Rozdział 1

649 109 20
                                    

-To na pewno tutaj? -mruknąłem niepewnie, zerkając na idącą pewnym krokiem przed siebie czarnowłosą dziewczynę.

-Tak, na pewno. Gdybyś nie leżał cały dzień i chociaż raz wyszedł poznać miasto, to może byś wiedział, gdzie jesteśmy. -westchnęła, zerkając na jeden z większych budynków, znajdujący się przed nami.

Po chwili zatrzymała się, zaczynając oglądać budynek jakby z zainteresowaniem, a ja postanowiłem pójść w jej ślady.

-Nie jest zły. -stwierdziłem zgodnie z prawdą lekko skrzywiony. -Ale wchodzimy tylko na chwilę. -dodałem.

-Od jutra będziemy tutaj chodzić. Na razie mama kazała nam się tylko rozejrzeć. -westchnęła cicho, zaczesując swoje kruczoczarne włosy za ucho i zaczynając stawiać pierwsze kroki w stronę szkoły.

-Dlaczego nie możemy poczekać na rozpoczęcie drugiego semestru i wtedy zacząć chodzić? Zostało kilka dni, to nie ma sensu. -mruknąłem, idąc obok niej, wchodząc po chwili do budynku szkoły.

Od razu obrzuciłem wszystko dookoła ciekawskim wzrokiem. Na korytarzu panowała kompletna cisza. Mimo, że było już grubo po zajęciach dało się zauważyć pojedyńczych uczniów, chodzących od sali do sali prawdopodobnie uczęszczających na jakieś zajęcia dodatkowe.

-To czas aby się zaklimatyzować, poznać ludzi, nauczycieli, aby potem w drugim semestrze wiedzieć, jakie mieć do wszystkich podejście. -wzruszyła ramionami. -Pokazać ci każdą klasę?

-Chyba podziękuję. -mruknąłem pod nosem, wdrapując się schodami na piersze piętro, gdzie od razu w oczy rzucił mi się ogromny obraz na ścianie, przedstawiający prawdopodobnie patrona owej szkoły. Mijając kolejne klasy i czytając plakietki na drzwiach sal czułem się coraz bardziej zniechęcony, a nawet w jednym momencie zatęskniłem za starą szkołą.

No może troszkę zatęskniłem. Nigdy nie mam zamiaru tam wracać, patrząc na to, że nie wyciągnąłem stamtąd ani jednego miłego wspomnienia. Cały czas aż do teraz widzę wszystko w czarnych barwach. Boję się, że sytuacja znowu się powtórzy, a ja będę musiał cierpieć przez kolejne lata. Teraz niestety liceum jest bardzo ważne, a o niczym innym nie marzę, jak zdać maturę i dostać się na wymarzone studia medyczne.

Po chwili westchnąłem, zatrzymując się i darując sobie wchodzenie na następne piętro, aby nie zdołować się jeszcze bardziej.

-Hej, co jest? -spytała od razu zmartwionym głosem dziewczyna, kładąc dłoń na moim ramieniu. -Źle się czujesz?

-Nie, wszystko w porządku... Po prostu... Wracajmy już do domu.

-Eren. -zaczęła stanowczo, łapiąc mnie mocno za ramiona. -Wiem, że boisz się zmian, ale obiecuję, że załatwię każdego, kto tylko będzie chciał cię skrzywdzić, rozumiesz? -spytała, patrząc mi przy tym niebezpiecznie w oczy, zaciskając jeszcze mocniej palce na moich ramionach, co sprawiało mi coraz większy ból.

-Daj spokój, Mikasa. -odwróciłem w końcu wzrok, odpychając ją delikatnie od siebie. -Sam sobie poradzę... Jestem już prawie dorosły... -poprawiłem nieznacznie okulary, zsuwające mi się z nosa, zaczynając kierować się w stronę wyjścia z budynku.

-Prawie. Nie rób z siebie wielce dorosłego, jeśli potrzebujesz pomocy, to przyjmij ją. -wyszeptała, a ja poczułem delikatny uścisk na moim nadgarstku, gdy już prawie przekroczyliśmy próg budynku.

-To ja powinienem ciebie bronić, a nie ty mnie. Pewnie mamie i tacie wstyd jest mieć takiego syna. -Zerknąłem na nią z lekko zmarszczonymi brwiami, wyrywając rękę, na co ta spuściła głowę, zwalniając nieznacznie kroku.

Po chwili wyszedłem szybkim krokiem ze szkoły lekko poddenerwowany, mając nadzieje, że chociaż świeże powietrze wpłynie pozywywnie na moje samopoczucie.

Zamrugałem jednak, słysząc czyjeś głośne śmiechy. Od razu powędrowałem wzrokiem do źródła hałasu, aż moje oczy napotkały na widok trzech stojących nieopodal chłopaków. Wyglądali oni na starszy rocznik, więc wnioskuję, że są prawdopodobnie w trzeciej klasie. Spiąłem się jednak, jak struna, widząc, że wzrok wszystkich trzech spoczywa na mojej osobie.

A ja automatycznie zawiesiłem wzrok na pewnym niskim kruczoczarnym chłopaku, opierającego się niedbale o ścianę szkoły.

A gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały poczułem, jak serce niebezpiecznie podchodzi mi do gardła.

~*

Witam w pierwszym rozdziale, który mam nadzieje wam się spodobał. Jeśli tak, mam nadzieje, że miło go przyjmiecie. Prolog w tak krótkim czasie zdobył 50 głosów, za co bardzo dziękuję, bo motywuje to do dalszego pisania. Bardzo nie lubię pisać wstępów do ff, więc cieszę się, że mam to już za sobą, bo mogę iść już od następnego rozdziału normalnie z fabułą, a co za tym idzie będą dłuższe wpisy, jeśli chcecie.
Jeszcze raz dziękuję za wsparcie, pozdrawiam!
Lerenne~

h̶e̶a̶l̶ ̶m̶e̶, kill me (Levi x Eren)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz