- Matt? Matt! Wstawaj! - głos matki wyrwał młodego chłopaka ze snu. - Wyjeżdżamy za 8 minut, a ty nie jesteś jeszcze gotowy?! - krzyknęła zdenerwowana mama.
- Spokojnie - powiedział ospale. - Nie pali się. Wszystko mam przygotowane. Tylko się ubiorę i jestem gotów - oznajmił bardzo łagodnym głosem.
- "Spokojnie, Spokojnie!" Zawsze tylko mówisz spokojnie... Ulubione słowo każdego nastolatka. Spokojna bym była, gdybyś robił wszystko na czas - mówiła coraz bardziej zdenerwowana. - Ubieraj się, ale już!
Tuż po tym jak trzasnęły drzwi, chłopak wstał i zaczął się ubierać. Nie było na co czekać. Znał swoich rodziców na tyle, że wiedział, że są w stanie pojechać bez niego. Chwilę po tym jak ruszył się z łóżka, był na dole i wsiadał do samochodu. Ruszyli. Cisza. Nikt się nie odzywał. W środku pojazdu panowała bardzo napięta atmosfera. Każdy bał się zacząć jakikolwiek temat, żeby nie wybuchła kłótnia. W pewnym momencie Matt oparł się o zagłówek i zasnął. Minęło siedem godzin. Chłopak otworzył oczy i pierwsze co zobaczył, było rażącym go słońcem. Zegarek w telefonie pokazał mu godzinę 11:37. Za oknem widniał obcy krajobraz: po jednej stronie morze, pod drugiej góry. Chwilowo zdezorientowany chłopak zapytał:
- Gdzie jesteśmy?
- Już prawie na miejscu - odpowiedział twardym głosem ojciec.
- Mhm, rozumiem. Coś się stało? - odpowiedział lekko zdziwionym głosem.
- Nie, po prostu jestem zmęczony długą drogą.
Na tym rozmowa się zakończyła. Znowu nastała głucha cisza. Nie było słychać nawet warkotu samochodu ani niczego innego. Po paru minutach Matt zdecydował się wywnioskować w jakim kraju są tylko po krajobrazach i znakach z nazwami miast. Nic z tego. Zero pomysłów. "Bułgaria? Grecja? Chorwacja? Niee, to nie to. W takim razie co? Hmm, co ma jeszcze taki teren?" kłębiły się myśli w jego głowie. Nie musiał się długo zastanawiać, zanim uznał że to nie ma sensu. Nagle samochód zwolnił. Dotarli. Chłopak jako pierwszy wyszedł z samochodu, rozprostowując się i zaczynając się rozglądać. Przed samochodem stał, na pierwszy rzut oka, mały dom z garażem. Po wejściu do środka okazało się coś innego. Cztery pokoje, 2 łazienki i ogromna kuchnia.
- No to niezły domek - powiedział zszokowanym głosem.
- Nie można zaprzeczyć - przyznała matka.
- To ja idę do siebie. Rozpakuję się i pójdę się gdzieś przejść.
Zanim ktokolwiek zdążył coś odpowiedzieć, jego już nie było. Po rozpakowaniu wszystkich rzeczy i przebraniu się, zrobił jak powiedział, pierwszy spacer. Nie było zbyt dużo do oglądania, z resztą nie kręciło go oglądanie gór czy morza, nie ważne jak piękne by nie było. Gdy już zaczynało mu się nudzić i miał wracać na kwaterę, usłyszał coś co zachęciło go do kontynuacji swojego spaceru, był to szum potoku. Matt nagle się ożywił, stał się jakby inną osobą i przyspieszył kroku. Parę minut później droga się skończyła. Potok był widoczny ale jakieś czterdzieści metrów niżej, a brakowało zejścia. "Skoczyć do wody?" pomyślał naiwnie, jednak coś w środku mu podpowiedziało, że nie jest to najlepszy pomysł i powinien zejść po skałach w dół. To także było niebezpieczne, ale mniej niż skok, do nie wiadomo jak głębokiej wody, na dodatek z takiej wysokości. Zdecydował się zejść, mimo tego że miał wątpliwości. Na dole było pięknie, ale nie wystarczająco żeby jego to interesowało. Ściągnął z siebie wszystkie rzeczy, ze względu na to, że nie miał na sobie stroju, następnie wszedł do wody. Jak na potok przystało, było lodowato i ku jego zdziwieniu głęboko, ale mu to nie przeszkadzało. Tuż po wyjściu z wody chłopak wyschnął i się ubrał. Za jednym z kamieni rzuciło mu się w oczy świecące "coś". Odsunął kamień i wziął to do ręki, była to bransoleta z przyciskami. W większości wyglądała jak zabawka dla dzieci niż biżuteria, tym bardziej przyciski na niej.
- W sumie to jestem jeszcze dzieckiem, więc co mi szkodzi? Może to część jakiegoś cosplay'u? - mówił sam do siebie.
Nie musiał się długo przekonywać żeby ją założyć. Gdy tylko to zrobił, przyciski się zaświeciły.
- Ooo. Nawet działa, a co się stanie jak to kliknę? - powiedział naciskając jeden z przycisków, a ten w wydał z siebie typowy "pik".
- Widzę, że w pełni sprawne.
W tym momencie Matt zaczął klikać losowo wszystkie szesnaście przycisków, ale w pewnym momencie bransoleta zaczęła się świecić na czerwono.
- A to co, do cholery?! - dalej mówił do siebie, tym razem zdziwiony.
Nagle urządzenie wypowiedziało słowa: "Wykryto obecność Arkinów, przenoszę do placówki głównej". Pod i nad Matt'em pokazały się dziwne świecące koła z literami i różnymi znakami, a sam chłopak po paru sekundach zniknął.
____________________________________________________
Witaj Przybyszu, skoro wytrwałeś do samego końca rozdziału, to bardzo mnie to cieszy. Z góry przepraszam za różne błędy i literówki w zdaniach i słowach, ale dopiero zaczynam swoją zabawę z pisaniem i nie idzie mi to za dobrze. Jeżeli ci się spodobało, to zostaw gwiazdeczkę i czekaj na kolejne rozdziały, bo akcja się dopiero rozwinie ^^.
Pozdrawiam, Seiki-San
CZYTASZ
Zagubiony
Science FictionRok 2046 Matt po skończeniu pierwszej klasy liceum wybiera się na upragnione wakacje. Dociera na miejsca, gdzie spędza miło czas, lecz samotnie. W trakcie jednej z wycieczek znajduje pewien przedmiot, który postanawia zmienić jego dotychczasowe...