1. zaczyna się/mitologia?/niebieski tort

116 8 1
                                    

Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegar. Była 6:30. Doskonała pora by zdołować ucznia dodając do tego świadomość, że dopiero jest poniedziałek. Plusem było to, że są moje urodziny. Zaczynam 16 lat.
Znam doskonale swoich rodziców. Na pewno zaraz tata wyskoczy z wielkim, niebieskim tortem urodzinowym(jak co roku), a mama wręczy mi odpowiednio wyszukany prezent...co oznacza, że to będzie jakaś książka lub coś w stylu eleganckie pióro wieczne.
Przyznam, że dziwne z nich małżeństwo. Mama- Annabeth jest bardzo kochającą kobietą ale...za bardzo przykłada uwagę do wiedzy i nauki(jakby to była jakaś świętość).
Tata- Percy jest najlepszym tatą jakikolwiek jest...i mówię to serio. Czy to lat mu przybywa czy nie to i tak podchodzi do życia na luzie. Kocha jak zauważyłam wodę, a więc w skutkach jeździmy co mniej więcej tydzień nad jezioro lub basen.
No...może ma jeden maleńki minus, który serio czasami wprowadza człowieka w furie.
Tata ma jakiś nieziemsko wielki sentyment do koloru niebieskiego. W święta lub po prostu robi całej rodzinie, niebieskie jedzenie(i do tego jakie tylko byście chcieli).
No na serio! Chcecie niebieskie frytki? Bam! Macie.
Albo jeszcze jeden denerwujacy zwyczaj taty. Kiedy tylko znajdzie się koło wody, od razu wkłada do niej rękę i mamrocze coś pod nosem. Chce robić to nie zauważalnie jednak i tak od pewnego czasu zorientowałam się w tej sprawie.

******

Jeszcze kilka razy ziemnełam i podnioslam się z jakże wygodnego łóżka. Było jeszcze na dworze bardzo ciemno, a ja z ciężkim sercem miałam iść do szkoły. I to w urodziny!...no pech.
Zapaliłam nocną lampkę, która jedynie trochę rozswietlała spowity nocą pokój. Nałożyłam swoje przepiękne różowe, kudłate kapcie i wyszłam z pokoju.
- Niespodzianka! Wszystkiego najlepszego!!!- krzyknął tata trzymając wielki niebieski tort z napisem"16".
Jak się domyslałam. Tata wyskoczył, teraz pora na mamę.
Tata uśmiechnął się do mnie szeroko i mrugnął prawym okiem.
- To co? Królewnie marzy się torcik na śniadanie?
- Tato! Nie mów na mnie królewna!
- To może...rybka?-zaśmiał się.
Powoli już się frustrując tą sytuacją, powędrowałam za tatą do kuchni.
Tam oczywiście czekała na mnie mama z małą paczką.
Podeszłam, a ona gwałtownie mocno mnie przytuliła i pocałowała w czoło.
- Masz córeczko, to dla ciebie. Nie mogę Percy w to uwierzyć, że nasza córka ma już szesnaście lat.-zauważyłam łzy w oczach mamy.
Bez zastanowienia przytuliłam ją jeszcze raz z podwójną siłą.
Po chwili wybuchu uczuć. Szybko rozpakowalam na oczach mamy prezent. Tak, to była książka... ale to co mnie zaskoczyło to nie była jakaś naukowa czy o sztuce.
To była mitologia grecka zatytułowana "Władca Mórz"
Widząc to Percy zrobił zamieszanią i pod denerwowaną minę.
- Eee...kochanie? Czy na pewno myślisz, że to jest dobry prezent? Egh...to znaczy. Czy nie myślisz, że nasza córcia będzie się interesować takimi bajeczkami?
Annabeth zrobiła poważne i twarde spojrzenie.
- Tak. Będzie się interesować. Przelustrowałam całą książkę w dłoniach. Była to nie najnowsza i na pewno nie nie używana. Skąd mama ją wytrzasnęła?
Jedząc kawałek tortu zaczęłam powoli mówić:
- Aa... Czy nie byłoby takiej możliwości?...
- Nie!- ucieła krótko mama.- Idziesz do szkoły nawet w urodziny. Wiedza jest ważna i nie ma dla niej chwili ma przerwę.
Nie rozwijałam już tematu. Wiedziałam, że w tej kwestii mama jest aż za bardzo konsekwentna.
Dokończyłam do końca śniadanie, ogarnęłam się i powoli kierowałam się do wyjścia.
- Tylko uważaj na siebie skarbie!- krzykneli równocześnie.
- Dobra będę!...może pójdę na wagary- zachichotałam.
- Ja ci dam!-krzyknęła jeszcze mama.
No i niechętnie powedrowałam do szkoły.

Herosi- następne pokolenie. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz