5

245 21 2
                                    

Wszedłem do kawiarni. Byłem cholernie zmęczony, ale przyszedłem do pracy. Ryan obsługiwał klientów, za ladą zobaczyłem Kevina, bruneta, z brązowymi oczami, który był na zwolnieniu, ma koło trzydziestki. Czyli pełny zestaw dzisiaj.

-Daiki.-podszedł do mnie Ryan. Nie wyglądał za dobrze.-Dobrze, że jesteś. Masz tutaj zamówienia, idź się przebrać i zajmij się obsługą. Ja muszę wyjść.-był zdenerwowany.

-Coś się stało?-zapytałem.-Oi, Ryan!-zawolalem go, gdy wybiegł z kawiarni.

Westchnąłem cicho i wszedłem na zaplecze po fartuch. Dałem Kevinowi zamówienia do wykonania, a sam podszedłem do innych klientów. Jezu, ile ludzi dzisiaj!

Praca zeszła nam szybko. Dalej nie wiem o co poszło Ryanowi, jutro się dowiem. Generalnie, to minął już tydzień. Tak... Za tydzień moja kobieta będzie ze mną. Do szkoły już jest zapisana, przygotowałem jej szafkę na rzeczy, nawet zakupy zrobiłem. Jestem z siebie cholernie dumny. Przyjeżdża w piątek, dzisiaj jest niedziela. Nie ukrywam, denerwowałem się trochę.

Wszedłem do domu zmęczony jak nigdy, włączyłem telewizję i się położyłem. Cholera... Miałem coś jeszcze zrobić... Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć lekko wkurwiony i już chciałem opieprzyc osobę za drzwiami, kiedy zobaczyłem zapłakanego Ryana.

-Stary, co się stało?-zapytałem i go wpuscilem. Zobaczyłem, że w ręce trzyma szesciopak piwa.

-Mam córkę!-krzyknął cały szczęśliwy. Czyli płakał ze szczęścia.

Jak to możliwe? Przecież Bethany, jego narzeczona, miała termin na za dwa tygodnie. Ale też się ucieszyłem. Może z Hikari kiedyś też się uda. Będziemy mieli piękną córeczkę, albo przystojnego synka.

-Gratulacje.-poklepałem go po plecach.

-Rany, patrz jaka piękna!-pokazał zdjęcie na swoim telefonie.

Faktycznie, była piękna. Miała zielone oczy po Bethany i blond włosy po Ryanie. 

-To dlatego tak nagle wybiegłeś.-zamyśliłem się. W tym samym czasie zsadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz. "Hikari".-Halo?-odebrałem

-Daiki?-miała roztrzęsiony głos.-Nie mogę przyjechać. W sensie nie za tydzień. Może w przyszłym miesiącu. Albo po zakończeniu roku szkolnego u ciebie.-westchnęła.

-A co się stało?-zapytałem cicho.

-Ojciec wylądował w szpitalu. Zawał miał.-rozpłakała się.

-Hikari-chan, nie płacz, jak chcesz to przyjadę.

-Głupi jesteś?! W tym tygodniu masz maturę! Ja też mam testy!-wydarła się na mnie.

-No tak. Ale przyjedziesz po zakończeniu roku?-zapytałem dla pewności.

-Nie wiem.-westchnęła po czasie.-Nie jesteśmy za młodzi na taki krok? Nie sądzisz, że powinniśmy poczekać jeszcze z dwa lata?

-Ale...-nie dała mi dokończyć bo się rozłączyła.-Co z tobą jest nie tak, dziewczyno?-zapytałem do telefonu.

Patrzyłem chwilę na telefon, a potem zadzwoniłem, ale miała wyłączony telefon. Co ona teraz odpierdala? Rozumiem, że jej tata wylądował w szpitalu, ale dalej może się tu wprowadzić czyż nie? A co jeśli kogoś tam ma? Kagami, albo Nijimura do niej wrócił? Nie, powiedziałaby mi. Chyba.

-Daiki, co jest?-zapytał Ryan.

-Nic, Hikari dzwoniła.-zmarszczyłem brwi.

-Zaraz. To ta dziewczyna, co umarła?-zdziwił się.-Czyli jednak nie umarła?

-No nie. Jednak udało się ją wyleczyć, nic o tym nie wiedziałem. Spotkałem się z nią. Miała się do mnie wprowadzić, ale ma problemy rodzinne.-zmarszczylem brwi.-Pijemy?-zapytałem, wskazując głową na piwo.

-A, tak! Pewnie.

*Następnego dnia*

Obudziłem się pod prysznicem cały mokry. Eh?! Co ja tu do cholery robię? Ostatnie co pamiętam, to to, ze opijałem z Ryanem. Co my do jasnej cholery robilismy? Wcale tak dużo nie pilismy. Chyba...

Wstałem i wszedłem do pokoju. Nikogo nie było. Ryan pewnie wrócił do domu. Westchnąłem cicho i postanowiłem zadzwonić do Hikari. Zapytam się jak się czuje.

-Halo?-odebrała słabym głosem.

-Wszystko dobrze?-przestraszyłem się lekko.

-Tak, spałam.-mruknęła.-Czemu dzwonisz?

-Chciałem się zapytać jak u twojego taty?

-Taty...-zawachała się na chwilę.-A! Już jest lepiej, ale nie idealnie.

Coś mi tu nie pasowało... Może zadzwonię do Pana Akashiego i od niego się wszystkiego dowiem.

-Akashi, słucham.-odebrał.

-Dzień dobry, panie Akashi. Chciałem się dowiedzieć jak się pan czuje?-zapytałem.

-Aomine, chłopcze, żarty sobie ze mnie robisz? Jeśli tak to będzie źle.-mówił surowo.

-Ehh? Hikari mówiła wczoraj, że miał pan zawał dlatego nie przyjedzie.-zmarszczyłem brwi.

-Nie, nie miałem zawału. A ona nie jest u Ciebie? Wczoraj ją zawozilem na lotnisko.

-Rozumiem.-rozłączyłem się.

Usiadłem na łóżku i myślałem. O czym? O Hikari rzecz jasna. Znowu mnie oklamala. Tym razem jej nie podaruje. Znowu do niej zadzwoniłem. Niestety, Akashi nie odbierala.  Spróbowałem jeszcze raz, ale miała wyłączony telefon. Odlkzylem telefon na stół i poszedłem do kuchni po coś do picia. Gdy wróciłem do pokoju, mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałem szybko na ekran, numer nieznany.

-Tak?-odebrałem niepewnie.

-Daiki?-zapiszczała Momoi do telefonu. No tak... Nie zapisałem jeszcze jej numeru.

-Nie krzyczy mi do ucha, Satsuki. Co chcesz?

-Słuchaj... Jakby to...-zasmiala się nerwowo.-Jestem pod twoimi drzwiami.

Automatycznie podszedłem do drzwi i spojrzałem przez wizjer. Stała tam, z wielką torbą i uśmiechem na twarzy. Otworzyłem drzwi i wpuściłem niechętnie.

-Satsuki, nie mam nastroju na odwiedziny.

-Wiem gdzie ona jest. Ruszaj tyłek. A, ubierz coś ładnego.-uśmiechnęła się szatansko.

Co ona kombinuje?


A to co? Rozdzial! W końcu! Cieszycie się? :D

Uwaga! Za dokładnie godzinę publikuje nową książkę, tym razem o Takao! To też będą smsy, ale zdecydowanie dłuższe to zrobię.;) kto będzie czytał? Łapki w górę.

SMS 2~Aomine DaikiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz