isaka zadzwonił telefon, który odebrał i zaczął z kimś żywo dyskutować, ale nie skupiałam się na ich rozmowie, jedyne co utknęło mi w głowie to to, że na koniec rozmowy powiedział "Pa Emily". Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale nie mogłam się powstrzymać i zapytałam:

-Isak, kim jest Emily?

-Emm... Emily to moja dziewczyna, poznaliśmy się na hiszpańskim. Dość śmieszna historia, bo zaczęliśmy ze sobą gadać, gdy spisywaliśmy razem zadanie domowe. Jeśli się zgodzi to moglibyśmy iść we trójkę na jakąś pizze i ją poznasz. -odpowiedział z uśmiechem na twarzy.

-Jak ona się zgodzi, to ja też jestem za. - odparłam i nim zdążyłam się zorientować byliśmy na szkolnym parkingu.

Wysiedliśmy z samochodu, a ja poszłam do gabinetu dyrektora po plan lekcji. Niestety nie wiedziałam jak dojść, więc spytałam jakąś szczupłą blondynkę.

-Cześć jestem Alice i jestem tu nowa. Mogłabyś może mi powiedzieć jak dojść do gabinetu dyrektora?- powiedziałam z nadzieją, że mi powie. Wyglądała na miłą.

-Oo cześć jestem Noora. Miło mi cię poznać. Jeżeli chcesz mogę iść z tobą, bo mam teraz matmę, a jej, jak większość ludzi tutaj, nie lubię. - powiedziała blondynka.

- Jak to dla ciebie nie problem to z chęcią. Tylko czy potem dasz rady jakoś to usprawiedliwić? -spytałam.

- Pewnie, wystarczy, że powiem nauczycielce, że ci pomagałam. Idziemy ?- odparła Noora.

-Jasne - odpowiedziałam i ruszyłyśmy w stronę gabinetu dyrektora prowadząc dalszą konwersację.

W końcu doszłyśmy. Popatrzyłam na Noorę.

-Wejdź, ja zaczekam tutaj - wskazała ławkę naprzeciwko drzwi gabinetu.

- Okej, w takim razie zaraz wracam.- powiedziałam i zapukałam do drzwi, po czym weszłam do środka.

-Dzień dobry.- odparłam do wysokiego faceta siedzącego za biurkiem- Jestem Alice Morgan i jestem tutaj nowa. Przyszłam po plan lekcji.

-Dzień dobry, proszę to właśnie on. Mam nadzieję, że będziesz się tu dobrze czuła.-rzekł i wręczył mi małą karteczkę.

-Ja również, do widzenia- odparłam z uśmiechem i wyszłam.

-No i co? Jaką masz lekcję teraz?- zapytała  Noora, gdy tylko opuściłam gabinet.

-Emm... matma - powiedziałam z rozczarowaniem. To mój znienawidzony przedmiot, z którego jako jedynego miałam kiedyś dwa razy zagrożenie. Kiedyś chodziłam na korepetycje, przez co jeszcze bardziej ją znienawidziłam, bo niczego i tak nie umiałam. Taka czarna magia, której uczą w szkole.

-Eh.. Ja mam norweski w innym budynku. A co potem?

-Hiszpański.

-Ja też. Możemy się spotkać po tej przerwie na stołówce ok? Poznam cię z moimi przyjaciółkami.- powiedziała blondynka, ja przytaknęłam i rozeszłyśmy się w swoje strony.

Przed lekcją poszłam do łazienki przez co się spóźniłam. Ah co za szczęście. Zapukałam do drzwi klasy od matematyki, weszłam do środka i zobaczyłam, że lekcja trwa już dość długo, bo nauczycielka zadała na tablicy zadania do zrobienia indywidualnie. Postanowiłam się odezwać mimo, że stała do mnie tyłem i mnie nie widziała.

-Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie.-powiedziałam, a kobieta niemal odrazu się na mnie spojrzała.

-Dzień Dobry, jesteś Alice? -spytała

-Tak.- odparłam.

-Usiądź proszę z panem Schistadem- powiedziała kobieta, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie i prowadziła dalej lekcje.

Nie wiedziałam,kto to jakiś Schistad, więc rozejrzałam się wolno po klasie i zobaczyłam chłopaka kiwającego mnie głową. To chyba on. Był wysoki, umięśniony i nawet przystojny... Ale pewnie ma dziewczynę. Podeszłam do niego i usiadłam na krześle obok. Wyjęłam książkę i zeszyt i słuchałam nauczycielki. Chłopak nie odezwał się do mnie słowem, ja też nic nie mówiłam, ale było mi to na rękę. Cisza między nami jednak została przerwana pod koniec lekcji.

-Hej Alice.- powiedział chłopak odkładając długopis, którym wcześniej notował.

-Hej umm..

-Jestem Christoffer- wtedy zbliżył się do mnie i powiedział cicho- Ale mów mi Chris.

-Uhh ok- powiedziałam niepewnie i wtedy zadzwonił dzwonek, a on spakował swoje rzeczy i szybko wybiegł z klasy. Ja zrobiłam to samo i udałam się na stołówkę, ale bez takiego pośpiechu.

FUCK | Chris SchistadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz