Rozdział 1

1.2K 202 4
                                    

To nie tak, że wcale nie przerażał mnie fakt, że po naszym terenie kręci się obcy wilk, który nie daje się złapać, pomimo naszych najlepszych wojowników i tropicieli

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


To nie tak, że wcale nie przerażał mnie fakt, że po naszym terenie kręci się obcy wilk, który nie daje się złapać, pomimo naszych najlepszych wojowników i tropicieli. Musi być naprawdę dobry, może nawet przyzwyczajony do takiego życia. Trochę mu nawet zazdroszczę, tego, iż posiada swoją wolność, że może wszystko, nic go z nikim nie łączy. Wy ludzie macie w życiu tak łatwo, wystarczy po prostu, że wyprowadzicie się z domu i postanowicie żyć samotnie, u nas to prawie niemożliwe.

Odkąd mama dowiedziała się o tym wszystkim praktycznie nie pozwalała mi opuszczać domu. Zaczęła panikować kiedy tylko usłyszała wycie, a przecież żyjemy wśród wilków. Bałem się bardziej o nią niż o siebie, ona się mogła tym psychicznie wykończyć. Zresztą rozumiałem ją, odkąd ojciec zginął zostałem jej już tylko ja. Kolejny powód, dla którego jedyne co mi pozostało to życie tutaj, w samotności.

Dlaczego w samotności? Żadna alfa z naszego stada mi się nie podobała. Zresztą ja nigdy nie widziałem w tym nic dziwnego, w końcu jak mogę żywić głębokie uczucie do kogoś kogo traktuję jak rodzinę, jak braci. Po prostu ja tak nie umiem. Inne wilki już parzyły na mnie nieprzychylnie przez to, że nie jestem z nikim. Co prawda nikt o niczym mi nie mówił, ale ja dobrze wiedziałem jak jest. Czułem na sobie ich spojrzenia, pełne pogardy nie dawały mi oddychać.

Moją odskocznią od tego było bieganie po lesie. Zmieniałem się w dużego białego wilka i po prostu oddawałem się tej przyjemności. Wyobrażałem sobie, że nikt nie może mnie prześcignąć i nic nie jest mi w stanie przeszkodzić kiedy tam jestem, sam. Ale moja natura wyraźnie daje mi znać, że sam nie jestem w stanie nic osiągnąć. Nawet nie jestem o to zły, tak po prostu jest i koniec.

Tak więc i dziś kiedy mamy nie było w domu, wymknąłem się tak, aby na pewno nikt mnie nie zauważył. Może i byłem dorosły, ale moja mama by mnie zamordowała gdyby się dowiedziała, iż mimo jej próśb poszedłem do lasu. Dowiedziała by się na pewno, bo ludzie są bardzo przewrażliwieni odkąd wiadomość o wilku się rozniosła. Ja też się bałem, ale miałem wrażenie, że w lesie nic się nie stanie. To było moje bezpieczne miejsce od zawsze i nie jestem sobie w stanie wyobrazić aby tam czekało na mnie niebezpieczeństwo. Po za tym ogromnie mnie intrygował ten obcy wilk. Wcześniej nie wiedziałem, że tak w ogóle można, być samotnym w naszym świecie. Ciekawe jak daje sobie radę, czy w ogóle zmienia się raz na jakiś czas w człowieka.

Przez to całe rozmyślenie dobiegłem aż do naszych granic, reszta lasu, do pewnego momentu była neutralna, i teoretycznie mogłem pobiec też tam, ale bałem się. Po pierwsze tego bezpańskiego wilka który gdzieś się tu kręci, a po drugie tych stworzeń, które są w innych stadach i mogłyby biegać gdzieś tu. Gdyby zapragnęły coś mi zrobić, byłbym na zupełnie przegranej pozycji. Nawet nie dałbym rady się ukryć z moim białym umaszczeniem. Zatrzymałem się więc ostro, patrząc w głąb lasu. Wszystko wydawało się takie spokojne i sielskie. Jakby to tam miał być prawdziwy świat, który tylko czeka na to aż go odkryję. I w głębi duszy czuję, że chce go odkrywać. Stałbym tak jeszcze długo, gdyby mój wytężony wzrok nie zauważył jakiegoś ruchu na prawo od mnie. Spojrzałem w tamtą stronę i nagle jakby wszystkie myśli gdzieś uleciały, nie zostało nic.

On tam stał, wielki, ogromny kasztanowy wilk, alfa. Niepewnie wciągnąłem powietrze do płuc. Moje przerażenie, o ile to w ogóle możliwe, wzrosło jeszcze bardziej. On pachniał tylko sobą. Niczym innym. To ta bazpańska alfa, która kręci się wokół naszego terytorium. Nie ruszył się z miejsca, jednakże cały czas patrzył wprost na mnie. Jego zapach był niesamowity, mógłbym od niego tracić zmysły, co tylko utrudniało mi logiczne myślenie. Wyglądał cudownie.

Jednak kiedy delikatnie poruszył swoją gigantyczną łapą i przy tym zrobił hałas, prawdopodobnie łamiąc jakąś gałązkę, oprzytomniałem. Musiałem uciekać.

Jak najszybciej tylko potrafiłem odwróciłem się i pognałem w stronę domu. Miałem nadzieję, że wilk jest daleko za mną, powoli przestawałem go czuć. Jednak najbardziej niepokojące było to, że brakowało mi już jego zapachu. Szybko jednak postanowiłem zignorować, to co czuła moja omega, musiałem skupić się na tym, że to był obcy wilk, który mógł zrobić mi krzywdę. Albo i nie? Dlaczego od razu się na mnie nie rzucił? A może po prostu zignorował mnie bo jestem omegą.

Żałuję trochę tego, że urodziłem się taki. 'Taki' inaczej mówiąc słaby. Wolałbym być betą, które nie mają problemu z dyskryminacją, ani walką. Mogą być z alfami i z omegami, chociaż szczerze mówiąc, zdarza się to bardzo rzadko. Tak działa nas świat. Rzeczy takie jak równouprawnienie działają jedynie w teorii, tak naprawdę jesteśmy bardzo podzieleni. Dla watahy jest więc bardzo ważne aby posiadać dobrą Lunę, która będzie dbać o Alfę stada i o wszystkie omegi.

Kiedy wróciłem do domu mamy jeszcze nie było. Na moje szczęście, bo nawet nie chce myśleć co by się działo, gdybym dokładnie nie wytłumaczył jej gdzie i po co poszedłem. Kolejna rzecz, która jest u nas normalna. Omegi nie mają zbyt wiele wolności. Najpierw kontrolowane przez rodziców, o wiele bardziej niż rodzeństwo, a później przez własną alfę. Większość już do tego przywykła i akceptuje taki stan rzeczy, ale mnie to boli. Czuję, że to wszystko jest niesprawiedliwe.

-------------------------------------

To chyba mój pierwszy raz kiedy nie użyłam, ani jednego dialogu w rozdziale. Do tego jest krótki. Będą też dłuższe rozdziały. Historia powoli zaczyna się rozkręcać! 

Beta CuteLittleTao

Dziękuję za gwiazdki! 💕

Ownerless // KAISOO   [WOLNO PISANE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz