16. Żywi i martwi

79 5 0
                                    

Annabelle

Wieczorem zażądałam wreszcie odpowiedzi.

- Dobrze. - usiadł naprzeciwko mnie na łóżku. - Chcesz wiedzieć, dlaczego ten gość chce cię zabić, tak?

- Tak jakby.

- Odpowiedź jest prosta. -westchnął. - Ponieważ ja odmówiłem tego zrobić.

- C... Co? - wyjąkałam. Przesłyszałam się?

- Pewien mężczyzna sprzedał diabłu swoją duszę.

- Myślałam, że takie coś jest tylko w legendach.

- Gdy ktoś wie jak to zrobić, legenda staje się rzeczywistością. Więc podpisał ze mną cyrograf jako pośrednikiem, a diabeł ma dostać jego duszę. Pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Chciał, żebym zabił krewnych mężczyzny, który kiedyś ograbił go z majątku.

Zmarszczyłam brwi.

- A ja jestem...?

- Jego córką.

- Co?! Mój ojciec nigdy...

- Twój ojciec nie jest twoim ojcem.

- Nie. - wstałam. - To chyba jakiś żart. - spojrzałam na niego spod przymrużonych oczu. - Łżesz.

- Gdybym kłamał nie byłoby cię teraz tutaj. Twój ojciec, prawdziwy ojciec, oddał cię tej rodzinie pod opiekę, bo wiedział, że mężczyzna, któremu podpadł, będzie chciał się zemścić.

- Stop! Za dużo rewelacji jak na jeden raz. Czuję się jakbym grała w jakimś serialu.

Milczałam przez chwilę, myśląc nad tym co usłyszałam.

- Moi rodzice wiedzą, prawda? Muszą...

- Nie. Nie wiedzą.

- Jak?

- Nie tylko ja znam się na zakrzywieniu rzeczywistości. W tym samym czasie twojej rodzinie urodziła się córka. Twój ojciec podmienił was, ciebie dał im, a sobie wziął na wychowanie tamtą dziewczynkę. Miała na imię Lily.

Wytrzeszczyłam oczy.

- Ale Lily...

- Mężczyzna, który zlecił mi zabójstwa się pomylił. To nie ja siedziałem wtedy na motorze, ale trochę pomagałem.

- Mówiłeś...

- Że ten, kto użył tego czaru nie jest tak doświadczony. Nie jest. Nie wiem kogo zatrudnił, ale nie był zbyt dobry.

- Ale wiedziałeś, że ją zabije.

- Wiedziałem. Kiedy dowiedziałem się później, że to była pomyłka...

- Czekaj. Ojciec Lily nie żyje. Od dawna.

- Nie nie żyje, tylko upozorował własną śmierć. Zresztą jej matka, a jego ukochana żona pewnie też jest już na tamtym świecie.

- Ją też...?

- Oczywiście. Wszystkich, których twój ojciec kocha.

- A gdzie on teraz jest?

- Nie mam pojęcia.

Znowu zamyśliłam się na dłuższą chwilę.

- Dobrze. Mówiłeś, że kiedy dowiedziałeś się, że to pomyłka...

- Zrezygnowałem.

- Czemu?

- Bo dowiedziałem się, że to ty jesteś jego nowym celem.

- I?

Uciekł wzrokiem.

- Nie mogłem. Po prostu. Jesteś... Inna niż wszyscy. Od razu to widziałem. Pierwszego dnia, wtedy, w klasie. Jako jedyna nie chciałaś ze mną siedzieć.

- Uważałam cię za dupka.

- I może miałaś rację.

- Nie. Nie miałam. Z biegiem czasu widzę, że jesteś inny. Nie jesteś dupkiem.

Nachyliłam się i pocałowałam go w policzek.

Chwycił mnie za rękę. Odsunęłam się nagle, zaskoczona.

- Co? - pyta zaskoczony.

- Jesteś cieplejszy niż ostatnio. - przykładam mu dłoń do policzka i czoła. - Zdecydowanie. O kilka stopni i nadal zimny, ale już nie lodowaty.

- Bzura. Wydaje ci się.

- Nie wydaje mi się. - jeszcze raz przykładam mu dłoń do policzka.

Przykrywa ją swoją i delikatnie, acz stanowczo odrywa.

- Ann, nie mogę. To niemożliwe. Może... Zbyt długo przebywasz w moim towarzystwie. I to twoja temperatura ciała spadła.

Patrzy mi w oczy.

I nagle się podrywa.

- Nie. - zakrywa twarz dłońmi. - To już się raz wydarzyło.

- Co się wydarzyło? - pytam zdezorientowana.

Odwraca się ode mnie i kładzie dłonie na karku.

- Już raz się zakochałem. - mówi cicho. - I nie skończyło się to dobrze. Szczególnie dla niej.

Patrzy na mnie z bólem w oczach.

- Nie mogę. Nie mogę ci tego zrobić. Nie zasługujesz na to.

- Na co?

- Na śmierć. Zarówno na mnie jak i na samo zjawisko. Bo kiedy tamta dziewczyna odwzajemniła moje uczucie, musiała odejść z tego świata.

Zamarłam zaskoczona.

- Pomogę ci, ale nie bierz niczego do siebie. Oboje chcemy, żebyś wróciła żywa. Chyba już wiem, gdzie powinniśmy się udać. Poza tym... Umiem utrzymać uczucia na wodzy. Nie musisz się obawiać.

Kiwnęłam tylko głową.

- Jeśli chcesz, mogę się nawet przespać na podłodze.

- Nie musisz. - wydusiłam, nie mogąc złapać tchu. Czy on właśnie powiedział, że się we mnie zakochał?

Mimo szoku musiałam zadać jeszcze jedno pytanie. Od kiedy się dowiedziałam, kim jest, nurtowało mnie to.

- Jeszcze jedno pytanie, dobrze?

- Hm?

- Jeśli umieramy...

- Tak?

- I jeśli jest życie... Po życiu. To co tak naprawdę jest po śmierci?

Milczał przez dłuższą chwilę, patrząc na mnie nieobecnym wzrokiem. Coś dużo dzisiaj milczymy.

- Gdybym ci powiedział, musiałbym cię zabić. - stwierdził w końcu. - Żywi nie mogą wiedzieć takich rzeczy.

r6

GraWhere stories live. Discover now