Wiele w swoim życiu przeżyłam. Od najmłodszych lat trenowana by zabijać z zimną krwią każdego kto zajdzie mi za skórę. Faworyzowana przez rodziców. Nie lubiana przez rodzeństwo. Byłam nie do powstrzymania. Nie znałam skrupułów. Śmierć była dla mnie chlebem powszednim. Uwielbiałam to.
Byłam wybierana przez najlepszych generałów do działań w trybie incognito. Zawsze przynosiłam obcięte głowy największych demacjańskich generałow jako swoje trofea. Kto by pomyślał, że to co sprawiło, że byłam osądzona, wygwizdana i wygnana do najgorszej krainy w całej Runetterze, jest niewinną blondyneczką, która ledwie potrafiła posługiwać się łukiem.Katarina siedziała sobie na poręczy balkonu. Trzymała w ręce starą butelkę piwa.
Miała ich wiele. Zbierała je, aby rzucać nimi w przypadkowych przechodniów. Nigdy nie chybiła. Ale zawsze celowała tak, aby zranić a nie zabić.
Dhdhfhdjshcuds
Sama chciała żyć, a wiedziała, że jest obserwowana przez nich. Przez rodzinę, która zamknęła ją w ciasnej kliteczce bez wentylacji, gazu czy nawet ciepłej wody.Czasem odwiedzała ją jej siostra - Cassiopeia. Jednak tylko pod osłaną nocy. Wiedziała bowiem, że jakby pokazała się na ulicach Demacii z jej małym defektem zostałaby powieszona lub spalona na stosie.
Rudowłosa nie miała nikogo poza nią. Jedynymi gośćmi w jej " domu " byli panowie do towarzystwa wysyłani przez brata Lux.
Zawsze przyjmowała ich z otwartymi ramionami po czym odsyłała do nadawcy ze słowami :
- Niech chłopak tez się pobawi. A jak nie będzie chciał to powiedz ze na mój koszt i bez odbycia stosunku nie odejdziesz -
Widziała przez okno jak Garen w tajemnicy przyjmuje kolegów i bawi się do samego rana.
Appjj
Poza tym Katarina rzucała nożami kuchennym w blaty ( Yhymm ), bądź w rysunki Lux. Co było jej jedynym zajęciem na które mogłaby poświęcić cały dzień.Zawsze kładła się spać mówiąc:
- Jutro to się zmieni. -
Jednak dopiero teraz jej sytuacja zmieni się nieodwracalnie. Wróg stanie się sprzymierzeńcem, a przestępca stanie się bohaterem.
\(^○^)/ \(^○^)/hsnieghh
Lux od samego urodzenia była nazywana promyczkiem. Zawsze była ożywiona w dzień, a w nocy smutniała, bała się, musiała spać z lampką. Z początku Luxanna była pilną uczennicą. Miała wielu przyjaciół i wiele zdolności, których potencjału nie wykorzystała. Lubiła patrzeć jak jej tata łowi ryby, jak mama gra na pianinie. Czy jak jej brat uczy się walczyć. Lubiła to. Nauczyła się bronić a także walczyć. Każdy mówił, że czeka ją wielka przyszłość. Jednak skrywała tajemnice. Tajemnice o, której nikt nie może wiedzieć. Ukrywała to. Ćwiczyła w tajemnicy przed innymi. Zarywała noce ucząc się panować nad jej mocą. Przez co zaniedbała nieco naukę. Nie dostała się do dobrej uczelni przez co jej rodzina postanowiła wydać ją jak najszybciej za mąż. Znaleźli jej męża z Piltover, bogaty i przystojny. Pasujący do niej w 100%. Jednak ona go nie chciała.
Lux leżała na swoim łóżku dobre 40 minut, myśląc co ma zdarzyć się za 4 godziny. Miała poślubić ledwo poznanego mężczyznę, który wywiezie ją z jej rodzimego kraju. Nawet go nie polubiła. Nie życzyła mu źle ale wolałaby by było mu nieźle z inną kobietą.
Wstała z łóżka i postanowiła, że w końcu zje pożądane śniadanie i zacznie się przygotowywać.
W kuchni przywitała ja jej gosposia Berta. Która nakazała zasąć do stołu.
- Twoje ulubione naleśnik - uśmiechnęła się kobieta.
- Dziękuję kochana. Pachną wyśmienicie. -
Lux nienawidziła ich ale nie mówiła tego Bercie bo doskonale wiedziała jaką frajdę sprawia jej robienie tych placków.
Bez słowa Lux zjadła posiłek, który po dokładnym skąsumowaniu smakowały nie najgorzej.
- Dziś ten dzień, ale widzę, że panienka nie bardzo ucieszona. Może jesteś chora ? Możemy przełożyć ceremonię jeśli chcesz.. - Berta przysiadła się do Lux.
- Nie wszytko jest dobrze. Stresuje się. Tyle - Lux uśmiechnęła się.
- Dziękuję, było pyszne. - odeszła od stołu.
Szczerze Lux była przerażona i w duchu widziała jak nudne jej życie będzie teraz kiedy się wyjdzie za mąż . Że nie może odmówić. Bała się zaangażowania.
W pokoju czekały na nią jej przyjaciółki, które przyjechały do niej z różnych zakątków Runettery.
- O mój Boże !! - krzyknęła jedna z nich.
- Jestem aż tak zniewalająca? - odpowiedziała na okrzyk Lux.
- Przepraszam ale to dziś. Twoje święto. - Przytuliła się do niej Ashe.
Do Ashe dołączyła Taliyah, Syndra i mała Annie.
- Nie mogę się doczekać aż wkoncu ja będę przytulana na swoim własnym ślubie. - uśmiechnęła się ta ostatnia.
- Uwierz mi zmienisz zdanie. - popatrzyla się na nią Syndra.
- Nie mów tak - szturchnęła ją Taliyah.
- Kochane.. my tak gadu gadu a czas goni. - powiedziała Lux.♤♢♤♢♤♢♤♢♤
Katarina zajmowała się teraz swoimi codziennymi czynnościami. Kiedy to nieoczkiwanie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zarzuciła na siebie jakąś koszulkę. I otworzyła drzwi.
W drzwiach stała Cassiopeia.
- Cholera, co się dzieje dlaczego się nie chowasz ? - zapytała się kata rozglądając się po korytarzu i wpuszczając siostre do środka.
- Mam nowinę. - Cassiopeia usiadła sobie na materacu siostry.
- Jaką ? - stanęła przed nią druga.
- Lux będzie brała dzisssaj sślub.. - odpowiedziała Cassio.
- I ? Co mam zrobić z tym faktem. - katarina odgarnęła kosmyk włosów.
- Możessaz trochę pomiessszać - popatrzyła się na nie znacząco druga.
- Niby jak ? - katarina podniosła brew.
- Jessst to jedyna okazja, abyśss mogła ja porwać i oddać w ręce noxsssusssu. Pamiętassz co ci obiecali. - podepełzła do rudowłosej.- To bardzo kusząca propozycja.. - Katarina uśmiechnęła się tak jak dawno tego nie robiła.
- Przemyśl to .. -
Katarina usłyszała tylko trzask drzwi.
Cassiopeia zniknęła.♤♡♤♡♤♡♤♡♤
Dla fanów Hej Irelia. Tamta książka nie miała przyszłości. Mam nadzieje, że ta też przypadnie wam do gustu :)

CZYTASZ
Nawet twoja śmierć była nudna, ale wciąż świecisz... [Zawieszone]
FanficCzy wiesz co się dzieje kiedy wrogowie, którzy najchętniej by się pozabijali odkrywają, że razem są jedyną nadzieją na ocalenie całego świata? One tak. Katarina I Lux to dwie nienawidzące się kobiety przed 30 które w dniu rozpętania się apokalipsy...