Rozdział 4

41 11 4
                                    

Otworzyłam powoli oczy i przetarłam ręką twarz, powodując tym, że list, który podczas snu przykleił mi się do niej lekko opadł na pościel. Cholera, więc to serio nie był sen. Wyprostowałam szybko list rękoma i odłożyłam na szafkę obok łóżka. Opadłam z westchnieniem ponownie na nie, starając jakoś sobie poukładać całą tą sytuację w głowie w jak najbardziej logiczny sposób. Jednak moje metody dedukcyjne na niskim poziomie nie pozwalały mi na sklejenie czegoś sensownego. Faktem było to, że zostałam w coś wmieszana i muszę mieć się na baczności. Odrzuciłam już myśl, że sytuacja w jakiej się znajduję jest jakimś głupim żartem. Mimo lęku, który paraliżuję moje ciało, gdy tylko przypomnę sobie to, co mnie ostatnio spotyka i możliwości w jakiej mogę skończyć całą tę historię musiałam przyznać sama sobie, że chciałabym spotkać tę osobę. Chciałabym poznać opowieść, dzięki której, mam to czego nie ma normalny człowiek, a możliwe, że on to wie. Raczej oni. Tylko czemu to dzieje się w takich okolicznościach? Czy poważnie grozi mi niebezpieczeństwo? Poderwałam się z łóżka i spojrzałam za okno. Pada. Niechętnie wstałam, mimo że chciałabym przeleżeć cały ten wolny dzień w łóżku, nie miałabym nic przeciwko nawet na całe życie w nim. Ściągnęłam piżamę i stanęłam w bieliźnie przed szafą, myśląc co założyć. Wyciągnęłam sweter, który najszybciej wpadł mi w oczy i czarne dżinsy. Nałożyłam na siebie ubrania i poszorowałam kapciami do kuchni, by zrobić sobie kawę, gdy nagle zawibrował mój telefon. SMS. Jedynej osoby jakiej mogłabym się spodziewać mógł być Jae, któremu może coś wypadło i chciał, abym zastąpiła go w pracy. Wątpię, żeby mama napisała z pytaniem co u mnie i jak sobie radzę.  Jakie zdziwienie mnie ogarnęło, gdy przeczytałam napis Nieznany w skrzynce odbiorczej. Już z pierwszymi czytanymi słowami zdążyłam opaść na podłogę, uderzając się w kant mebla. Pocierając jedną ręką bolące miejsce, a drugą mocno trzymając telefon, czytałam z rozszerzonymi oczami dalszy ciąg, nie dowierzając jak się sprawy mają.

Droga Rozalio

Błagam Cię na Twoje uparcie, nie wychodź dzisiaj z domu i nie wychylaj się. Oni już tu są. Reszta się tym zajmie, tylko musisz z nami współpracować. Nie bój się, jesteś pod moją opieką i nie pozwolę by coś Ci się stało. 

Twój H.

-No bez jaj- pisnęłam do siebie bliska płaczu, chowając się pod stół, którego byłam najbliżej i który posłuży mi jako lepsze schronienie przed. Właśnie przed kim? Nie umiałam się odnaleźć w tym co się dzieje w moim życiu. Nic nie rozumiejąc ciężko mi było reagować na jakiekolwiek wiadomości od nieznanych numerów czy listów w domu, które się nawet w pale..

Pod wpływem złości chwyciłam telefon znowu w rękę i zaczęłam odpisywać mojemu aniołowi stróżowi.

Możesz mi powiedzieć idioto co się tutaj wyprawia? Skończ z tym, bo ta tajemniczość nie jest ani trochę seksowna, tak jak Ci się wydaję. Wyjaśnij mi w końcu wszystko, jeśli to nie jest jakikolwiek żart. Czekam minutę albo wybiegam z domu i jak Boga kocham stanę na ulicy i zacznę krzyczeć.

Nie czekałam długo na odpowiedź. Już po niecałej minucie usłyszałam pukanie do drzwi. Tego się nie spodziewałam. Czy ten gość poważnie jest aż tak wychowany? Wstałam spod stołu i zmierzałam w ich stronę lekko poddenerwowana tym, że zaraz poznam osobę, która zakłóca moje spokojne, nudne życie i obraca je do góry nogami. Głęboko oddychając przekręciłam powoli blokadę drzwi na otwarte, w tym samym czasie czytając wiadomość, którą znowu dostałam. Zdążyłam tylko odczytać.

Jeszcze nie czas. Nie ruszaj się. Idą po ciebie.

_________________________________________________
WITAM SERDECZNIE PO DŁUGIEJ NIEOBECNOŚCI!

Jest ktoś tu jeszcze?XD Na szybko wrzucam rozdział, bo jakoś mnie naszło. Mam nadzieję, że się spodoba.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 09, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I'm not an angelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz