Z każdą chwilą było coraz gorzej. Chłopak postanowił ruszyć w miasto i znaleźć jakąś restauracje czy przynajmniej jakiś dach pod, którym mógłbym przeczekać burze.
Gdy wyszedł ze strefy szkolnej, ukazało mu się ogromne miasto, które wielkością można by porównać do Tokyo. Idąc przez chodnik czuł na sobie kogoś wzrok, ale nie obracał się ani nie rozglądał żeby nie dać znać, że to czuję.
W pewnym momencie Matt, nie widząc już żadnych otwartych restauracji postanowił skręcić w pierwszą uliczkę, którą napotka, a było ich tu dużo. W chwili gdy to zrobił nie wiedział, że to był błąd gdyż w głowie dudniła mu zasada: "Zakaz używania Arkinów w celu zaatakowania lub zabicia drugiej osoby". Nie spodziewał się, że znajdą się osoby które, unikają trzymania się zasad i dalej są między murami.
- A kogo my tu mamy? - zapytał szyderczo śmiejąc się głos zza Matt'a - Czyżbyś nie widział, żeby nie zapuszczać się w takie miejsca? A może myślałeś, że wszystko jest tu idealne i bezpieczne? - wyśmiewczym tonem dokończył.
Chłopak zatrzymał się wiedząc, że nie ma już żadnego wyjścia ale nic nie odpowiadał. Starał się zostać spokojny i gotowy na wszystko.
- Zapomniałeś języka w gębie? - wkurzył się mężczyzna - No już! Odpowiadaj!
Po tej wypowiedzi pokazało się jeszcze trzech napastników, którzy nie wyglądali na przyjazno nastawionych.
- Nie spodziewałem się, że zepsucie dojdzie nawet do takiego miejsca - lekko uśmiechnął się Matt.
- Coś ty powiedział?! - po tych słowach zdenerwowany mężczyzna wyjął z kieszeni załadowany rewolwer i wycelował go w głowę chłopaka.
- Głuchy czy jakiś inny? - spokojnie obrócił się twarzą do mężczyzny - Powiedziałem, że nie spodziewałem się takich szuj jak wy nawet w tym miejscu.
- Pożałujesz tego - mówił lekko zaciskając spust.
- Rzeczywiście pokazujecie klasę - zaczął się śmiać Matt - Czterech na jednego w dodatku z bronią na bezbronnego.
Po tych słowach mężczyzna schował broń do kieszeni i uśmiechnął się do chłopaka zaciskając pięści.
- Masz rację. Co to za satysfakcja zabić kogoś pistoletem na dodatek w czterech jak mogę to zrobić gołymi rękami i sam! - krzyknął i uderzył Matt'a w brzuch na tyle mocno że padł na ziemię. Mimo to uśmiech z jego twarzy nie znikł.
- Bijesz jak panienka - wyśmiał mężczyznę po jego ciosie i otrzymał za to solidnego kopniaka w twarz.
- I co? Dalej taki cwany? - tym razem uśmiech zagościł u niego.
- Po prostu stwierdzam fakty - powiedział wypluwając krew.
W tym momencie mężczyzna nie wytrzymał. Wyciągnął nóż z tylnej kieszeni spodni z zamiarem wbicia go w brzuch chłopaka.
- I co? Znowu wymiękasz? - Dorzucił Matt powoli wstając z ziemi.
- Jeszcze umiesz wstać? - zirytowany napastnik schował nóż - Trzeba to zmienić - szyderczy uśmiech znowu pojawił się na jego twarzy.
W tej chwili jedyne co widział Matt to zaczerwieniony obraz osoby, która wykonywała zamach do silnego ciosu. Pozostało mu zamknąć oczy i czekać na nokaut, ponieważ gdyby się sprzeciwił rzuciła by się na niego cała grupka.
***
- Grett! Dołóż mu! - krzyczał jeden z grupki chłopaków obserwując jak chłopaka szarpie uczeń z klasy wyżej -No dalej!
Matt odepchnął napastnika i wywinął mu silny prawy sierpowy tak, że ten padł na ziemię.
- Brawo! - krzyczeli wszyscy w grupce przed szkołą - Nie dał się! Pięknie! - słychać było okrzyki z daleka.
"Dlaczego to zrobiłem? Chciałem pokazać siłę? Obronić się? Może chciałem zdobyć szacunek? Co chciałem osiągnąć tym ciosem? Strach u innych?" kłębiły się myśli w głowie Matt'a. W tym momencie zdał sobie sprawę z tego co zrobił. Podał rękę staremu uczniowi, pomógł wstać i przeprosił, po czym odszedł i wrócił do domu.
***
Słychać świst. Matt otwiera oczy. Niebieskie światło rozbłyska w uliczce, chociaż chłopak przez krew widzi bardziej fiolet. Napastnik pada na ziemię, a za nim stoi nie wysoka dziewczyna. Wszyscy stoją zszokowani tym co się właśnie stało. Zarówno Matt który miał zostać znokautowany jak i 3 innych napastników będących razem z tym leżącym na ziemi. Cała grupa zebrała swojego "szefa" i uciekła, a chłopak z bólu padł na ziemię i zemdlał.
Matt się budzi i widzi biały pokój. "Jestem w szpitalu?" myśli sobie. Jednak szpitalem tego nazwać nie można. Pokój z biurkiem, komodą i szafą to zdecydowanie nie to miejsce. W pewnym momencie postanawia odkryć kołdrę, widzi że ma obandażowany brzuch, głowę i nogi. "Na pewno nie szpital?" znowu zaczął się zastanawiać. Najbardziej dziwił go fakt związany z tym, że miał na sobie bokserki inne niż wcześniej na siebie założył. Rozejrzał się jeszcze raz po pokoju. Nikogo nie było, a drzwi zamknięte. Za oknem jasno, już dzień.
Słychać kroki. Ktoś zbliża się w kierunku pokoju, bardzo powolnym i spokojnym krokiem, naciska klamkę. Matt przeżywa szok. W progu widzi ubraną w nocą koszule Alice ze śniadaniem w rękach i bandażami.
- A-Alice? - pyta oszołomiony - Ale.. Ale... Ale..
- Wiem wiem, nic nie mów. Powinnam była się przebrać w coś normalnego ale mi się nie chciało. Jak się spało? - pyta miłym dla uszu tonem.
- Szczerze to nie wiem.. Jestem cały obolały.. Jak się tu znalazłem?
- Przyniosłam Cię i obandażowałam, a mundurek dałam do suszenia - odpowiedziała i usiadła na krześle obok łóżka.
- Czekaj czekaj... To ty mnie..?
- Tak - uśmiechnęła się do Matt'a.
- I bielizne też...?
- Tak.. - zarumieniła się
- Ii..
- Skończ! Starczy wstydu! Masz tu jedzenie! - krzyknęła wręcz rzucając talerz i kubek z gorącą herbatą która wylała się chłopakowi prosto na brzuch.
W pokoju było słychać tylko zsciśnięcie szczęk i jęk z bólu.
- Przepraszam! - szybko wstała i chcąc go wytrzeć, przewróciła się o krzesło i wylądowała prosto na chłopaku, twarzą parę centymetrów przed jego a ręką na klatce.
- Nic się nie stało - powiedział przez zęby - mogła byś ze mnie zejść bo nie swojo się czuję z ręką na twoich..
Nie musiał kończyć bo Alice zrobiła się cała czerwona i od razu zeskoczyła z łóżka, jeszcze raz przeprosiła po czym wybiegła zawstydzona z pokoju. Nie minęło pół minuty kiedy było słychać dzwonek do drzwi i słowa: "Otwierać! Policja!"
CDN..
Jeżeli znów udało Ci się doczytać do samego końca to bardo mi miło ❤️ Jeśli się spodobało to zostaw gwiazdkę i ewentualnie komentarz bo to naprawdę motywuje do pisania kolejnych rozdziałów a teraz, żegnam 😊 Do zobaczenia w następnym rozdziale.
Pozdrawiam! Seiki-San!
CZYTASZ
Zagubiony
Science FictionRok 2046 Matt po skończeniu pierwszej klasy liceum wybiera się na upragnione wakacje. Dociera na miejsca, gdzie spędza miło czas, lecz samotnie. W trakcie jednej z wycieczek znajduje pewien przedmiot, który postanawia zmienić jego dotychczasowe...