Rozdział VI

284 57 17
                                    

Wstałem wcześnie, promienie słońca muskały mnie po twarzy. Było to nadzwyczaj irytujące. Zazwyczaj zasuwam zasłony na noc i nie dotyka mnie ten problem, lecz tym razem warto było się poświęcić.

Wyjrzałem za szybę. Już go nie było. Hmph, gdzieś zapewne był, ale widocznie ja nie muszę wiedzieć gdzie. Pościeliłem łóżko i poszedłem do szafy, czułem się obserwowany.

"No tak Kyungsoo, przez tą oszkloną ścianę każdy cię może ogarnąć".

Ja:
Chyba ktoś mnie stalkuje

Nini:
To tylko ja

Uśmiech momentalnie pojawił się na mojej twarzy. Mimo, że wiedziałem, iż jest to tylko jego praca- nadal miałem nadzieję. Ustawiłem sobie cel i mam zamiar do niego dążyć.

Wyciągnąłem z szuflady granatową bluzę w czerwone paski i czarne jeansy. Zgarnąłem jeszcze bokserki i poszedłem w kierunku łazienki.

Będąc już w kuchni zamknąłem okno, by się nie przeziębić. Co prawda właśnie zaczyna się lato, ale pogoda za oknem nie jest za ciekawa.

Spojrzałem na komórkę, która zgarnąłem z pokoju. Ósma dwadzieścia. Sklep nieopodal jest już otwarty, a moja lodówka świeci pustkami, więc postanowiłem udać się na zakupy.

Założyłem buty i usłyszałem dźwięk wiadomości.

Tata:
Po wczorajszym incydencie, proszę cię byś narazie ograniczył wychodzenie z domu.

Ja:
Dobra, ale muszę iść do sklepu

Tata:
Mogę kogoś przysłać, synku.

Ja:
Nie, chcę się przejść

Tata:
Napiszę do Kaia, że ma iść z Tobą

Westchnąłem, oczywiście nie miałem żadnego problemu z tym, iż będzie mi on towarzyszył. No ba! Cieszyłem się z tego powodu, ale jeśli teraz będę miał zakaz nawet wychodzenia z domu, to chyba zanudzę się na śmierć, ale lepsze to od postrzału.

Nini:
Będę za tobą, nie zwracaj na mnie uwagi

A więc jednak nie nacieszę się jego towarzystwem. Zamknąłem za sobą drzwi i poszedłem chodniczkiem w kierunku mego celu. Nie oglądałem się za siebie, ale strasznie mnie kusiło. Nie chciałem zdenerwować Jongina.

Po dotarciu na miejsce odważyłem się zerknąć za siebie, ale oprócz staruszki wyprowadzającej psa- nikogo tam nie było. Nie miałem wątpliwości, iż chłopak po prostu siedzi gdzieś w ukryciu jak to ma w zwyczaju, więc wszedłem do marketu i zacząłem te nieszczęsne zakupy.

Gdy koszyk był już pełny, a ja miałem zapas jedzenia na tydzień podszedłem do kasy. Przywitałem się z kasjerką i zmieniliśmy kilka zdań, gdyż bywałem w tym sklepie dość często, bo był najbliżej i znałem ją z widzenia.

- Mam dla ciebie wiadomość od jakiegoś chłopaka.- Podała mi kawałek kartki.

Zdziwiony spojrzałem na skrawek papieru, gdy już wchodziłem z marketu.

"Chciałbym cię dotknąć słodziaku, ale mamy biznes do twojego ojca, mam nadzieję, że jak już dostaniemy to co chcemy, będę mógł sobie ciebie przywłaszczyć"

Chwila, co?

Ja:
Kasjerka dała mi dziwną wiadomość

-Pokaż mi ją.- usłyszałem po dwudziestu sekundach przy moim uchu.

Podskoczyłem lekko przestraszony. Podałem mu przedmiot, o którym była mowa.

-Od dzisiaj nie wychodzisz z domu- Oznajmił, zabrał siatkę z mojej ręki i lekko popchnął mnie do przodu.

Super, właśnie dostałem szlaban.


Protected By LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz