-2-

13 0 0
                                    

NOAH

Przebudziłem się dość wcześnie, jak na wolny, sobotni dzień. Spojrzałem na telefon, który wskazywał godzinę 07:26. Hope również nie spała, słyszałem odkurzacz w pokoju obok. Już sprząta? Ciekawe co się szykuje. Wstałem i poszedłem do salonu.
-Moja mama i Jasmine przyjeżdzają, a ja jak zwykle muszę sprzątać twój pierdolnik...- warknęła do mnie Hope, nawet na mnie nie spoglądając.
-Mój pierdolnik?! Tylko ja tu mieszkam?!- zdenerwowałem się.
-Przecież żartuje głupku.-uśmiechnęła się, wyłączając odkurzacz- Bądź tak dobry i wynieś go do garderoby.
Wychodząc z pokoju, dziewczyna cmoknęła mnie w policzek. Mimo to nie poprawiła mi tym humoru. Nie znosiłem jej młodszej siostry, zresztą ona mnie też. Wytykała mi każdy błąd, złe spojrzenie. Gówniara...
Chwyciłem odkurzacz i wyniosłem go na swoje miejsce, tak jak prosiła Hope. Wracając z garderoby spojrzałem na krzątającą się w kuchni dziewczynę. Akurat schylała się po ściereczkę, którą opuściła. Kurde, mogłaby upuszczać ją częściej. Podszedłem do niej i położyłem ręce na jej biodra, przyciągając ją do siebie. Ta, przeuroczo zamruczała.
-Wczoraj byłaś zmęczona...
-A dzisiaj już kochanie nie jestem.- przerwała mi.
Hope odwróciła się twarzą do mnie i usiadła na blat, niewinnie się przy tym uśmiechając. Niewinny lecz bardzo zadziorny uśmiech, który kochałem.
-A twój okres Skarbie?
-Kłamałam, wypada za jakiś tydzień.- odrzekła, splatając ręce na mojej szyi.
Stałem między jej nogami. Przyciągnąłem ją jeszcze bardziej do siebie. Dziewczyna po raz kolejny mruknęła. Zaczęliśmy się całować. Jej dłonie muskały mi twarz, gdy moje łapały za jej koszulkę... Ale przecież nie mogło być dobrze prawda? W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
-KURWA!- wręcz krzyknąłem.
-Spokojnie Skarbie to nie pani lekkich obyczajów tylko moja rodzina. Musiały przyjechać wcześniejszym pociągiem.- odparła Hope, zsuwając się z blatu.
-Wcale nie musiały...
Lecz dziewczyna już mnie nie słuchała. Podeszła do drzwi, otworzyła je i wpuściła gości do środka.
-Cześć mamo, hej Jasmine!- wszystkie trzy się przytuliły.
-Mam nadzieje, że wam nie przeszkadzamy.- powiedziała pani Lively.
-Pewnie, że nie!- odparła jej Hopka.
Chrząknąłem na jej słowa, a ta odwróciła się w moją stronę patrząc na mnie takim wzrokiem jakby chciała zabić.
-Och, Noah! Jak miło Cię widzieć, dzień dobry!- rzuciła mi się w ramiona moja przyszła teściowa.
-Dzień dobry pani. Jak podróż?- zapytałem.
-A dobrze, bardzo szybko, wygodnie. Jass przywitaj się ze szwagrem proszę.
-Szwagrem? Miejmy nadzieje, że nie. Cześć.- rzekła ta zołza.
-Cześć.
Ledwo przeszła przez drzwi, a ja już miałem ochotę ją przez nie wyjebać. Chyba melisa, którą ostatnio kupiłem Hope, dziś przyda się również mi.
-Zrobić wam coś do picia, może jesteście głodne?- uprzejmie zapytałem.
-Najpierw to ty się może ubierz.- znów ta zołza.
-Jasmine!- krzyknęła na nią matka.- Zachowuj się, jest wcześnie, a my już przyjechałyśmy, bez zapowiedzi o której będziemy. Noah nie zwracaj na nią uwagi. A ja z chęcią napije się kawy.
-Nastawię wodę.- odpowiedziałem.
Dziewczyny poszły do salonu, a ja zostałem w kuchni. Zrobiłem każdemu (poza zołzą) kawę i zawołałem Hope, aby zaniosła ją gościom. Sam pobiegłem do łazienki i trochę się ogarnąłem. Gdy nakładałem koszulkę dostałem sms'a.

Od: Skarb 💘
Leć proszę szybko po jakieś ciastka do sklepu Kochanie. Mam jakieś drobne w portfelu.

Oczywiście nie wziąłem pieniędzy Hopki. Nałożyłem buty i wyszedłem z domu.

*
Wychodziłem ze sklepu, gdy zaczął dzwonić do mnie telefon.
-Tak?
...
-Noah Huisman z tej strony.
...
-...

*
-Jass proszę weź się za naukę... W przyszłym roku czeka cię matura. Nie psuj sobie przyszłości imprezami.- pouczała wiedźmę jej siostra.
-Właśnie, matura dopiero za rok. Mam jeszcze dużo czasu.
-Myślałam, że jak matki się nie słuchasz to przynajmniej siostra na ciebie wpłynie. Masz do cholery same niedostateczne oceny!- oburzyła się pani Lively.
-Na wszystko mam jeszcze czas.- odparła ze spokojem Jasmine
-Mamo nie denerwuj się już proszę, zmienmy temat. Jakieś plotki miałaś dla mnie.- wyszczerzyła się Hope.
-A tak, tak. Tylko to nie plotki, a sama prawda! Alice, córka mojej koleżanki... Wiesz która?- Hopka przytaknęła- John, oświadczył się jej. Alice wychodzi za mąż.
-To super! Wiesz kiedy się pobierają?
-Jeszcze nic nie wiadomo.
-A tobie Noah kiedy się oświadczy?- odezwała się ropucha.
-W swoim czasie młoda.- odpowiedziałem.
-Tylko nie zabieraj jej na sushi, jak wczoraj. Być razem trzy lata i dalej nie trafiać z randkami!- Jasmine zaczęła się śmiać.
-Do jasnej cholery, jestem ciekawa czy ten twój BEDBOJ wie o tobie wszystko?!- wykrzyczała Hope.
-Kochanie już nie denerwuj się, nie masz czym. A tak korzystając z okazji, muszę ci coś powiedzieć.- zwróciłem się do mojej dziewczyny.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 12, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Slowly Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz